Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To prawda, aż się to w głowie nie mieści, że takie coś mogło się wydarzyć w miejscu gdzie obecnie mieszkam. A część z tych zniszczeń była dziełem szalonego wandalizmu dokonywanego przez RONA i innych płatnych nazistowskich pachołków już po zakończeniu Powstania,

 

 

Też się do tego dołączam. Ale żeby się to nie powtórzyło trzeba pamiętać i przestrzegać następne pokolenia. Dzielić się autentycznym świadectwem tych którzy to przeżyli powtarzanym niezmiennie przez usta ich potomków.

 

Jest Historia przez duże H, ale jest też ta mniejsza rodzinna może nie tak wybuchowa i głośna, ale za to bliższa, a przez to równie nośna.

 

Dziękuję za serduszko i komentarz.

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak jak najbardziej znam "Wiecha", nie osobiście ale jego żyjącą rodzinę już tak.
Czytałem chyba wszystko co napisał.

 

Jednak te felietony dotyczą trochę późniejszego okresu. Na pewno nie opisanego w wierszu stycznia 1945. W tym czasie był jeszcze pełny spontan, prawo dżungli, kto pierwszy i silniejszy, ten brał co lepsze kąski. Nam się taki średni trafił 18 stycznia o świcie.

 

Byli jeszcze szybsi rewolwerowcy, jak to na Dzikim Zachodzie... wolskim.
Życie ludzkie nie było wiele warte. Nasi panowie byli wszyscy uzbrojeni, zatem nie dawali sobie w kaszę dmuchać, bronili swego jak niepodległości.

 

Wiech opisuje okres po utworzeniu tak zwanego "kwaterunku". Nasze gniazdko miało 82 m2, zamieszkałe przez 11 osób z rodziny, mimo wszystko miało nadmetraż i dokwaterowano nam jeszcze dwie zupełnie obce osoby.

 

Zatem wszystko się zgadza. Jego felietony są oparte na prawdziwych zdarzeniach, autentycznych historiach, które zasłyszał od warszawskich rodaków.Napisane z warsiaskim humorkiem, bo tak rzeczywiście było. Nikt nie pękał i rezonu nie tracił.

 

U nas też było wesolutko, radość i wzajemne wsparcie dawało siłę aby przetrwać ten ekstremalnie trudny czas. Zupełnie inna jakość relacji niż teraz.
Może kiedyś napiszę więcej bo jest o czym np jak wyglądały zajęcia w szkole mojego ojca.

 

 

Niestety namącili na długie lata, tak że nie można spać spokojnie, bo ciągle jakimiś roszczeniami nas straszą.

 

Dziękuję za serduszko i wspomnienie o bliskim mi Wiechu.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Znane sprawy. Nic nowego. Przez te 50 lat świadomego życia tyle się tego nasłuchałem. Różnych interpretacji z taką, czy inną tezą, wzajemnie sprzecznych.

Ja do tego wszystkiego podchodzę sceptycznie. Bardziej interesuje mnie historia przez małe "h" ta codzienna zwykłych ludzi, dużo bardziej prawdziwa.

 

A każda władza ma to do siebie, że realizuje tylko własne interesy i interesiki, kosztem śmierci swoich poddanych.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Rafael Marius no ja lubię oglądać historie. Mojej mamy mąż drugi  brał udział w PW, napisał dzienniki, są w posiadaniu mojej mamy:) czytałam, są pisane lekką ręką, bardziej humorystycznie momenty opisane. Poznałam go, bardzo szczodrym był człowiekiem, z dystansem podchodził do życia, niezwykle uprzejmy. Wypowiadał się o mnie, że jestem ładną dziewczyną, wtedy byłam ładniejsza. Jego zdjęcia, czasem szukam w filmikach, że może ktoś go uchwycił. Bardzo dobrze tańczył z mamą i lubił podróże, Litwę, wyjeżdżali już w małżeństwie do Druskiennik. To jego dane w archiwum: 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja też lubię raczej słuchać niż oglądać, ale nie ciągle na ten sam temat.

Rodzina ze strony ojca bardzo była zaangażowano w tematykę powstańczą, a że mieli różne zdania to tylko się kłócili z tego powodu.

 

Ojciec ciągle kazał mi chodzić w jakieś miejsca pamięci, których było pełno wokół.

Wiecznie coś opowiadał, aż mi się to przejadło. Jakby innych tematów nie było.

A ja byłem młody, radosny i chciałem się bawić, a nie wspominać dawne dni.

 

 

Dokładnie tak. Bardzo typowe. Moi też tacy byli. Dzięki temu humorkowi i zdystansowanemu podejściu byli w stanie przetrwać te trudne chwile i nie zwariować.

 

Wiersz też się starałem napisać z dystansem i humorkiem, aby oddać nastrój tamtych dni, w tym przypadku odbudowy i wielu lat na gruzach.

Oni mieli naprawdę kozacką fantazję, zupełnie nieporównywalne z tym co dziś.

Młodzieży by się choć trochę tego przydało.

