Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@viola arvensis Nie znoszę, kiedy ktoś twierdzi, że Bóg skazuje na piekło. Moje kategoryczne: nie! Bóg jest miłością i nikogo nie skazuje na potępienie.

 

Człowiek na to skazuje się sam. Widząc po śmierci swoją duszę, to czym tak naprawdę się stała, sam postanawia się potępić, uważając, że nie zasługuje na zbawienie. Bóg przez miłosierdzie usiłuje przed takim losem człowieka uratować i to jest przepiękne, a ponadto, pokazane idealnie w Twoim wierszu. Gratuluję i popieram. 

 

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozwolę sobie odrobinę nie zgodzić się z tym, co napisałaś. Bardzo mądry człowiek, świętej pamięci ksiądz Kaczkowski stwierdził kiedyś, że wielokroć u osób niewierzących widział więcej miłości i przestrzegania imponderabiliów niż u niektórych zadeklarowanych chrześcijan.

 

Co do nieposzukiwania prawdy, powiem szczerze, że zbyt szybki jest świat, w którym żyjemy. Rozpędził się tak bardzo, a w dodatku mruga niczym natrętny stroboskop. Ludzie częstokroć nie mają sił i nie robią niczego ponad czynności, które muszą wykonywać, bo inaczej np. umarliby z głodu. Co więcej, to tylko jeden z czynników, bo np. kolejnym niech będzie totalny brak ambicji, by, dajmy na to, prawdy w sensie chrześcijańskim poszukiwać, czyli de facto, to o czym napisałaś wyżej.  :)

 

Może przesadzam, wiem, ale problem jest naprawdę bardzo złożony i choć po części czuję go, nie umiem się w pełni na jego temat wypowiedzieć. Potrzebny byłby chyba bardziej jakiś filozof, albo socjolog. Szczerze mówiąc, chętnie bym kogoś takiego posłuchał i jego zdania na wspomniany temat. :)

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@viola arvensis Nie mogłem doczekać się odpowiedzi. 

 

Odnoszę również wrażenie, że dzisiaj mnóstwo osób Boga po prostu nie potrzebuje. Żyją tak jak żyją i wiara nie jest im potrzebna. Nie mówię przy tym, że żyją źle. Nie to mam na myśli, a poza tym zaprzeczyłbym słowom księdza Kaczkowskiego, gdybym w ten sposób uogólnił. Po prostu nie umiem się za nich wypowiedzieć, nie doświadczyłem całkowitej niewiary, jak również nie doświadczyłem potrzeby porzucenia chrześcijaństwa, pomimo wielu kryzysów wiary, przeżytych na przestrzeni lat, czasami naprawdę bardzo silnych kryzysów. Widzisz, wiesz już teraz, dlaczego napisałem, że zazdroszczę Ci silnej wiary. Naprawdę :)

 

Wracając czuję, że stwierdzanie, iż ludzie głupieją, ponieważ nie poszukują prawdy chrześcijańskiej, w jakimś sensie jest pyszne, a tego bardzo się boję, ponieważ równolegle czuję, że to również zbyt wielkie uogólnienie.  No, nic na to nie poradzę, tak czuję. Odniosę się nawet do siebie samego. Powiem Ci, że naprawdę nie wiem jakim jestem dziś chrześcijaninem i czy to, że jeszcze nie zwariowałem, to zasługa mojej wiary, czy raczej cech charakteru. 

 

Drażni mnie natomiast niesamowicie, kiedy ktoś twierdzi, że Bóg potępia i że to, iż jest miłością, to bzdura. Idea miłosierdzia i ratowania dusz za wszelką cenę jest naprawdę przepiękna. Kiedyś napisałem o tym ze dwa, albo trzy wiersze. :)

 

PS: naprawdę wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja. Dziękuję.

Opublikowano

@Wędrowiec.1984

Ludzie zawsze potrzebowali i  potrzebują jakiegoś boga... Kiedyś tworzyli bożków, którym składali ofiary, dziś sami z siebie robią bogów lub z jakiś dodatków do życia. Często odrzucają prawdziwego  Boga, który jest Drogą, Prawdą i Życiem ponieważ jest niewygodny. Pomimo, że jest samą Miłością i miłosierdziem, wymaga od nas. Dał nam wolną wolę i to my musimy nią właściwie pokierować. 

 

Jeśli chodzi o ludzi - ja niezmiennie mocno w nich wierzę. Nikt z nas nie wie, nie zna cudzego serca na wskroś, powiem więcej, my w ogóle nie mamy mocy i zdolności aby kogokolwiek przejrzeć, wiec najgorszym co możemy robić, to oceniać lub osądzać. My innych ludzi musimy tylko i wyłącznie kochać, niezależnie od wszystkiego. I to jest najtrudniejsze w tym wszystkim a zarazem jest istotą chrześcijańskiej postawy.   

 

Nie napisałam też, że ludzie głupieją hurtowo (tekst Szymborskiej), bo nie poszukują prawdy chrześcijańskiej. Nie wiem czemu głupieją- bo odtrącają Boga i świat wygląda jak wygląda? Ale głupieją. Brak Boga i prawdziwej miłości widać na każdym kroku i nie da się tego nie zauważyć. Zło jest równe głupocie i jest efektem braku Boga. 

 

 

Ps. muszę poczytać więcej Twoich wierszy ale póki co zająć się pracą, bo mnie w końcu ktoś pogoni ;)

Miłego popołudnia.

