Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Bardziej konstruktywne komentarze będą jesli na pytania zaczniesz odpowiadac:P No dobra dobra, napisze co myśle, ale najpierw muszę to dobrze przemyslec:) niezostawiam komentarzy rzucanych na wiatr:P:)

Opublikowano

Cirrusowe niebo
jak obłoki eteru
zagubione w czasie----to mi w tym wierszu nie pasuje, wydaje sie nie na temat, a moze poprostu niepotrafie zinterpretowac, pomożesz?

bagienne fajerwerki
też były piękne
a on zamykał oczy---ja to odnoszę do racjonalistycznego swiata. bagienne fajerwerki to rzeczy które tylko powierzchownie sa piękne, rzeczy o których tylko nam sie wmawia ze są cudowne np. Bush czytający bajki dzieciakom, on tak naprawde ma gdzies te dzieci i robi to tylko dla podpodobania sie wyborcom. podmiot liryczny doskonale zdaje sobie sprawe, ze te bagienne fajerwerki to nie to czym karmiono go od malości czyli bajkami typ długo i szczęsliwie, wszyscy dobrzy, i wszysko sie dobrze skończyło, złych ludzi mozna policzyc na palcach.

iskry meteorami
nie spełniały marzeń
krzyczał przez noc-----ta strofe interpretuje tak: małe rzeczy mogą być dla kogoś ogromne, ale i tak nie zaspokoją jego marzen, czyli piszesz o człowieku który zetknął sie z tą najgorszą najbrutalniejszą stroną tego swiata, a jego wyobrażenia budowane wcześniej rozsypały się, ,,krzyczał przez noc"-bezsilność


urodziny zimne ognie
i najlepsze życzenia
nie ważne------cos cie kusił tutaj temat przemijalności?

wszystko:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Powiem szczerze, że nie to chciałem przez ten wiersz przekazać. Jednakże cieszę się, że stworzyłaś własną (jakże ciekawą) interpretacje. To dobry symptom. Oczywiście jasnym jest, że nie napiszę tutaj co tak naprawdę chciałem przekazać bo nie na tym ta cała zabawa polega. Co do Busha nie do końca się z tym zgodzę ale nie będziemy tutaj uprawiać jakichś dysput politycznych. Powiem tylko, że czasami dobrze jest mieć więcej wiary w ludzi.

pozdrawiam :)
Opublikowano

Nie lubie strzelac, musiałbym przeczytac jeszcze kilka twych dzieł:) zeby jakos móc oszacowac ile masz na karku, ale sama wiem ze często wiek ciała z wiekiem duszy i umysłu w parze niechodzi.strzelam ze 19

Opublikowano

Cirrus. Chmury pierzaste będące zwiastunami zmian pogody.
Jasne. Może Peel przewiduje zmianę w uczuciach, zmianę poglądów, wkrótce zmieni kierunek kursu.

Ten gatunek chmur Cirrus może również lekko przesłaniać Słońce, rozmywać jego zarysy lub nawet zasłaniać je zupełnie.
Ok. Przesłonięcie słońca, brak światła, błądzenie.

Chyba tylko w tych dwóch wypadkach przywołanie tego typu chmur jest uzasadnione. Jeśli zaś Peel odnosi się do ich kształtu, barwy czy jakichś innych cech, to nic do tego utworu nie wnosi.

A sam neologizm "cirrusowe" jest wybitnie nieudany.

"iskry meteorami" mają oddawać dźwięki towarzyszące sypaniu się iskier? Czy po prostu takie niewygodne dla języka zestawienie wkradło się tu przypadkiem? Jeśli zaś to był celowy zabieg Autora, należy być konsekwentym - i chyba jeszcze trochę "poerzyć".

To tylko moje skromne zdanie.
Pozdrawiam.