 

A Twojej mamy mąż tylko dwa lata młodszy od mojego dziadka, czyli prawie to samo pokolenie.

 

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję za serduszko i zainteresowanie.

 

 

I nadal się ciągnienie.

U nas to akurat faktyczni spadkobiercy zza oceanu odzyskali swoją własność, ale później niestety sprzedali swoje dziedzictwo developerowi, który podwyższył czynsz wielokrotnie.

Lokatorzy na znak protestu przestali solidarnie płacić.

 

Wtedy wpadł na inny pomysł i pod pretekstem zagrożenia bezpieczeństwa wysiedlił wszystkich na tak zwany bruk.

Kamienica jest zabytkowa zatem zburzyć jej nie można, ale ochrona obejmuje tylko zewnętrzną elewację, a to co w środku już nie. Zatem pozostawiono tylko zewnętrzne ściany i nic więcej i tak sobie stoi bezużyteczna, a mogli w niej jeszcze mieszkać ludzie.

 

Wiele jest takich miejsc w Warszawie, gdzie w środku urządzono zupełnie coś innego i całkiem ładnie to wyszło, ale ta póki co niszczeje. Może o to właśnie chodzi nowemu właścicielowi. To też jest jeden ze sposobów pozbycia się niechcianego zabytku z działki, na której można budować aż po same chmury i dalej do gwiazd.

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję za serduszko i zrozumienie.

Niestety międzynarodowe korporacje budowlane rozdają karty na warszawskim rynku nieruchomości, nie licząc się lokalną tradycją i więziami społecznymi istniejącymi od pokoleń. To właśnie tego typu firma nas wyrzuciła.

 

Tak się złożyło, że większość mieszkańców tej kamienicy zasiedliło ją tego samego dnia co my, zatem byli zaprzyjaźnieni od sześciu pokoleń.

Owszem można się przeprowadzić w inne miejsce, może nawet lepsze, ale takich więzi sąsiedzkich już nie będzie.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję za serduszko i porównanie to bardzo dobrego poety, choć kontrowersyjnego ze względu na treść utworów.

Za czasów mojej socjalistycznej młodości bardzo popularnego, siłą narzucanego, ale w klasie mat-fiz w której byłem, nawet lubianego mimo wszystko.

Taki konkretny był jak ścisłe umysły lubią.

Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Nie komuna, tylko: Polacy - lud, a w tym czasie moi przodkowie w Armii Krajowej i Narodowych Siłach Zbrojnych walczyli o przetrwanie w lasach, a niektórzy byli prześladowani i mordowani przez sowieckich żydów w polskich mundurach na Rakowieckiej.

 

Łukasz Jasiński 

 

