Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czasem nie warto czegoś tak skwapliwie czyścić, żeby błyszczało, a jeszcze się tym pochwalić?

Złoto szybko idzie na dno, zauważone. Najgorszy nie jest jego ciężar, który  odczuwa się

dopiero, kiedy całkiem zniknie. Tylko pustka, jaką po sobie zostawia.

Pozdrawiam.

Opublikowano (edytowane)

@Jacek_Suchowicz

Tak szczerze przyznam, że też by był i to foremnie nawet zgrabniejszy.

Ale póki co trzecia strofa to dla mnie kawałek osobistej historii i osobliwych symboli. 

Ale za zatrzymanie się i rymowany komentarz bardzo dziękuję :)

 

Deo

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Prawda

A to święta prawda. 

Ale Peelka jakiejś nadziei się chwycić musi, stąd to pragnienie uczucia ulgi po osiągnięciu celu.

 

Dziękuję pięknie. 

 

Deo

 

@iwonaroma

Dziękuję :))

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

W tytule zostawiłabym samą dziurę. Pierwszy wers dopełnia tytuł, a tak masz zbędne powtórzenie. Co do wiersza; żeby coś osiągnąć, trzeba z reguły coś poświęcić, byle tylko nie przypłacić tego zdrowiem. Poza tym: nie wszystko złoto co się świeci, a skórka nieraz niewarta wyprawki. 
W wierszu mamy jednak do czynienia ze skarbem, pelka mówi o tym jasno i nie ma znaczenia co się za tym kryje - skarb to skarb, ale skoro on nadal gdzieś w błocie, to znaczy że coś poszło w innym kierunku niż pelka przewidywała. Najgorsze, że puenta nie przynosi żadnej pewności iż słońce rozbłyśnie. Jakoś mi ciężko po przeczytaniu tego wiersza. Pozdrawiam. 

Opublikowano (edytowane)

@andreas

Tak, może być niewygodna, ale sama w sobie nie jest najgorsza, 

przynajmniej dla mnie. Najgorzej jest, gdy ta ciężka, rutynowa praca wiąże się jeszcze z rywalizacją 

(bo możliwość jej wykonania trzeba sobie wywalczyć w przestrzeni i czasie) i ryzykiem. 

Dziękuję bardzo za słowo pod wierszem :)

 

Deo

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tetu, ja często tak robię, że pierwszy wers jest kontynuacją tytułu, ale tutaj konkretnie, jakoś mi to za bardzo nie leży, przynajmniej na tę chwilę. Jakoś tak chciałam tę przyziemność podkreślić. A poza tym, ten wiersz nawiązuje do innego, niepublikowanego wcześniej i wg mnie trochę nieociosanego jeszcze: 

 

Przejście

 

dzisiaj mam chyba                                                                          

swoją prywatną

dziurę w niebie

 

z której farby strugami

sączy się akwamaryn

 

złotem inkrustowany

 

lecz wokół niego osnowę

przędą chmury atramentowe

 

stary szorstki pożółkły papier

pachnie tak ciężko

i ładnie

wśród zwojów starych papierów

i chłodnych błysków elektroniki

udało się

zdałam egzamin

zbyt wiele szczęścia naraz

-----------------------------------------------------------------------------------------

A tak wracając do Twojego komentarza, to bardzo mnie cieszy, że zauważyłaś w tekście to, że "coś poszło nie tak", bo istotnie, Peelę spotkały niemiłe niespodzianki i przeszkody. Co do marnowania zdrowia, tak, masz rację, ale to się tak łatwo mówi i pisze :) Jak komuś na czymś bardzo zależy, to niestety zarywa dnie, noce, weekendy i święta, aby zagiąć czasoprzestrzeń i się wyrobić przynajmniej z najpotrzebniejszymi rzeczami. Puenta może nie daje pewności, ale nie odbiera nadziei. Czasami to niewiele, a czasami bardzo dużo. 

