Czas
Przepłynął falą błogostanu przeze mnie
Ocierał się powiewem zapachu na twarzy
Rozsznurował zbyt ciasny gorset
Dni tygodnia skurczonych do myśli
Zwolnił do szeptu kroków na chodniku
Wybrzmiał jak winylowa płyta
Na naprawionych gramofonu obrotach
W odczucie z dzieciństwa powrócił
Na chwilę nadzieją serce napełnił
Na odzyskanie życia z własnych szpon
Dzisiaj