Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

   Tak, to ja. Twoje własne, domowe. Łazienkowe, a może to z przedpokoju w mieszkaniu lub z korytarza, prowadzącego do pozostałych pomieszczeń w Twoim domu.

   Dziś, właśnie teraz, mija ostatni wieczór tego roku, apostrzeżenie przechodzący w noc. W noc będącą mostem w Twojej życiowej drodze, mostem kolejnym i najprawdopodobniej nie ostatnim - z bieżącego jeszcze roku do następnego. Przy czym zdarzyć się może - to w końcu przecież możliwe - że dla Ciebie będzie to ostatni most w tym wcieleniu. Być może nawet go nie przemierzysz, chociaż jest -  będzie on krótki, zaledwie kilkugodzinny.

   Spójrz więc na mnie, a jednocześnie we mnie. Na to lustro w Twojej łazience bez ramy albo na to blisko drzwi, obramowane drewnem albo mosiądzem. Spójrz, nakładając makijaż albo zawiązując krawat. Spójrz, poprawiając płaszcz albo wkładając kapelusz. Popatrz uważnie. Bardzo uważnie. Przez odpowiednio długą chwilę. Przez właściwie długi moment. 

   Czy to, co mogę Ci pokazać - przed nałożeniem makijażu lub tylko przed pogrubieniem rzęs, przed zawiązaniem krawata lub w chwilę później, po - jest twarzą, którą chcesz widzieć? Tą, na którą patrzy Ci się lub spogląda dobrze? W zgodzie z Tobą samą lub Tobą samym?

   Czy to, co dostrzegasz w swoich oczach i w swoim wyrazie twarzy - to sukces? Pomyślność? Powodzenie? Akoniecznie wielki, wielka czy wielkie - ale na Twoją własną miarę. Na tę, którą poszerzasz. Tak - na tę właśnie. Czy to, co mogę Ci pokazać, to tylko zmęczenie?

   Spójrz.

 

   Voorhout, 31. Grudnia 2024

 

   Moi drodzy Współforumowicze i Czytelnicy - z okazji nadchodzącego 2025 roku życzę Wam, aby był on pełnym sukcesów w każdej dziedzinie życia. Wymyślajcie. Twórzcie. Piszcie. Sięgajcie. Poszerzajcie swoje osobiste miary ze świadomością, że przede wszystkim Wy sami kształtujecie swoje życie. A nie, że ono kształtuje Was. 

   Samych sukcesów! 

 

  Corleone11 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Corleone 11
Zamiana fotografii (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Łukasz Jasiński

   Dzięki za zwrócenie uwagi na tak zwaną literówkę. Ale skoro padłeś trupem, to jakim cudem napisałeś komentarz???

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  Szkoda, że w wyniku tegoż padnięcia nie mogłeś czytać dalej. Ale cóż... 

   Pozostaje mi życzyć zwłokom po Tobie miłego pogrzebu. 

 

@violetta

   Tak, cała. Czemu nie? Lubię szampana. 

   Skoro już komentujesz, przydałoby się słowo odnośnie do powyższych treści. 

   Wszystkiego wspaniałego . 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@violetta

 

A co pani do tego? Złożyłem życzenia mamie i bratu, a nie świętuję na ulicy jak pani i na dyskotekach dla współczesnej młodzieży - mój świat jest kompletnie inny, otóż to: dużo bardziej dyskretny, tajemniczy i kulturalny, wie pani, iż całuję kobiety w dłoń i bardzo dobrze tańczę, na przykład: tango...

 

Łukasz Jasiński 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Co dokładnie jest "(...) niefajne (...)"? Osoby niepełnosprawne też obowiązuje kultura. W tym kultura wypowiedzi i poszanowania dla pozostałych uczestników forum, jeśli takiego są uczestnikami. 

   Wszystkiego pozytywnego w 2025 roku i dla Ciebie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@Corleone 11Czasami sobię myślę, że im mniej luster w domu, tym lepiej. Wolę sobie coś w środku stworzyć i dobrze się z tym czuć, niż sugerować się tylko i wyłącznie powierzchnią zewnętrzną, piaskiem z domieszkami, który czasem może wpaśc do oka i potem uwierać... no ale nie mieszkamy w jaskiniach i nie da się tak za bardzo. Niemniej tekst ciekawy, a istota lustra ma tyle twarzy ile się w niej osób przegląda, a czasami i więcej, bo można robić kilka podejść...

 

Niech 2025 rok przyniesie Tobie wiele pozytywnych niespodzianek i mnóstwo tematów do opisania :)

Pozdrawiam

 

@violetta mówisz, że i Ciebie pluton puszcza? No zobaczymy, czy rzeczywiście przyjdzie dla nas trochę wytchnienia.

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...