Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Zgubiłem hawajkę;

solarną laleczkę

tańczącą na słońcu,

w różowej sukience.

 

Upalny jest lipiec;

rano słońce wstaje...

Gdy jestem na plaży,

czuję się hawajem.

 

Piękne mam widoki...

Gdy spojrzę na deskę

- nie widzę hawajki.

A ja za nią tęsknię ;)

 

 

 

 

 

Edytowane przez M_arianna_ (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Z cyklu: Określenia)   Wtedy. Tak, wtedy. Było lato. Czy początek czerwca, kiedy wsłuchiwałem w ciszę szeleszczących liści.   Za oknem deszcz. Mżące krople błyskały w przelocie. W lśnieniach słońca spoza szarych chmur.   Rozpryskiwały się na parapetach kryształy.   Kłujące w oczy odpryski.   Za sztachetami malw w pomarańczy drżące kule. Matka jeszcze żyła. Wtedy. Była w sąsiednim pokoju.   Przeżyłem ją.   Pamiętam, że byłem wpatrzony w żywy klejnot jej spojrzenia.   Mówiła coś ze śmiechem, albo ze łzami w oczach. Recytowała słowa zapamiętane z dzieciństwa. Opowiadała. Wspomnienia lały się strumieniem…   W błysku okna. W słońcu. O poranku. Tego, albo tamtego lata.   Przepraszam, ale muszę przerwać na chwilę. Ponieważ kręci mi się w głowie, wiruje…   Piękny marynarz spogląda na mnie zalotnie.   Z etykiety: Tom of Finland.   Gdzieś, spoza kryształowych kropli. Wśród kropli, co lśnią i zamykają wewnątrz twoje oblicze.   Ech, znowu przesadziłem.   Do kogo to mówię?   Do kogo?   Nie wiem. Nie pamiętam…   Albowiem chyba do nikogo. Do samego siebie, jedynie. Wiesz? W moim sercu zalęgły się motyle i łątki. A w tym czystym nasłonecznieniu słoneczniki są raniącym oczy uderzeniem blasku.   Gdziekolwiek, na polu. Na łące. W zielsku traw przypadłych do ziemi płaczę. I łapię chciwie hausty powietrza, majacząc o tobie w barłogu z krecich kopców.   W nikłych podmuchach owadzich skrzydeł, co przelatują obok z cichym brzęczeniem.   W przybladłym od żaru błękicie kurz i pajęczyny.   Trzeszczenie sosny wyrosłej na piasku.   W czerwonych malwach, w anemonach...   Zaciskam mocno powieki oślepiony aureolą światła.   Pod powiekami pulsujący powidok skrzydlatych cieni… Jakby ktoś szedł w gorących drżeniach powietrza, bądź płynął obłokiem nad piaszczystą drogą...   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-08-11)   *) Weltschmerz (niem. ) - Ból świata    
    • spacer razem z drzewami i w dziwnej pozie grawitacji procenty są razem z nami nie - lecz odrobina racji  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        jak widać wszystko możliwe bunty w przestrzeni śmiertelnej to nic że trochę jest krzywe modlitwy płyną niezmienne :)    
    • @Mitylene Dziękuję, bardzo mi miło.
    • @Łukasz Jasiński

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Niebo płacze, a wraz nim wrażliwa dusza, która to wszystko zaobserowała...Motyw łez zmieszanych z błotem interesująco podkreśla pesymistyczny charakter wiersza. Bardzo mi się podoba ten wiersz.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...