Wielkie dzięki za zajrzenie w głąb dziury :)

 

Serdecznie

 

Deo

@Waldemar_Talar_Talar, @violetta, @Leszczym, @beta_b

 

Bardzo Wam dziękuję :)

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KlipMasz rację, co dwie kwarty to nie jedna. A może zrezygnować z piwa na:  " po czterech kolejkach grzańca" Co Ty na to? Pozdrawiam.
    • ŚLADAMI  PRZESZŁOŚCI   śladami przeszłości w kolorowych bucikach  czas czasami dojrzewa wyrozumiałością  chodząc po zielonkawych nadziejach   wiatr unosi szeleszcząc jesienią  sny co w spełnieniu pozostały nawet o tym nie wiedząc    bawią się myśli w piaskownicy bytu szaro-kolorami na sztaludze życia  otwartymi wrotami rajskiego ogrodu   którego wciąż  nie widać        _____________________________________________
    • @iwonaroma Myśl filozoficzna... Zapraszam...  
    • Berenice, autorce wiersza "Malarz i ona"     Paweł kończył portret młodej kobiety. Malował go już ponad tydzień. Robił to, jak zwykle, na zamówienie. Portret, który miał być urodzinowym prezentem, zamówił mąż kobiety, starszy od niej, zamożny dyrektor filii zagranicznego banku. Pomimo komercyjnego charakteru zamówienia, Paweł wkładał wszystkie swoje umiejętności w to, aby końcowy efekt stał się arcydziełem malarskiej sztuki. Siedząca przed nim kobieta była ładna, miała inteligentną, pociągłą twarz. Zgodnie z sugestią malarza pozowała do portretu sama, zamiast, jak czyni to wiele innych osób, zwyczajnie przynieść swoje zdjęcie. W trakcie pracy poznawali się coraz lepiej. Przez kilka dni siedzenia przed malarzem kobieta mówiła o sobie, o swoim życiu prywatnym, pracy, mężu. Każdego dnia, po kilkugodzinnym pozowaniu oglądała postępy w pracy artysty. Nie wyrażała przy tym żadnych uwag. Umawiali się na dzień następny i żegnali. Tego dnia wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Kobieta stanęła za sztalugami, spojrzała na niegotowy jeszcze portret i wpatrywała się w niego przez chwilę. – Musisz coś zmienić – powiedziała do malarza. – Portret jeszcze nie jest skończony – odparł. – Nie o to chodzi. Jestem inna, niż mnie namalowałeś. – To znaczy…? Kobieta spojrzała na Pawła. – Jak mnie malujesz, musisz wiedzieć, że myślę tylko o jednym. – O czym? – Że chcę się z tobą kochać. Kobieta zbliżyła się do mężczyzny i pocałowała go w usta. Objęła go, a następnie rozpięła górny guzik koszuli, a potem następny i jeszcze jeden. Po chwili znaleźli się na kanapie, a Paweł, patrząc na twarz leżącej i uśmiechającej się do niego kobiety, mógł dojść do wniosku, że malowany portret istotnie nie oddaje tego, kim jest w rzeczywistości. Kilka dni później oddawał ukończony portret kobiety jej mężowi. Miał mieszane uczucia. Żaden malowany obraz nie był nawet w części tak udany, jak właśnie ten. Najbardziej podobał mu się sam, lekko widoczny, uśmiech. Z każdego miejsca wydawał się inny. Odnosił wrażenie, że zarówno wzrok, jak i uśmiech skierowane są tylko do niego. Mąż patrzył na portret żony z uznaniem. Zamówione dzieło podobało mu się, tak jak podobała mu się jego kobieta. Malarz dobrze uchwycił wszystkie cechy zarówno fizjognomii, jak i charakteru malowanej osoby. Zadowolony wyjął z portfela umówioną kwotę i wręczył ją artyście. Ten zapakował gotowy obraz i przekazał go nowemu właścicielowi. Pawłowi nie było żal oddawać swojego najbardziej udanego dzieła. Wiedział, że będzie jeszcze nie raz je widzieć, podobnie jak jego właścicielkę.     /Gwałt w Nowym Jorku i inne opowiadania/
    • Ciekawy temat malarza i malowanej kobiety. Subtelny dialog emocji, bo obraz to nie tylko ciało, ale próba sięgnięcia głębiej. Napisałem króciutkie opowiadanko "Lisa", dokładnie o tym, ale takie męskim okiem, z większa dawką erotyzmu, zresztą znasz mój styl:). Pozdrowionka 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...