 

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Miałem to napisać już wcześniej, ale napiszę teraz: właśnie dlatego kompletnie nie rozumiem satanistów. Skoro Bóg jest miłością, a Szatan jest przeciwieństwem Boga, to czym w takim razie jest? Czystym złem i nienawiścią. Mało tego, jest istotą niesamowicie zazdrosną o pozycję człowieka w oczach Boga, a przynajmniej tak twierdzą teologowie. Owa zazdrość powoduje nieustającą chęć zniszczenia człowieka, wszelkimi środkami. Wobec powyższego, czy jeśli wyznajemy nienawiść, np. składając ofiarę Szatanowi lub demonom, możemy kochać? To kompletny brak logiki, pokazujący jednakowoż z czego zrodzony został człowiek i czego w dalszym ciągu potrzebuje - rzecz jasna, chodzi o miłość.

 

Odpisując na ten wątek, odniosę się wyłącznie do tego, co osobiście uważam. Jestem człowiekiem bardzo mocno nieufnym, podchodzącym do ludzi z rezerwą i dystansem, nie uzewnętrzniającym się. Wielokroć nawet nie mam ochoty zaglądać innym osobom do serc. Nie kocham wszystkich ludzi. Wielu szanuję, jeszcze innych w jakimś sensie poważam, ale bardzo wielu się boję i bronię się przed nimi, np. unikając kontaktu, co już samo przez się jest zaprzeczeniem miłości. Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego - owszem, ale to nie wyklucza, a nawet potwierdza fakt, że o egzystencję siebie samego należy dbać.

 

Jak twierdził wielokroć prof. Wolniewicz, chrześcijaństwo niesie ze sobą pewne szczególne wartości, które są również fundamentem europejskiej cywilizacji. Zgadzam się z nim, jak również z kolejnym jego stwierdzeniem, iż odejście od tych wartości ciągnie naszą cywilizację w dół.

 

Zapraszam serdecznie.

Dziękuję i również życzę tego samego. :)

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Muszę jednak jeszcze szybciutko coś Ci napisać w tajemnicy ;) : Ja też nie kocham wszystkich ludzi, to bardzo trudne... Nawet św. Faustyna powiedziała do Pana Jezusa gdy On zalecił kochać Jej wszystkich, mniej więcej tak:

" Panie! Ty wiesz, że ja ich nie kocham !" - było jej z tym ciężko i źle, i na pewno cierpiała z tego powodu, bo nie potrafiła serca niejako zmusić aby kochało tych, którzy być może zadawali jej ból, cierpienie, być może znieważali ją lub Boga.

A Pan jej powiedział coś takiego : " Wiem ale módl się za nich".

 

Modlitwa jest piękną formą miłości. Miłość to nie tylko uniesienia serca ale dbanie wewnątrz siebie - o siebie, ludzi, świat.  

 

Modlitwa, dobre myśli, słowa, radość, energia pozytywna, ciepło, uśmiech, serdeczność, pokój - to wszystko może być formą miłości.  Czasem opanowanie siebie, swojego gniewu, irytacji, złości wobec kogoś (być może błądzącego lub po prostu wskroś innego od nas) też może być formą miłości.

 

Każde dobro jest na wagę złota :)

Opublikowano (edytowane)

@viola arvensis Bardzo lubię obraz Jezusa Miłosiernego. Kiedyś trochę interesowałem się św. Faustyną, ale chodziło mi bardziej np. o wizje piekła, których doznawała i o święto miłosierdzia, które zostało ustanowione. Przeczytałem kilka fragmentów Dzienniczka. Rzeczywiście robią niesamowite wrażenie. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Owszem, zgadzam się w pełni. Kiedyś czytałem, chyba o Faustynie, ale mogę się mylić, bo już tak dobrze nie pamiętam, jak jedna z dusz czyśćcowych powiedziała jej, że od potępienia samej siebie uratował ją drobiazg. Kiedyś przyniosła jakiejś kobiecie wody, czy coś podobnego. Każde dobro jest na wagę złota. Hmm... nie umiem sobie przypomnieć, która mistyczka to powiedziała, ale jestem pewien, że jednak bardziej mistyczka niż mistyk.

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

podany dobrze na czasie temat

dla mnóstwa ludzi już Boga nie ma 

mają co jeść i gdzie przekimać

i z kimś poryćkać by zapominać

 

a On przeszkadza zwłaszca te dziesięć

i jeszcze winę pragnie w nas wzniecić

mamy żałować gdy z żoną czwartą

potrzeby ciala - najwyższa wartość ...

 

tylko czasami coś w nocy rusza

nagle dociera żeś nisko upadł

krzywdziłeś innych mamona w cenie

dobrze że jeszcze mówi sumienie 

...

 

przepraszam temat na oddzielny wiersz

Pozdrawiam

Opublikowano

@viola arvensis

No cóż, bardzo szlachetnie w Twoim wierszu. Oby tego więcej na świecie, bo to deficytowa cecha.
Zwłaszcza, kiedy ktoś sam potrafi przyznać się do błędu/dów. Dobry wiersz.

@Wędrowiec.1984 ... i pewnie pójdę do piekła, ale może przynajmniej tutaj,

 

u Ciebie znajdę wybaczenie za 'ponadto' ;)

 

Pozdrowienia, dla obojga.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 
Opublikowano

@viola arvensis

1 List do Koryntian, Hymn do Miłości:

13. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,

a miłości bym nie miał,

stałbym się jak miedź brzęcząca

albo cymbał brzmiący.

 

Nie może zabraknąć tego hymnu w  dyskusji. Dobry wiersz. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...