Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@iwonaroma Czytam Ubika Philipa K. Dicka. A tam jest powiedziane że jesteśmy w stanie półżycia. I tak się rozglądam po szkodach na boki i choć nie jestem przesadnie religijny to zaczynam dochodzić do wniosku, że siedzę po same uszy w czyścu. Że real to forma czyśca. A jak tak jest no to przecież tutaj z definicji być dobrze nie może. I może ma być po prostu z założenia coraz gorzej... 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Nie zawiedli, proszę pani, filozofia to z greckiego - mądra wiedza, a ona z kolei uczy samodzielnego myślenia - filozofia należy do nauk humanistycznych i jest przeciwstawna jakiejkolwiek ideologii, także: doktrynom i dogmatom, stąd: przez sekty monoteistyczne jest uważana za wytwór diabelski, otóż to: są trzy dni, kiedy na tym portalu aktywność intelektualna maleje - to piątek (święto muzułmanów), sobota (święto żydów) i niedziela (święto chrześcijan), największa aktywność na tym portalu jest w poniedziałek, we wtorek, w środę i w czwartek - wtedy większość osób pracuje przy firmowych komputerach, dokładnie: przychodzą do biurowej pracy - wstawiają wodę na kawę, włączają komputer, wyjmują pączka i siadają - najpierw sprawdzają elektroniczną pocztę i wchodzą na ten portal literacki - komentarze, wierszyk, ploteczki i wiadomości, dopiero po dwóch godzinach zaczynają pracować, przypominam: już dawno temu stworzyłem nowatorski kierunek filozoficzny od własnego nazwiska, oto on:

 

                                           Jasinizm

      

Jasinizm - nowatorska idea filozoficzna zakładająca, że najwyższym czynnikiem panującym w ogromnym epicentrum wszechświata jest po prostu Bóg (może być również zwany: Absolutem i Refleksją i Wizją i Kosmosem i Abstrakcją i Naturą i Sensem i Miłością i Paluszkiem i Najwyższym), który dał ludzkości swobodną wolę w dążeniu ku doskonałości cielesnej i umysłowej i duchowej (człowieczeństwa) poprzez byt na wyjątkowo okrutnym padole ziemskim.

          

Ze względu na ułomności psychiczne i wewnętrzne i fizyczne cudu - ciała i umysłu i duszy - ludzkość można podzielić na trzy fazy bytowania.

          

Faza bytu duchowego: jednostki wybitne pod względem moralnym aspirujące do miana przywódców religijnych, również: prorocy i wizjonerzy i posłańcy, cechy: moc boska - zjawiska nadprzyrodzone.

          

Faza bytu ideowego: jednostki wybitne pod względem intelektualnym aspirujące do miana przywódców politycznych, również: ludzie wolnych i ścisłych zawodów - elita danego narodu, cechy: myślenie teoretyczne - twórcze i praktyczne - badawcze.

          

Faza bytu materialnego: jednostki walczące o przetrwanie wszelkimi metodami, cel: zapewnienie wygodnego życia rodzinie i przyjaciołom i znajomym, cechy: ateizm i konsumpcjonizm i nepotyzm.

          

Jasinizm: od mojego nazwiska, mianowicie: Łukasza Wiesława Jana Jasińskiego herbu Topór, moim przodkiem jest niejaki Jakub Krzysztof Ignacy Jasiński herbu Rawicz - generał, poeta, jakobin i mason, oczywiście: odgałęzienie - bezpośrednie, natomiast: ja - jestem pogańskim racjonalistą - libertynem i intelektualnym biseksualistą - uniwersalnym, także: logikiem - pedantem.

 

Łukasz Jasiński (2012)

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński no ja też mam swoją filozofię, ciągle nad nią pracuję, notabene coraz bardziej nie wiem po co, a przecież teoretycznie nikt mi wcale nie każe - moja filozofia brzmi - Leszczynizm ;)))) To po dziadku Zygmuncie Rosiu, którego koledzy z pracy i nie tylko z pracy nazywali Seneką. To podobno jest epikureizm, ale nie znam tych wszystkich szkół. Jednym z moich podstawowych założeń jest okoliczność, że nie musisz tutaj wcale niczego wygrać, bo czasem jest nawet lepiej widowiskowo przegrać, no ale zrobić tak z przytupem. Innymi słowy na tak zwanej bajerze i sporym wygłupie ;)))) 

Opublikowano (edytowane)

Filozofia to także to: wczoraj konik polny wskoczył do mojego mieszkania, a po co? Był spragniony przez upał i dałem mu wody, także to: zostanie wprowadzony nocny zakaz sprzedaży alkoholu w całej Warszawie i zostanie zlikwidowana u mnie budka monopolowa - całodobowa, tym samym: nie będzie u mnie dwunożnych ssaków agresywnych i pełno śmieci na trawnikach i chodnikach - będzie jeszcze bardziej estetycznie, oczywiście: nie zrezygnuję z picia alkoholu i słuchania wojskowych piosenek, filozofia to również to: efekt będzie odwrotny od zamierzonego celu - będą powstawać meliny i bimbrownicy, czy mam jeszcze dodać żebraków pod kościołami? 

