Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Jacek_Suchowicz

Jacek_Suchowicz

Pewna szczupła młoda dama
w kuchni nic nie zrobi sama.
Jak coś zrobi, co tu gadać,
do zjedzenia się nie nada.

A do barów i stołówek,
nie chce chadzać bo nie lubi.
Bo nieczysto i zbyt tłusto,
bo tam kotlet jest z kapustą.

Na pierogach chrupie skwara,
jeszcze trzeba jeść w oparach.
Wszystko jej nie odpowiada,
w anoreksję w końcu wpada.

Muszę działać - myśli dama
Nie pożyję dłużej sama.
Lecz okazja się nadarza;
mogę męża mieć kucharza.

Ugotuje smakowicie,
uratuje moje życie.
Jak myślała tak zrobiła.
Chłopa zaraz omamiła.

Gdy pomyślał, „ja ją lubię”
dawno było już po ślubie
i przy kuchni sterczy biedak
i gotuje, tak jak trzeba.

Dama zjada nawet wcina,
zaraz tycie już zaczyna;
by jej kości nie trzeszczały,
aby biust nie był za mały,

aby pogrubiały uda.
Jędrność ciała czyni cuda.
Dama wagi się nie boi
a mąż dwoi się i troi.

Nagle patrzy – chyba zwidy,
w fałdach już zniknęły figi,
stanik ma do spięcia kawał.
Z pięknej żony – gruba baba.

Tutaj wisi, tam się trzęsie,
wnet opadły chłopu ręce
i potencjał też mu opadł.
Mąż natychmiast się odkochał.

Miłe panie gadka spora
w końcu pora jest na morał.
Lecz on nie jest trudny wcale:
jeśli jecie - to z umiarem.

 

 

Jacek_Suchowicz

Jacek_Suchowicz

Pewna szczupła młoda dama
w kuchni nic nie zrobi sama.
Jak coś zrobi, co tu gadać,
do zjedzenia się nie nada.

A do barów i stołówek,
nie chce chadzać bo nie lubi.
Bo nieczysto i zbyt tłusto,
bo tam kotlet jest z kapustą.

Na pierogach chrupie skwara,
jeszcze trzeba jeść w oparach.
Wszystko jej nie odpowiada,
w anoreksję w końcu wpada.

Muszę działać - myśli dama
Nie pożyję dłużej sama.
Lecz okazja się nadarza;
mogę męża mieć kucharza.

Ugotuje smakowicie,
uratuje moje życie.
Jak myślała tak zrobiła.
Chłopa zaraz omamiła.

Gdy pomyślał, „ja ją lubię”
dawno było już po ślubie.
Już przy kuchni sterczy biedak
i gotuje, tak jak trzeba.

Dama zjada nawet wcina,
zaraz tycie już zaczyna;
by jej kości nie trzeszczały,
aby biust nie był za mały,

aby pogrubiały uda.
Jędrność ciała czyni cuda.
Dama wagi się nie boi
a mąż dwoi się i troi.

Nagle patrzy – chyba zwidy,
w fałdach już zniknęły figi,
stanik ma do spięcia kawał.
Z pięknej żony – gruba baba.

Tutaj wisi, tam się trzęsie,
wnet opadły chłopu ręce
i potencjał też mu opadł.
Mąż natychmiast się odkochał.

Miłe panie gadka spora
w końcu pora jest na morał.
Lecz on nie jest trudny wcale:
jeśli jecie - to z umiarem.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...