Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Motywacja


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To ja już nie wiem czego, ukonkretniłaś, że Twoja motywacja :-)

 

Niekoniecznie to złe, jeśli szwankuje motywacja, bo nie zawsze cele są szczytne albo po prostu właściwe, czasem coś podpowiada, że tak naprawdę zależy nam na czymś zupełnie innym.

Np. chcesz być zdrowy, ale boisz się wrócić do pracy. Albo chcesz wyjechać, ale z jakiegoś powodu boisz się latać samolotem. Pzdr. :-)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We współczesnym świecie motywacja często jest demotywacją lub jest tworzona pod jakiś cel, dajmy przykład: jeśli mam spokojne życie i święty spokój - jestem doświadczonym mężczyzną po ogromnych przejściach życiowych, więc: nie wolno wobec mnie stosować praktyki błędnego koła, bo: to jest - demotywacja, która ma na celu wywołać motywację według wizji kościoła, pracodawcy i niewolników systemu, kiedyś miałem ogromną motywację i ambicję, niestety, zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, miałem własny księgozbiór i rękopisy w teczkach - własność intelektualną, pytanie brzmi: dlaczego mam zaczynać wszystko od samego początku? Nie, proszę pani, żadnych książek, żadnej pracy i żadnego bogactwa - wszystko już miałem, poza tym: życie to przeszłość, teraźniejszość i przyszłość - świadomość, odpowiedzialność i samodzielność...

 

Zmarła mi na rękach motywacja,

prosiłam: żyj, żyj i żyj - jeszcze jesteś potrzebna,

 

zmarła, rozpaczliwie zagubiona 

w głębokiej sieci intryg ludożerców 

 

zmarła, pomiędzy prawdą i zgrozą 

w rzeczywistości...

 

Tak czytam pani wiersz, jeśli chodzi o teraźniejszą sytuację - moją, to: użyję porównania, mam patyk, ktoś mi patyk kradnie i łamie, a potem podrzuca i próbuje mi wmówić...

 

- To twoja wina i weź za to odpowiedzialność!

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dobra treść, bezsprzecznie.  Odrobinkę przy dużo.. by, bo, bo..

Na boku spróbowałam.. żeby żyła... bo jest potrzebna. Drugie 'bo', na "upartego" można by pominąć.

Z moją motywacją też różnie bywa.