 

Egzystencjalizm: od łacińskiego słowa existentia - istnienie, czyli „filozofia egzystencji” - dwudziestowieczny nurt filozoficzny, literacki i kulturowy dotyczący życia i ludzkiej egzystencji w świecie wyborów moralnych oraz ról życiowych, a także miejsca - gdzie się znajdujemy.

 

Źródło: Wikipedia 

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński :)))) Nie, dlaczego? Wręcz przeciwnie ;)) Robią nas w wała i tyle. I to jest Leszczynizm. Leszczynizm wychodzi temu na przeciw o tyle, że oswaja trochę życie w tych piramidalnych bzdurach. A grubasy - prawdziwe grubasy wysoko - mają niezły ubaw i oczywiście ze mnie i również z Pana. Jak mi Pan odpisze to przynajmniej wiem, że jedna osoba to przeczytała. Bo w nety to ja aż tak bardzo nie ufam :)))) Znalazłem nawet u siebie na kompie moje rzekome wystąpienie po kody IBN do wydawnictwa... Zdaje się taki ślad cyfrowy, ale to są tylko przypuszczenia. Leszczynizm pozwala się człowiekowi trochę oswoić z byciem robionym w bambuko. Ale jak znajdę jakiś przelew, nie wiem konto, rachunek, coś co nie miało miejsca, a w kompie dużo można teraz dozrobić to ja akurat wybywam :)))) A na lewą kasę no to zostałem tutaj przepytany na 1500 sposobów :) I kompa prawdopodobnie jak pan mam w kontroli... 

Opublikowano (edytowane)

@iwonaroma

 

Trochę tak jak z metereologami. Coraz więcej oprzyrządowania i wiedzy, a prognozy pogody nic nie warte.

 

Przypominają mi się prognozy gazdy z gór.

-Gazdo będzie dzisiaj deszcz?

- Pani, jak będzie padało, to będzie deszcz, a jak nie będzie deszczu, to nie popada.

 

 

Pozdrawiam. :)

Edytowane przez Damroka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Leszczym

 

Pana miejsce jest raczej na opowi.pl, a mnie w wała nikt nie robi, wręcz przeciwnie... Nie mam komputera, nomen omen: ile razy mam powtarzać? Właśnie, ile razy? Ręce opadają... A własność intelektualną mam zabezpieczoną na Wordzie - nikt nie ma dostępu, prócz: oficerów z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - im pozwoliłem czytać nieopublikowane teksty i oglądać nieopublikowane zdjęcia artystyczne, otóż to: jutro jest niedziela i niech pan zgadnie - co jutro będę robił? Pojutrze jest poniedziałek i niech pan zgadnie - co będę robił w poniedziałek? Nikt o tym nie wie, dlatego też: mnie nie można kontrolować, owszem: bardzo dużo mówię o własnym życiu, jednak: nie wszystko - nie jestem Osobowym Źródłem Informacji, tylko: pułkownikiem Tajnego Ruchu Oporu - działam racjonalnie, perfekcyjnie i świadomie - wszystko z góry planuję.

 

Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 

Opublikowano (edytowane)

@Leszczym

 

I jeszcze jedno:

 

- zostanie wprowadzony podatek wojenny,

- zostanie wprowadzony nowy abonament,

- zostaną odebrane oszczędności Polakom,

- zostaną podwyższone stopy procentowe,

- wzrosną koszty pracy

 

i to wszystko mnie nie dotyczy i niech pan pomyśli - dlaczego? Otóż to: głosowałem przeciwko wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, więc: mam czyste sumienie i nie muszę brać odpowiedzialności za wybory innych osób, a mimo to: Unia Europejska mi pomaga - otrzymałem pismo od Komisji Europejskiej w sprawie komornika sądowego Agnieszki Mróz - przyznała mi rację...

