Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zakwita iluzja

powieki podparte
szynami
żebrzą o krople snu
czas małymi kłaczkami
spływa
po policzkach
spazm bulimii uczuć
oplata bandażem słów
bezcielesność nadziei

powstaje mumia

bezcielesność nadziei
oplata bandażem słów
spazm bulimii uczuć
po policzkach
spływa
czas małymi kłaczkami
żebrzą o krople snu
szynami
powieki podparte

zakwita iluzja

Opublikowano

ja gdzieś widziałem wiersz napisany w podobny sposób ;) no ale nie o tym samym więc wybaczam hehe
ale tak w sumie to Ci powiem, że mi się nawet podoba, z tym, że podobnie jak przedprzedmówca wywaliłbym takie te spazmy bulimii... wolę jak coś jest napisane po ludzku, bardziej do mnie wtedy trafia :P
no ale to tylko moje zdanie

pzdr
wiktor

Opublikowano

uuuh, coś mi sie zdaje że ty za bardzo na siłe szukasz piłnych i orginalnych metafor. można by je sobie darować. tak jak możnaby tu zmienić te łzy, nie lubie ich, 'płynących po policzku'. jak dla mnie zbyt wysilone, i niepotrzebinie powtarza sie
'bezcielesność nadziei
oplata bandażem słów
spazm bulimii uczuć
po policzkach'

bo ani to łądne, an orginalne. to mogłoby być lepsze bo dokładnym dopracowaniu. usunięciu niektórych zwrotów, puentę możnaby zmodyfikować, ale widać że cośtam sie urodziło. musisz tylko sprecyzować, w odpowiedni sposób co. ja czekam na postępy i trzymam kciuki. pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...