Pozdrawiam i niech się już nie gubi... motywacja peelki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dominika Moon To jest mega duże systemowe nawet zagadnienie jak podlewać motywację... U tych dość tutaj dużych robi się jeszcze co innego, a było takich przypadków, że hej i ciągle powtarzają się w ten sam deseń co ogólnie jest powszechnie tutaj wiadomym i nikomu tłumaczyć nie trzeba, że podlewa się tak żeby autorka / ba autor nawet nigdy, przenigdy nie wyrosła z doniczki, no maksymalnie ze szklarni ... Ten real tak ma po prostu ;// 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Liv Nie musisz czekać mężczyźni są wszędzie i za rogiem wszystko zależy jak patrzysz jaką masz wartość w sobie prawdy szukasz czy nieba? iskier czy ognia Ci trzeba?   Co Twoja dusza zaśpiewa?   pozdrawiam!
    • czy zwykły Leon kocha żonę od święta i na co dzień  przecież ku temu jest stworzony jak Adam w swym ogrodzie   Leon niezwykły też potrafi wzlecieć do gwiazd miłością a jednak skory się łajdaczyć wierność mu w gardle ością :) c'est la vie
    • @Duch7millenium moje sacrum to nauka, skończyłam francuski. Fajnie, fajnie. A twoje?
    • jeden morał się wysnuwa panowie i panie krowa gdy ma trawę skubać także zmienia zdanie   obserwując wokół życie także dodam cicho tam są racje i nieliche  gdzie dobre koryto
    • Dobrze, niech znika, bo i po co ma istnieć? Niech się przemieni w nic. W ciszę. W szum płynącego czasu. W piskliwy szum płynącej w uszach krwi. W oddech oceanu...Jedno za drugim. Jedno za drugim… Idą… Idą pod górę. Kołyszą się na boki. Taszczą jakieś przedmioty. Łopoczą w powiewie jakieś szmaty, jakby żaglowe płótna.   Karawana dziwadeł. Miotające się kształty nie wiadomo czego…Stukania. Pukania. Zgrzyty. Szmery… Chrzęst rozbitego szkła. Na zakurzonym blacie stołu wypisane czyjeś imię. Nieznane. Alkione? Deneb? Aris? Gdzieś coś się poplątało, zamotało w ciężkich od kurzu kołyskach z pajęczyn.   *   Wyobrażam sobie, przypominam jak stała z długimi rzęsami na brzegu. W słoneczny dzień. W skwarze. Okryta cieniem obłoku. Pędziłem do niej w nerwowych pomrukach morza. Przez spienione fale. Na biodrach oddychała skóra. Na piersiach…Kiedy dopędziłem, dognałem… Kiedy już prawie dotknąłem jej ramienia, przeszyłem na wskroś pusty sześcian powietrza o zapachu soli.   Wylądowałem samotny na piasku wilgotnym, na mule niesionym przez lata. Sam na sam z tym mamidłem, z tą marą. I jeśli tak naprawdę było.   I jeśli…   *   Dałem przez chwilę wiarę staremu oszustwu bogów. Stąd te widzenia. Te luminescencje. Te kreacje wzrokowych fantomów. Ja tutaj chyba kiedyś byłem.   I jestem. Przyszedłem na powrót w to samo miejsce jak w sennej malignie natrętnej, co się wciąż przepoczwarza w rozmaite formy. I popatrz, zgubiłem się. Gdzieś tutaj. Powróciłem w to samo miejsce? Gdzieś indziej? Ja przechodzę. Ty przechodzisz. Przechodzimy razem. I w tym przechodzeniu giniemy i pojawiamy się znowu.   *   Miałem prawo się upić. Przede mną jakieś kosmate widzenia. Zwidy umyślnie zmieniające kształty. Przede mną nicość, co się kłębi, migocze...   Słyszysz szczekania? Jakieś leśne nawoływania… Jakieś leśne szepty… Zaraz, zaraz… Ja ciebie skądś znam… Ja ciebie… Jakieś klepania. Łopoczący w podmuchach wiatru wielki baner na ścianie. Wielka twarz na murze. Rozprostowana, to znowu pognieciona. To znowu… Chrzęszczące w przelocie skrzydła blaszanych motyli. Zardzewiałych, skorodowanych ptaków ze stalowymi dziobami...   Upiłem się.   I znowu pisk w moich uszach. I szept natrętny. Natrętny szept… Czy ty mnie słuchasz? Nie słuchasz, bo co tu słuchać. Wiesz, stałem wtedy na przystanku autobusowym, i czekałem. I wiedziałem, że umiera moja matka. W przedwiośniu. W gołym zgrzytaniu bezlistnych gałęzi. W marcowym pohukiwaniu. W marcowej nagłej zawierusze…   Trzyma mnie jeszcze w ramionach pijacka maligna. Czy mnie znów słyszysz? Idę ogrodem, którym szliśmy, idziemy… I widziałem ciebie w popiele włosów. W pogłosach wróbli, świerszczy, jaskółek… I widziałem ciebie… A czy ty mnie widzisz? A czy jeszcze? Bo ja widzę ciebie i szepczę. Szepczę twoje imię….   *   Patrz. Patrz. Spójrz na mnie! Dlaczego milczysz? Jesteś stworzona na podobieństwo kamiennego posągu z cięższą od ziemi powieką… Stukania. Stukania. Za oknami jakieś szelesty. Powiewające płachty pajęczyn. Łopotania płóciennych zasłon. Jakieś kolebania nie wiadomo czego. W podmuchach wiatru. W oddechach i szeptach bezkresnej nocy. Ktoś chodzi ulicą w tę i z powrotem, jakby na kogoś czekał. Pojawia się i znika. Tak, jakby w ogóle nie istniał. Albo istniał niejako we śnie. W szmerach gorączki. W piskliwym szumie…   *   Ty wciąż umierasz. Ja, umarłem już dawno. Snuję się po korytarzach. Po labiryntach mojego dawnego życia. W słonecznych smugach wpadających przez wysokie okna, które kładą się plamami światła na dębowej klepce o nikłym zapachu woskowej pasty. Chodziłem tutaj za życia. Chodzę i po śmierci. W absolutnej pustce. W wiecznym oczekiwaniu…   *   Byłaś tutaj, prawda?   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-09-11)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...