 

Łukasz Jasiński 

 

@Leszczym

 

Nie, to pana wybór, a życie traktuję bardzo poważnie - za dużo mam do stracenia i tak już wiele straciłem nie z własnej winy, miłego wieczoru.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński Aż strach się bać więc trzeba się śmiać :)) Ale to pana jest wybór no jakby to ująć taktyki na te realia... ja miałem w planach udawać maksymalnego głupa, ale niestety odkryłem swoje karty... Zresztą zrobiłem tak prawdopodobnie dla pieniędzy, których i tak nie zarobiłem i pewnie nie zarobię, bo im którzy są mógłbym się urwać... Ot co... Więc jak to mawiają zalecam luzik ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Leszczym podoba mi się to określenie - półżycie - w punkt. Owszem, siedzimy w czyścu (na górze - w błękitnej atmosferze - bez ziemskich problemów, na dole... wiadomo, co jest we wnętrzu ziemi, jaki ukrop). 

Ale dlaczego z założenia ma być gorzej? Owszem, kto się nie oczyści - spadnie, lecz kto przebrnie przez nieczystości może pozbyć się ciążenia. Fifty fifty ;)

Dzięki:)

 

 

 

 

 

@Jacek_Suchowicz :) O! To jest pomysł:) Filozofów wkręcić w kółko łowieckie:) 

;)

Pozdrawiam serdecznie 

 

 

 

 

@Łukasz Jasiński Panie Łukaszu, Pana nie zawiedli a mnie tak. Stąd wierszyk:)

Dzięki za obszerny komentarz i serduszko - mimo nieakceptacji treści wierszyka.

Pozdrawiam:)

 

 

 

 

 

 

@Damroka dokładnie :)

Również zdrówka:)