Opublikowano

To się dopiero nazywa analiza. Może mi Pani łaskawie wyjaśnić dlaczego ten neologizm jest nieudany? Bo to, że Pani się nie podoba nic nie oznacza. Proszę to jakoś uzasadnić bo na razie nie mam powodów by się z tymi słowami liczyć. Według mnie jest on bardzo udany a co więcej wyszukany. I co? Jeśli Pani zaprzecza to proszę o argumenty. Oczywiście nie typu: bo mi się nie podoba... Co do iskier i meteorów. Oczywiście, że nie jest to zabieg przypadkowy. Nie chciałem oddać żadnych dźwięków za pomocą tego sformułowania.

pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie chcę być czepialska, ale to jest chyba sprzeczność.

Proszę bez "Pań".

A jeśli chodzi o neologizm. Nie jestem zwolenniczką wprowadzania na siłę słów, których odpowiedniki występują już w języku polskim. Otóż, chmury Cirrus to po prostu chmury pierzaste. Nie widzę więc potrzeby zamieniania słowa "pierzaste" na "cirrusowe". Chyba, że po prostu słowo "pierzaste" może wydawać się śmieszne i nieprofesjonalne, przez co wiersz traci na naukowym tonie. Poza tym "cirrus" oznacza "lok włosów", co czyni ten neologizm jeszcze bardziej absurdalnym.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie chcę być czepialska, ale to jest chyba sprzeczność.

Proszę bez "Pań".

A jeśli chodzi o neologizm. Nie jestem zwolenniczką wprowadzania na siłę słów, których odpowiedniki występują już w języku polskim. Otóż, chmury Cirrus to po prostu chmury pierzaste. Nie widzę więc potrzeby zamieniania słowa "pierzaste" na "cirrusowe". Chyba, że po prostu słowo "pierzaste" może wydawać się śmieszne i nieprofesjonalne, przez co wiersz traci na naukowym tonie. Poza tym "cirrus" oznacza "lok włosów", co czyni ten neologizm jeszcze bardziej absurdalnym.

Pozdrawiam.

Dobra to będzie bez Pań.

Jak widać nie chciałem go oddać ale przypadkowo oddałem. Może to nawet lepiej dla niektórych czytelników. Nie to było moim celem.

Co do cirrusowego nieba. Nie widzę powodów aby nie używać neologizmów. Przez to wiersz staje się bardziej oryginalny. Dlaczego miałbym użyć słowa pierzaste? Pierzaste niebo... Czy chcesz żebym umarł tutaj ze śmiechu? Czy neologizm jest absurdalny bo posiada więcej niż jedno znaczenie? No chyba, że nie potrafisz użyć prawidłowego znaczenia w kontekście resztu utworu co rzeczywiście może okazać się problemem. To tak jakby ktoś się doczepił do tego, że w wierszu występuje słowo 'żuraw'. To fakt że zwracasz na to uwagę jest absurdalny.
Opublikowano

Ależ ja Ci nie radzę, żebyś to wymienił i zamiast "cirrusowe" podstawił od razu "pierzaste". Jasne, "pierzaste niebo" nie brzmi akurat najlepiej.
Chodziło mi jednak o to usilne wprowadzanie wyrazów trudnych, bądź brzmiących jakby były trudne. Np.: do "żurawia" bym się absolutnie nie doczepiła. Jednak gdy widzę obłoki eteru, meteory, to nasuwa się przypuszczenie, że słowo "cirrusowe" zostało wetknięte tu dla zachowania tonu naukowego bełkotu. To co teraz piszę, nie odnosi się konkretnie do tego wiersza, mam na myśli raczej całą Twoją twórczośc. Wciąż będę obstawała przy swoim. Dla mnie "cirrusowe niebo" jest, owszem, jak to sam określiłeś "wyszukane", ale chyba w negatywnym tego słowa znaczeniu. Przedobrzyłeś. Jak dla mnie receptą na oryginalny i świeży wiersz nie jest nawrzucanie słówek z różnych dziedzin nauki, tak by uniknąć powtarzania określeń, których ktoś już kiedyś użył.