Duże litery zamieniłbym na małe, niby po co duże litery, kiedy nie ma interpunkcji, a wiersz ładny, wiem, iż niektórzy uważają Powstanie Warszawskie za zbrodnię wywołaną przez władze w Londynie, jednak: gdyby nie Powstanie Warszawskie - nie napisałby pan tego wiersza - tak powstaje właśnie Kultura Polska - komentarz jest skierowany do Autora powyższego wiersza.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Morze z niebem się łączy:) piękne 
    • Czas na sen   Kładę się spać,  Północ już dawno wybiła. Jeszcze przejrzę socjale, Myśląc jedynie, co mogłaś dodać na story.   Może to i lepiej,  Bo kiedy widzę, że on Cię dotyka…    Tyle błędów, przecież czasu nie cofnę. Co mogę zrobić?  Nadszedł już czas, By próbować zasnąć i próbować nie myśleć.    Odkładam telefon, świadom tego, co mnie na pewno nie czeka.   Na pewno nie poczuję Twojego zapachu przed snem. Na pewno nie usłyszę „Dobranoc”, tak słodko brzmiącego. Na pewno nie dotknę skóry, której dotyk dawał spełnienie. I na pewno nie ujrzę uśmiechu, który jako jedyny, Dawał mi spokój.    Wiem, że rano nie zadzwonisz. Na pewno nie Ty.       Hej, co tam?   Hej, co u Ciebie? Jak samopoczucie? Przecież wszędzie rozpoznam ten uśmiech, Tak szczery i dający mi spokój.   To znowu Ty.  I znowu tu przyszłaś.  Skromna i cicha,  Serdeczna i słodka. Nic się nie zmieniłaś.    Chcesz coś powiedzieć? Chyba, nie słyszę… Chwytasz za rękę? Chyba nie czuję…   Rozmywasz się powoli I tracę Twój obraz.  Czemu uciekasz?  Czy znów Cię skrzywdziłem?   Nie odchodź, nie teraz. Wróć tutaj, proszę.   Co to za dźwięk? Otwieram oczy. Czas wstawać,  Bo budzik zadzwonił.
    • @Marek.zak1, @Ewelina, dziękuję.  
    • @Roma w Dubaju 50 stopni Celsjusza:)
    • Przegląd    Bez przełomu, czyli ekshumacja w cieniu kultu zbrodniarzy Na początku bieżącego roku ogłoszono przełom w stosunkach polsko-ukraińskich, którym miała być zgoda Ukrainy na przeprowadzenie ekshumacji ofiar ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. W kwietniu okazało się jednak, że ekshumacje odbędą się na razie tylko w Puźnikach, a ściślej w miejscu, gdzie do nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. istniały Puźniki – polska wieś w dawnym powiecie buczackim województwa tarnopolskiego (obecnie rejon czortkowski obwodu tarnopolskiego). Prace poszukiwawcze w tym miejscu były prowadzone już w 2023 r. przez badaczy z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów – Centrum Badawczego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie pod przewodnictwem prof. Andrzeja Ossowskiego oraz Fundację Wolność i Demokracja. Pod koniec kwietnia rozpoczęły się tam prace ekshumacyjne prowadzone przez polską Fundację Wolność i Demokracja oraz ukraińską Fundację Wołyńskie Starożytności. Przedstawicieli polskiego IPN dopuszczono tylko jako obserwatorów. 3 maja ukraiński wiceminister kultury Andrij Nadżos poinformował, że do tego czasu odnaleziono szczątki 30 osób, z których 20 zostało już ekshumowanych. „Rzeczywiście są tam szczątki zarówno kobiet, jak i mężczyzn”, oświadczył Nadżos. Przyznał też, że „znaleziono szczątki kilkorga dzieci”, jednak według niego „nie możemy mówić o przyczynie ich śmierci”. Zanegował zatem fakt, że wśród ofiar zbrodni były dzieci. Należy zwrócić uwagę, że ukraiński wiceminister nie wspomina o zbrodni ani o jej sprawcach, tylko mówi o „tragicznych wydarzeniach”. Jakich? Miał tam miejsce zbiorowy wypadek komunikacyjny czy może uderzył meteoryt? Były ambasador polski w Kijowie Bartosz Cichocki ujawnił, że jeden z postulatów strony ukraińskiej dotyczy wyłączenia z identyfikacji niemowląt i małych dzieci. To nie tylko zaniżyłoby liczbę ofiar, ale również zakłamało obraz zbrodni dokonanej przez OUN/UPA. W tym kontekście zrozumiała staje się wypowiedź ukraińskiego wiceministra, że nie można mówić o przyczynach śmierci ekshumowanych dzieci. Andrij Nadżos wyraził przypuszczenie, że może dojść do poszukiwań szczątków Polaków pogrzebanych w innych miejscach na Ukrainie. Równocześnie dodał, że strona ukraińska oczekuje analogicznych działań w Polsce. Chodzi o ekshumację i upamiętnienie znajdujących się na terenie Polski pochówków członków UPA. W ten sposób Ukraina narzuca stronie polskiej swoją ocenę historii, w której mowa nie o ludobójstwie dokonanym na polskiej ludności cywilnej przez OUN/UPA, ale o „konflikcie polsko-ukraińskim” i symetrii ofiar. Prawda historyczna jest jednak taka, że tej symetrii ofiar nie było, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę dawno upamiętnione w Polsce ukraińskie ofiary cywilne z Sahrynia i Pawłokomy. Większość ofiar po stronie ukraińskiej stanowili uzbrojeni terroryści z UPA, którzy zginęli w walce (z NKWD, MO i KBW), natomiast ofiary polskie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej to bestialsko zamordowani cywile. Tu nie ma symetrii. Zanegowanie ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego przez przyjęcie tezy o symetrycznym konflikcie polsko-ukraińskim i symetrii ofiar było pomysłem nacjonalistów ukraińskich. Głosiła to m.in. Sława Stećko (1920-2003), żona Jarosława Stećki (1912-1986), najpierw zastępcy Stepana Bandery, a od 1959 r. lidera Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na emigracji. Po śmierci męża Sława Stećko stanęła na czele emigracyjnej OUN i współtworzonego przez nią Antybolszewickiego Bloku Narodów (do którego należała też Konfederacja Polski Niepodległej, co dzisiaj jest negowane). W 1991 r. powróciła na Ukrainę i założyła nawiązujący do tradycji OUN Kongres Ukraińskich Nacjonalistów, który aktywnie uczestniczył w pomarańczowej rewolucji 2004 r. i wszedł następnie w skład koalicji Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona Wiktora Juszczenki. Wizje historii Sława Stećko wielokrotnie twierdziła publicznie, że Polacy i Ukraińcy powinni traktować wspólną historię w taki sposób, w jaki Amerykanie podchodzą do wojny secesyjnej, tj. „z równym sercem do obydwu stron”. Problem w tym, że to, co się stało w latach 1943-1945 na byłych Kresach Południowo-Wschodnich II RP, ma się nijak do amerykańskiej wojny secesyjnej, podczas której nikt nie dokonywał ludobójczych czystek etnicznych. Taka wizja symetrycznego konfliktu polsko-ukraińskiego i symetrii ofiar, jak to zaproponowała Sława Stećko, została przyjęta na Ukrainie po 2004 i 2014 r. przez państwową politykę historyczną, która neguje zbrodniczy charakter ideologii i działań OUN/UPA.   Bohdan Piętka 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...