Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Bez żalu.

 

Wojownik Światła nie polega na własnych siłach.

Słowa Paulo Coelho dziś napawają mnie niechęcią.

 

Nie mam z kim walczyć.

 

Wrogowie odeszli w zapomnienie.

A może ich nigdy nie miałam?

Nie pamiętam…

 

Przyjaciele daleko i pewnie też ich nie miałam.

Nie opłacało się po prostu nikomu.

 

Prosić Boga o wsparcie nie potrafię.

Straciłam po drodze wiarę, słuch, smak,

a Poeta Tadeusz R. został wykreślony bez mojej zgody z kanonu lektur.

 

Nie szukam Nauczyciela i Mistrza.

W tych czasach zastępuje go sztuczna inteligencja i telefon w dłoni.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A propos literówek, "wyrwać babkę laskę" a "wyrwać babce laskę" to zupełnie jak widać co innego. To tak na dobry humor.

A co to są"garboprogi” chodzi o progi zwalniające? Pozdrawiam Adam

 

Opublikowano

@Adaś Marek Marku czy Adamie? to te „ literówki” właśnie przywołują uśmiech-:)Lepsza babka bez laski

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

….Wymyśliłam te garboprogi…takie „ zatrzymacze” wiesz…pozdrawiam ..

@Dagmara Gądek Teraz najważniejsze co przed nami…porady nie poradymiłe zawsze są odwiedziny i twórcza krytyka..najlepiej nie oczekiwać za wiele i wtedy jest dobrze..Muszę zobaczyć czy jest Twój tomik czy się „ zablokowałaś” i czekasz na lepsze czasy…

Opublikowano

smutny tekst

 

nawet nie umiem sobie wyobrazić

by przejść przez życie nie mając wrogów

żyć bez przyjaciół wchodzić w układy

to niemożliwe w dzisiejszej dobie

 

czy my umiemy życie przeżyć

spijając miód oraz gorycz

z paletą uczuć umieć wierzyć

i zaznać szczęścia które boli

:))

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

@UtratabezStraty Taki był mój zamysł bez „ kombinowania” i chociaż utożsamiam się z podmiotem lirycznym jestem już daleko….co nie znaczy żebczasami nie chce wrócić do wspomnień…może na bazie tego wiersza ktoś się zatrzyma..nie rozpłacze na „ sobą” tylko popłynie swoim stylem…warto nie bać się wody i płynąc do Oceanu ( pomyślałam właśnie , a przecież nieszczególnie pływam…

@Bożena De-Tre ..i nie post( człowieka) ale człowieka po prostu.Dziękuję za

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

refleksję „ zapytajną”( jest taka forma -:) mam nadzieję.Z pozdrowieniem…bo „ lania wody” bo deszczu w nadmiarze…

Opublikowano

@Dagmara Gądek Witam, gratuluję i czekam na info kiedy będzie można obejrzeć czy posłuchać.

A teraz mam pytanie, 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

to? Zapytałem wujka Google ale nie wiedział. Lubię różne rodzaje muzyki jednak znawcą orkiestr jestem niewielkim.

To tak jak z zakładu pracy pojechała wycieczka do filharmonii, w 1 rzędzie zasiadł gość obserwujący z zainteresowaniem grę puzonisty. Kiedy ten skończył i zaczął chować instrument do futerału, gość podrywa się z fotela i woła. Proszę Pana, proszę Pana, niech pan nie rezygnuje, od 25 lat jestem ślusarzem, to się musi dać wyjąć.:-)))

Pozdrawiam Adam

Opublikowano

@Dagmara Gądek Witam, dzięki za odpowiedź i rozjaśnienie muzycznych zagadnień, skojarzenie wiolonczelistki z utworem Skaldów jest natychmiastowe...:-))

Humorystycznie odpowiedział pewien(miłośnik tanich win) studentowi, który zapytał będąc pierwszy np. w Szczecinie.

Przepraszam bardzo jak się mogę dostać do Filharmonii? A miłośnik obciął studenta wzrokiem od dołu do góry i rzekł: Trzeba ćwiczyć synu, ćwiczyć...

Życzę zdrówka, życia bez stresów i samych sukcesów.

Pozdrawiam Adam 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...