:) Pozdrawiam i miłej nocy(?)

Opublikowano

Cóż, widać że gusta to my mamy różne ale dlaczego nazywasz mój styl naukowym bełkotem? Takie stwierdzenia są dla mnie głęboko niezrozumiałe ponieważ to nie jest żaden bełkot. Nie widze nic złego w tym, że użyłem tego określenia ponieważ każdy wie co to jest cirrus. Gorzej gdybym pakował do wierszy słowa, których nikt nie rozumie ( robię tak ale rzadko) ale np. wyrażenie 'meteory' myślę, że jest jasne i oczywiste. Co do pojęć trudniejszych:np. nikt przeciez nie musi wiedzieć jaki eter ma wzór sumaryczny ale każdy mniej więcej wie co to jest i to daje mu pewne skojarzenia, które chcę wywoływać u czytelników.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Na początku było bajoro. Czas jeszcze się nie zaczął, a błoto już miało ambicje na filozofa. Niebo nie wiedziało jeszcze, że ma się odbijać - stało jak ekran, który czeka na pierwszy trailer stworzenia. A Bóg ziewnął, zgasił słońce jak żarówkę z Ikei i pomyślał: - Niech się stanie coś śmiesznego. Bóg wpatrywał się w bajoro jak w niedokończony sen, który postanowił sam dokończyć, nie znając zakończenia. I buch ! Piorun zjechał z nieba jak po zjeżdżalni z empatii, prosto w środek kałuży boskiej nudy, a błoto eksplodowało jak myśl, kiedy pierwszy raz zdała sobie sprawę, że istnieje. Woda zaczęła bulgotać jak czajnik podłączony do Wieczności. Komary zemdlały z wrażenia, żaby odśpiewały hymn do Chaosu w tonacji błota-dur, a wodorosty zaczęły tańczyć walca z gromem. W środku zamieszkała myśl - jeszcze bez kształtu, ale już z planem założenia konta na Facebooku i kanału na YouTubie: „Życie od zera.” Życie zaczęło mrugać jak neon w tanim motelu kosmosu - raz świeciło, raz gasło, jakby Wszechświat próbował przypomnieć sobie hasło do samego siebie, ale już chciało być reklamą sensu. Tak narodziło się życie - mokre, bez sensu, ale z potencjałem na reality show. Pierwszy okoń otworzył oczy i rzekł: - Kim jestem? A drugi mu na to: - Nie wiem, ale mam ochotę kogoś zjeść. I to była pierwsza rozmowa egzystencjalna w dziejach świata. I od tamtej pory wszelkie filozofie zaczynały się od pustego brzucha. Trzeci, z zacięciem na medyka, uznał, że połowa okoni będzie miała pipki, a druga połowa psipsiaki. Czwarty, bardziej filozoficzny, wyciągnął płetwę z błota i zawołał: - Zróbmy coś wielkiego! Może drzewo genealogiczne! I tak zaczęła się ewolucja. Okonie rosły, kłóciły się o priorytety genetyczne, zakładały pierwsze partie polityczne: Koalicja Naprzód z Funkcją do Tyłu (czyli Do Dupy), Płetwa+, Zieloni Byle Była Kasa, i Partia Przemiany w Gówno - obiecywali złote rybki, a wyszły karasie po wypadku. Wszystko kwitło - dosłownie i w przenośni - aż pewnego dnia dwie panie okoniowe, z oczami jak perły i ogonami jak wąż boa, postanowiły wyjść na brzeg. Ich ruch był powolny, ale historia zawisła jak ekran ładowania w komputerze Boga - 99% stworzenia i ani procent pewności, po co. – O, patrz,  powiedziała jedna, to chyba ląd. - A po co nam to? spytała druga. - Nie wiem. Ale może tam mają Wi-Fi. I wyszły. Na brzegu trawa pachniała jak świeżo otwarty mem, a słońce przypiekało łuski jak grzeszne sumienia. Z każdą minutą coś