(Droga)
Daleko jest stąd do wszystkiego. Daleko jak stąd do wieczności. Przez drogę zaśnieżoną,
bijącą po oczach cząsteczkami jaskrawych, mżących luminescencji.
Idę. I idę, gdy wokół drzewa... Gdy na poboczach chylą się pod czapami ciężkiej bieli.
Pochylone. Coraz bardziej wątłe w tej nieskończonej pustce piekielnego lodu.
W tym absolucie nieistnienia.
Jesteś
tutaj?
Spójrz!
Moje oczy i dłonie. Moje spierzchnięte gorączką usta…
Przesłonięta mgłą żółtawa łuna opadającej siarki..
A w tej ciszy mdławy odblask natury. A w tej nicości jedyne oko. Zaćmione.
Przesłonięte dymem w snopie kwaśnego deszczu.
Moje własne oko patrzące na mnie.
Wpatrzone w samo siebie.
W głąb. W tę głębinę bez końca.
Do wnętrza swojej własnej egzystencji…
(Miasto)
Wiesz, ja byłem
tutaj
wiele razy.
Byliśmy.
I jestem znowu, będąc jeszcze.
Szliśmy tędy, idziemy. Ulicą.
Ogrodem. Placem...
I słyszę. Słyszę te oddechy. Lecz nie twoje, ani moje.
Inne.
Te westchnienia obce.
I widzę procesje przesiąkniętych wilgocią widm.
Jakby idące samych nas odbicia
na zatartej częściowo starej fotografii.
Czy ty mnie
jeszcze
kochasz?
Ja kocham.
I tęsknię.
Chodź, pójdźmy, mimo że deszcz zalewa oczy.
Ten niekończący się deszcz.
Popatrz, jak smukleją w oddali kominy
industrialnej kreacji,
których dymy giną w zwolnionym tempie w stalowej konsystencji niewzruszonego nieba.
I parują jeziora spuszczanej z fabryk wody, nad którymi tańczą ognie świętego Elma.
Drgają.
Niekończący się rur splątany krwiobieg cuchnących wyziewów.
Samochody tonące w brudnym śniegu.
Taplające się w błocie. Przechylone na bok zardzewiałe żuki. Całkowicie martwe.
Pamiętasz
mnie
jeszcze?
Chodź, pójdźmy znowu.
Idziemy.
Zaciskam powieki. Pod powiekami powidok.
Czerwonawy płomień.
W ustach metaliczny smak.
W oknach blokowców twarze. Jednakowe.
Przywarte do pokrytych pyłem szyb,
poznaczonych kroplistym piętnem. Żelaznym.
Ułożone do pocałunku usta. Jak wtedy. W oknie odjeżdżającego pociągu. Na pożegnanie.
Przyciśnięte
dłonie.
Na murze
imię wypisane kredą.
Lecz nie twoje, ani moje. Inne.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-01)