Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a jakby tak
na chwilę
zatrzymać się
i pozostać
na dłużej
w słodkiej niewiedzy
położyć nacisk
tylko na niektóre słowa

pod ołtarzem można by wtedy
złożyć jakiś kolorowy magazyn
wymodlić od prawie złotej rybki
tyłek jennie from the block

i gdyby tak wymyślać
po kolei

ja jestem
ja
ja

to może systematyka
zaliczy nas do grupy nad-

właściwie codziennie zakładam czerwony nos
i wypisuję na czole
piękna

tylko ty
irytująco
i lekko szowinistycznie
patrzysz na mnie od dupy strony

Opublikowano

Ha!! Jestem pierwszy!!! Tyle że nie mam konstruktywnej krytyki... trudno sie do czegoś przyczepić, ale też nie mam za co zbytnio Cie chwalić. Wiersz jest czytelny, warto sie zatrzymać nad nim na chwile. Przeczytam jeszcze pięć razy. Może coś przeoczyłem...

Opublikowano

johnuś, enetromania zamierzona :)
powiedzmy, że to wiersz z rodzaju takich, które mają odrobinę irytować ;)))
a tak serio. enteromania w pierwszej strofie?
pozdrawiam serdecznie, pati.

Opublikowano

Są dwa rodzaje odbioru – czytany « w głowie » czyli także wzrokowy i „na głos”. Ja -zastosowałam ten drugi, wiersz odczytał się świetnie. Odpowiada mi bardzo Twój sposób pisania. Tu także odkryłam wiele dla potwierdzenia Ciebie… : ) Pozdrawiam Arena

Opublikowano

Co za głupi wiersz. Pelka jest idiotką, która nie akceptuje swojego wyglądu i biega z żurnalem do kościoła bo chce mieć tyłek gruby jak J.L.

Ponoć kobiety są albo piękne albo mądre, w tym wypadku Bóg skrzywdził pelkę, ta mimo to chodzi się do niego modlić, nie o rozum nie, tylko o tyłek. Kiepski komediodramat.

Wiersz prosty, dosłowny, z niewielką liczbą śr. art, warsztatowo tragiczne.

"ja jestem
ja
ja"

Raczej nie ten dział.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wiersz mi się podoba, bo miejscami wychodzi poza schemat.
co do komentarza cytowanego, lepszy peel idiota niż autor.

pozdrawiam


Ten komentarz zasługuje na bana.

moja ogólna opinia o poezji?
czy może to, że mi się wiersz forumowicza/forumowiczki podoba?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ten komentarz zasługuje na bana.

moja ogólna opinia o poezji?
czy może to, że mi się wiersz forumowicza/forumowiczki podoba?

"co do komentarza cytowanego, lepszy peel idiota niż autor."

Ta wypowiedź zasługuje na bana.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



moja ogólna opinia o poezji?
czy może to, że mi się wiersz forumowicza/forumowiczki podoba?

"co do komentarza cytowanego, lepszy peel idiota niż autor."

Ta wypowiedź zasługuje na bana.

ale co zasługuje na bana? Pan stwierdził, że problemem jest to, iż peelka jest idiotką,
a ja się ustosunkowałem. Rozmowa jak najbardziej o poezji.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"co do komentarza cytowanego, lepszy peel idiota niż autor."

Ta wypowiedź zasługuje na bana.

ale co zasługuje na bana? Pan stwierdził, że problemem jest to, iż peelka jest idiotką,
a ja się ustosunkowałem. Rozmowa jak najbardziej o poezji.

Po co pan udaje idiote ?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...