w nich pękało. Z płetw robiły się łapy, z łap dłonie, a z dłoni - selfie. A potem pierwsze filtry - żeby stworzenie wyglądało lepiej niż Stwórca. – Patrz ! krzyczały. - Możemy się dotknąć! – Możemy się pomalować! - Możemy mieć opinie! Tak narodziły się kobiety - z błota, z ognia i z potrzeby depilacji. nawet tych miejsc  których nikt nie powinien oglądać bez zaproszenia. Pierwsza wynalazła szminkę, druga eyeliner, a trzecia - sens istnienia (ale tylko do weekendu). Kiedy Karol Darwin z Galapagos zobaczył to w wizji, wypluł herbatę i napisał teorię, żeby jakoś to wytłumaczyć światu. A świat mu uwierzył, że brunatny ptaszek to dziadek niemieckiego kanclerza. Bo ludzie zawsze wierzą w rzeczy, które pozwalają im spać spokojnie. Darwin notował: „Człowiek pochodzi od małpy.” A Bóg na marginesie dopisał: „Nie, Karolu. Człowiek pochodzi od żartu.” Tyle że żart wymknął się z kontekstu. Człowiek - to tylko śmiech, który nauczył się chodzić na dwóch nogach. Bo ewolucja nie miała celu - miała tylko poczucie humoru. Małpy zeszły z drzew, bo liście nie miały dostępu do Netflixa. Zeszły z drzew, zostawiając w koronach echo, które do dziś udaje sumienie człowieka. Pierwsi ludzie odkryli ogień, żeby podgrzać swoje ambicje. Potem żelazo, proch i kapitalizm. I tak oto życie zaczęło się sprzedawać w promocji. Teraz, po tysiącach lat, siedzimy w klimatyzowanych jaskiniach, piszemy wiersze o sensie istnienia, a w tle reklama mówi: „Kup nowego człowieka - teraz z funkcją auto-ironia!” Darwin przewraca się w grobie z prędkością trzydziestu trzech obrotów na minutę, jak stara płyta winylowa z napisem Survival Mix. Bo ewolucja trwa - tyle że dziś odbywa się w wersji cyfrowej. Kliknij. Zmutuj. Wyślij. Zaktualizuj geny. Zgódź się na pliki cookies istnienia, zanim algorytm oceni, czy nadajesz się na Bajoro 2.0. Ewolucja to kabaret, w którym Bóg udaje, że nie zna pointy, a publiczność udaje, że ją rozumie. A śmiech jest tylko sposobem, w jaki Wszechświat ukrywa swoje łzy. A Bóg, poprawiając się w fotelu z galaktyk, pomyśli: Żart był dobry. Ale sequel jest fatalny.        
    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Waldemarze, że tutaj zajrzałeś @huzarc, Również dziękuję 
    • Chciałbym napisać nowe słowa dla starego siebie, bo wmawiają mi, że jestem algorytmem Nowa religia jest odbiciem starej i ma jednoczyć siedzących, już nie klęczących Czytam ją, znam każde jej przykazanie i podobnie, jak stare sekty, jest mym największym wrogiem, bo niszczy wolność. Nie wolność rozumianą przez tłum, bo motłoch wierzy wszystkim Łysenkom świata, ale… są na świecie ludzie wolni, tylko nie w moim najbliższym otoczeniu Moim marzeniem byłoby żyć między nimi, a nie tylko ich odwiedzać, skakać nad iskrami przy taborze, wygrywać poezje na gitarze, uczyć dzieci starych języków i malować z nimi uczucia, śpiewać ze skowronkami i oglądać słońce w przezroczystym stawie   i już nigdy nie podłączyć się do świata, w którym mogę to wszystko robić wirtualnie, ale obawiam się, że jego magnesy zatruły mój… algorytm, ponieważ Miłość w mym kolejnym życiu była zaledwie krótkim telefonem  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...