Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

– Kochacie mnie? - wrzasnęła Dziciunia

– Kochamy!

– Wczoraj też?

– Ci co przeżyli wczoraj, też!

– Dzisiaj też?

– Ci co żyją, też!

– Jutro też?

– Ci co przeżyją do jutra – też!

 

– Wiecie, że już nie robię w pampersy – tylko obok.

– O Dziciunio! Wiemy i czujemy. Pampersy także wiedzą.

– A ja nawet miałem ten zaszczyt się poślizgnąć, na Dziciuni.

– No… bez przesady! Mogłeś sobie nóżkę złamać.

– O Pani! Co tam nóżka, wobec takiej radości.

– A kto mi porwał gruchawkę? Przyznać się?

– My na pewno nie, o Pani. Jesteśmy tu. To na pewno te głupie dzieciaki…

 

– Chcecie powiedzieć, że potrafię rządzić tylko bandą głupich?

– Nie takich jak my – chcesz Najjaśniejsza powiedzieć?

– Stoicie w blasku mojej mądrości. Nie możecie być głupi. Tak?

– Tak. A nawet mądrzejsi… o cholera... Bez Końca Rozumna. Wybaczysz nam?

– Jak mi powiecie, gdzie moja gruchawka.

– Przebacz mi, O Ty Bez Pampersa. To ja zabrałem.

– Po co? Mów mi wczoraj.

– O Pani. Nie kumam.

 

– Skoro nie kumasz, to  podejdź bliżej mnie. Będziesz mądrzejszy.

– No jestem bliżej… A łaj!!! Dlaczego mnie walnęłaś nocnikiem?

– Bo mi nie potrzebny. Co z tą gruchawką?

– Chciałem ułożyć pieśń pt: Oczarowana tyś Druchawko przez -D

– Co oznacza D?

– Dziciunia. A co by innego, o Pani z Niepotrzebnym Nocnikiem.

 

– To rozumiem. Dajcie mu pluszowego misia. 

Niech to będzie dla niego nagrodą.

– Nie mamy pluszowych misiów. Kupiliśmy za nie – gruchawkę.

– Przestańcie z tą gruchawką. Nie jestem dzieckiem.

– Fakt. Masz, o Pani, półtora roku z hakiem.

– Pragniecie mnie powiesić na haku. Wiem, co sobie myślicie po cichu.

– Głośno nam nie wolno.

– Kto zakazał? Dać mi go tu, to zatłukę sztywnym pluszakiem.

– No tego… Nasza Dziciunia zakazała.

 

– Kto śmiał powiedzieć, że to ja?

– Ależ Pani. To tylko wiatr szumi pieluszkami.

– No przecież ja już nie brudzę!! Czy to jasne?

– Jak nie pobrudzone, to jasne.

– Kto taki dowcipny? Bo go rozgniotę biegunem od kołyski!

– Nie ma kołyski.

– To gdzie ja śpię?

– Tam gdzie się Dziciunia walnie, jak wyciućka, 

procentowe mleczko.

 

Co ja słyszę! Czy to bunt? Już nie chcecie mojej przyjaźni?

Żyjecie jak pączki w maśle. Pływacie w rzece pełnej miodu…

– Chyba w miodzie, co z Dziciuni uszu wyleci. A pączki nie w maśle...A fuj!!!

– A fuj!!! A fuj!!! A fuj!!!

– Cicho mi tu! Paskudniki jedne…

– Nie jedne. Jest nas więcej.

– Cholera jasna. Bo was lalkami mówiącymi poszczuje. 

A one przeklinają jak diabli…

– Od kogo się nauczyły?

 

– Tak mi się odwdzięczacie.  Za moją dobroć i poświęcenie. 

Z głodu zdechniecie! Tyle wam powiem! 

Zapamiętajcie raz na zawsze – to ja mam racje!!!

– A my mamy racje żywnościowe!!!

  • 6 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ,,Ja Jestem Drogą,  Prawdą I Życiem,, J 14,6    gdziekolwiek idziemy  wybieramy drogę    GPS pomaga   nie zgubimy się w zdrowiu i szybko  dotrzemy do celu  potrafi jednak i ... wywieźć w pole  trzeba ufać z rozwagą    słowo Boże  nie wyprowadzi na manowce  możemy ufać bez granic    z Nim wstaje dla nas słońce    8.2025 andrew  Niedziela, dzień Pański    Pielgrzymka Myśliborska  Ok.200 osób. Najwięcej młodzieży,  potem starszych. Średnie pokolenie mało, pilnują chleba powszedniego . Ktoś musi. Chyba takie proporcje były zawsze.  
    • @Leszczym refren chyba najlepszy z tych dotychczasowych 
    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...