Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bojowo:) Tak, niektórym otwiera się drzwi, innym stawia granice, ale są i tacy, przed którymi i szańce nie uchronią, tam potrzebna ciężka artyleria. 

I tu ją słychać.

 

Fajnie, tylko ww zaznaczonym miejscu zamieniłabym przypadek.

 

Pozdrawiam:)

Opublikowano

gdyby miał niebo

na własność

mógł sięgnąć po

najdalsze gwiazdy

oddałby wszystko
za widok nieba tak jasny
gdzie biją pioruny
i ziemia aż zadrży

lecz biedny

ma tylko marzenia
prosi ostrożnie
a ona ku niemu

 

już zmierza
iskry się sypią
na wszystkie strony
i gasną

patrzy zdumiona
to nie był on
to z mgły wyszła
zielona jemioła
 

Opublikowano

Wybacz mi dziewczyno,
tą kłamliwą gadkę,

to nie moja wina,

że kocham twoją matkę.

(wybacz, musiałem rozpętać trochę tą atmosferę smutku... Nic tak nie działa jak żarcik "yo mama")

Opublikowano (edytowane)

@[email protected] tak jest!!!

@jazzkółka zminienione.

@Radosław dosłownie, ale cenię konkrety.

@jan_komułzykant to akurat nie ten przykład ;) ale podałeś pomysl na wierszyk, Janku. Dzięki. 

@Marek.zak1 wracam z wycieczki po naszym lesie. Wyjątkowo ciepło, nawet grzyby były. 

@Wędrowiec.1984 zgadza się, wiersz bardzo dosłowny, ale jeszcze nie umiem mówić rymem w chwilach uniesienia. To szkic nastroju, piszę jak akurat mi podejdzie, ale ten powstał kilka dni temu, tyle że nie wypada w Wigilię nastroju brudzić. ;) 

@sam_i_swoi kolejna iluzja, a tekst jakże inny. Jak po drugiej stronieie tęczy.  

@Frypciak tu jest wq a nie smutek.

Wszystkim dziekuję za czas mi poświęcony. Czy to poezja?

Wielu się odwróci. Jednych bawią kalambury, innych rymowanki. Jeśli odtworzyłam gniew to zaliczone. 

 

Pozdrawiam prawie poświątecznie. bb

 

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

ech biedna dziewczyno

chłop ci się podoba

z wyglądu przystojny

buzia w miłych słowach

 

ogródek przekopie

gdy go sama wpuścisz

zasmakuje owoc
nikogo nie wpuści

 

jak pies ogrodnika

postępuje niecne

owocu nie przeje

podzielić się nie chce

 

a gnijący owoc

wytwarza toksyny

gdy masz taki model

szybko zmień na inny

:)

 

typy toksyczne gonić, a inne typy długo na dystans trzymać, zanim się wpuści do ogródka - jak bardzo skamle, a może się nadać, to można dać owoc polizać

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Jacek_Suchowicz ja Cię Jacku nie rozumiem. Seks traktujesz jak nagrodę, damski wabik na faceta a nie ludzką potrzebę, niezbędną do dobrego życia, tak samo kobietom. Nie będę z facetem, co mnie nie pociąga i nie sprawdzi się w sypialni. To zbyt ważny obszar życia. Proponuję spojrzeć na temat z odwrotnej strony.

Ale reszta wierszyka ma sens i za niego dziękuję, bb

@Natuskaa dzięki za lekturę, bb

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozpoznanie prawdy o sobie umożliwa postawienie koniecznych granic - odpowiedniego rodzaju i w odpowiednim miejscu... I jak wyczuwam w Twoim "zywym" wierszu - staje się początkiem właściwego życia :) Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...