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I stryczek czekał. Cierpliwie. Tak samo jak tłum na placu St Genevieuve. Gdzieś w oddali ulic dzielnicy Blerváche, zarżały konie, północny, zimny wiatr, dął we flagi na blankach murów, ludzie strwożeni i zagubieni w swych myślach, nie mogli być pewni już ani zbawienia ani potępienia. Upadły im do stóp kajdany i wielu z nich poczuło wolność swych czynów i sumienia. Byli ludźmi stworzonymi na podobieństwo Boga. Lecz gdzie był ten ich Bóg? W postaci ojca Oresta czy ojca Nérée? Czy może jednak ukrył on się skutecznie w obliczu umęczonego skazańca?     Wielu patrzyło teraz na Orlona a on uczuł jakby moc nie pochodząca ani od Boga ani Szatana. Zrozumiał jak wielu pobratymców, ludzi ulicy i rynsztoka. Okrytych nie chwałą i złotem a fekaliami i brudem, solidaryzuję się z jego męczeństwem i widmem nieuchronnej śmierci. Widział ich usta. Suche i spękane. Sączące cichcem, pokłady górnolotnych i chwalebnych modlitw. Widział jak nagle zgasło słońce górujące nad brukiem placu. I cień długi padł na miasto i jego mieszkańców. A może wyległ on z dusz ich. Może i ich grzechy zostały darowane i uciekały teraz z ciał by ginąć cicho pod wzrokiem czujnych posążków aniołów. U stóp posągu świętej Genowefy, do której w godzinie próby i zwątpienia tak często modliły się jego dziewczęta.     Wreszcie spojrzał z ukosa na samego ojca Oresta. Sam nie wiedział czy wypada mu coś rzec na jego świątobliwa postawę wiodącą go ku chwale zbawienia duszy i ocalenia głowy. Wiedział jedynie, że obcy mu tak naprawdę ojczulek, zajął się nim niczym synem marnotrawnym, choć Orlon nigdy mu nie obiecał poprawy swego zachowania czy odkupienia win. Prędzej jednak życia by się wyrzekł niż losu ulicznika i wyrzutka.     Tak często przychodziło mu pisać w swych wierszach o atmosferze i pulsie tego miasta, które oddychało zbrodnią i występkiem a którego krwioobieg stanowiły szelmy i łotry, murwy i alfonsi, włamywacze i mordercy. Wszyscy Ci, zjednoczeni w upadku ideałów i pochwale swej zgorzkniałej pychy. Wszyscy, którym lochy Neufchatel były okrutnym domem szaleństwa a drewniana Agnes była wybawicielką od codziennej rutyny. Planów zbrodni i zysków. Ucieczki w bezdnie, czarnych bram do piekła. Uliczek Gayet. Gdzie pieniądz, tańczył między palcami sutenerów i chlebodawców dziewcząt a moralność cicho skomlała, pobita i pohańbiona w kałuży krwi niewinnej. Przybrała twarz dziewcząt takich jak Pluie czy Biała Myszka. A łzy jej były ciężkie od bólu i nienawiści do ludzi władzy i losu francowatego.     I choć ciężko było w to uwierzyć, nawet Orlonowi. Sam uronił łzy. Tu, na podeście miejskiej szubienicy. W obecności oficieli, sądu i miasta. Widać Bóg mu przebaczył. Chmurę przegonił silny wiatr i znów promienie słońca oświetliły jego twarz. Ojciec Orest dojrzał te łzy i patrzył na niego z dumą jak nieraz robił to jego ojczym. Jego duch znów stanął mu przed oczyma. Ojciec Lefort znów pouczał swe przybrane dziecię. W ogrodzie biskupiej rezydencji.   - Pamiętaj Orlon. Grzechy nasze doczesne są nam ciężarem na sercu, jak kamienie omszałe, polne. Więc nie grzesz więcej ponad to co Twe serce będzie mogło unieść. Każdy grzech nie jest miły naszemu stwórcy, lecz grzeszeniu myślą i mową łatwo jest ulec. Człowiek jest na to istotą zbyt prymitywną i porywczą. Nie grzesz synu mój jednak zbyt wiele czynem wobec bliźniego. Bo grzechy wobec braci i sióstr naszych szczególnie są niemiłe Panu. Pokuta za nie jest surowsza a konsekwencję zbyt często nieodwracalne. Pokutuj i wybaczaj a będziesz doskonalszy w podążaniu za prawdą. Kieruj się nią i sercem a zjednasz ludzi pod sztandarem niczym król. Przekaż im słowo do umysłów I niech im zakiełkuję w sumieniu. Niechaj Twym sztandarem i herbem będzie prawdą synu a lud pójdzie za Tobą choćby w odmęty śmierci.   Warto by wykorzystać nauki ojczyma. Przecież był królem. Półświatka i zbrodni. No ale cóż, trudno. Nie każdy rodzi się kardynałem czy papieżem. A on urodził się kłamcą i manipulantem więc zjedna jakoś ten zwarty, liczny tłum.     Z jego ust popłynęły słowa nieprzystojne dla umierającego, a jednak dziwnie święte, bo wypowiedziane z serca, które widziało już piekło – i ludzkości, i niebios   - Boże szelmów, wszetecznic i łotrów bez czci … - urwał nagle w pół zdania jakby nie do końca wiedząc czy chce je kończyć tą myślą którą zamierzał. Niepewnie, szukając wsparcia w głowach tłumu. Dojrzał swą ukochaną Tibelle. Wiedział, że dla niej warto żyć i bluźnić. Kochać i brukać. Świętych i innowierców. Zakonników i murwy upadłe. Zaczerpnął solidny haust powietrza i wykrzyczał pewnie na cały głos aż echo zerwało do lotu gołębie z pobliskich dachów - Pobłogosław, miłosiernego króla!
    • Ule ja kupię! I pukaj, Elu
    • Dzień skwarny odszedł. Na podkurek się swarno zebrało. Oświetlony zewsząd chutor, jak latarnia na skale wytrwała pośród stepów oceanu. Brodzą i legną się leniwą strugą czernawą, struchlałe, lękliwe osiedli ludzkich, cienie. W pomrocznym maglu, letniego wieczora mieszają się ze sobą. Jazgot niestrudzonych świerszczy, parsknięcia sprowadzanych do stajni koni i skowyt daleki samotnego łowcy. Prężą się dorodne łopiany, jak iglice wież strzelistych. Na straży wyniosłych, płożących się pośród traw, ostrów burzanu. Płaczę nad Tobą Matko a łza jak ogień me lico gore. Jak szabla moskalska, rzeźbi na policzku blizny ślad. Na tych ziemiach od wieków, tylko śmierć, nędza i wojna rządzi. Więc by przeżyć trzeba mieć dusze i serce z tytanu.   Nadzieje pokładamy tylko w gniewie. A honor nasz i wola, upięta rapciami u pasa. Nasze krasne, stalowe mołodycie, dopieszczone ręką płatnerską. One w obroty tańca, biorą dusze naszych wrogów do zaświatów. W trakcie sporów, wojen czy dymitriad. Piorunie! Leć Miły! Wartko, jak po niebiosach, jasna kometa. Zapisz to w bojowym dzienniku. Mór zaduszony. Zaraza do cna wybita. Jej wojsko teraz jak ten burzan, ukwieci cichy step. Po gościńcu kamienistym. Odsiecz zaprowadzona. Wróg w perzyne rozbity. Skrwawione, roztęchłe, spulchnione od gazów rozkładu. Dają radość dzikiemu ptactwu i zwierzynie. Do ostatniej porcji, słodkiego szpiku.    
    • Arki u Kraka. Na karku ikra
    • To kres. Ej, je ...   Ejże, to jajo też je
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...