Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historie miłosne (IV)


Rekomendowane odpowiedzi

**








Magda była atrakcyjną i elegancką kobietą po trzydziestce. Krocząc dostojnie, przemierzała kręte ulice swojego ponurego życia. Zaganiana karierą nigdy nie myślała poważnie o założeniu rodziny. Kolejne miłsne rozczarowania popychały ją coraz głębiej w myśl, że do końca życia pozostanie sama.
Pewnego dnia Magda surfując po internecie natknęła się na stronę wróżki Bonawentury. W lewym górnym rogu ekranu wystarczyło wpisać pytanie, a natychmiast wyskakiwała odpowiedź. Kobieta bez zastanowienia wystukała na klawiaturze:
,,Czy spotkam kiedyś mężczyznę, którego pokocham?''
Po chwili na monitorze widniała odpowiedź:
,,Tak, szybciej niż myślisz''.
Magda uśmiechnęła się i popatrzyła za okno. Obłoki na niebie, przez które przedzierały się promienie słońca powoli płynęły wiecznym rejsem niczym niezatapialne promy. Piękna pogoda świadczyła o tym, że jest maj, miesiąc zakochanych, przedsmak gorącego lata. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Kobieta wstała i poszła otworzyć.
- Kto tam? - Spytała patrząc przez wizjer, gdyż osobnik stojący na wycieraczce nie budził zaufania.
- Poczta! - Odpowiedział jegomość.
Kiedy Magda otworzyła, spostrzegła, że listonosz jest bardzo przystojny i męski. Wysoka temperatura spowodowała, że musiał chodzić z szeroko rozpiętą koszulą. Włosy z jego klatki piersiowej czasem wypadały, osadzając się na skórzanej torbie.
- Proszę, polecony z prokuratury - mężczyzna podał list z szerokim uśmiechem, a jego perłowe zęby błysnęły odbijając światło z jarzeniówki zamontowanej na klatce schodowej.
- Dziękuję - odparła stanowczo Magda, nie zdobywając się nawet na odrobinę uprzejmości.
- Proszę pokwitować - listonosz podał wielką listę i długopis, a jego pulsująca dłoń z wielką wytatuowaną nagą kobietą otarła się nieśmiało o delikatne palce Magdy.
- Proszę bardzo - odparła beznamiętnie, podpisując. Kiedy już zamknęła, oparła się o ścianę. Pierwszy raz w życiu poczuła coś takiego. W myślach porównywała spotkanie z listonoszem do wybuchu wszystkich wulkanów świata.
Z każdym kolejnym dniem było coraz gorzej. Prawie przestała jeść, a w firmie zaniedbywała obowiązki, oczekując na kolejną wizytę pocztowca.
Pewnego razu, kiedy leżała na wersalce w swojej sypialni usłyszała stanowcze pukanie. Natychmiast zerwała się jak oparzona i pobiegła otworzyć.
- A to pan - przywitała listonosza uchylając drzwi.
- Tak, mam tutaj list polecony z Zaporoża. Proszę pokwitować.
- Gdzie? Tutaj? Dobrze, już.
- Dziękuję. Do wi...
- A może wstąpi pan na herbatkę?
- Nie nie mogę. Muszę jeszcze poroznosić renty na osiedlu. Może następnym razem.
- Rozumiem. Do widzenia.
Kiedy zamknęła drzwi była wściekła. Chłop ją po prostu spławił. A chciała dłużej delektować się silnym zapachem potu, papierosów i taniego wina, które zawiewały od listonosza. Nie rozumiała tego. Uważała siebie za bardzo atrakcyjną, a jednocześnie elegancką kobietę z wyższych sfer. Jak jakiś głupi donosiciel mógł ją tak potraktować. Przecież renty mogły zaczekać...
Przez następne dni myślała tylko o jednym. Zarośnięty listonosz całkowicie zawładnął jej marzeniami, spychając na dalszy plan wycieczkę dookoła świata czy budowę domku na wsi. Magda czuła wewnętrzną pustkę, druga połowa była jednocześnie blisko i daleko. Zamknięta całymi dniami w czterech ścianach najpierw biura, potem swojego przestronnego mieszkania niemal zapominała o świecie i jego wspaniałościach. Zakamrki duszy były teraz miejscem gdzie spędzała najwięcej czasu, który płynął wolniej niż zwykle. Kiedy nadchodziła noc, siadała na balkonie, w bujanym fotelu z paczką monte carlo, z przemytu w dłoni i delektowała się każdym pociągnięciem. Na szafce obok, zwykle stawiała butelkę ninjy - wina, które kupowała w osiedlowym sklepie monopolowym. Jedynym mankmentem pozostawała niemoc odtworzenia zapachu potu listonosza. Tego najbardziej brakowało jej do całkowitego spełnienia.
W ten sposób szykownej kobiecie upłynęło pół roku. Przez ten czas zdążyła wpaść w dwa nałogi : nadmiernego spożywania alkoholu i palenia papierosów. W pracy musiała już naprawdę bardzo skrzętnie się maskować, aby nikt nie domyślił się o jej nowych przyzwyczajeniach. Doskonale pamiętała, jak niegdyś jej koleżankę zniesiono z pierwszego piętra biurowca, kompletnie pijaną po uroczystej stypie, kiedy umarł jeden z pracowników. Szef prosił o picie z umiarem. Za niespełnienie warunku, niezwłocznie wydalał z firmy.
Pewnego dnia zjawił się on. Elegancki, wyperfumowany i ogolony. W czarnym smokingu wyglądał wyśmienicie, założył nawet białe rękawiczki żeby zakryć tatuaż na prawej dłoni, który tak drażnił Magdę.
- Nie mogłem dłużej czekać - wyszeptał, kiedy otworzyła drzwi.
- Panie listonoszu, ale... - Zaniemówiła Magda.
- Pozwoli pani, że się przedstawię. Fabian Emmanuel Rokita - Kąsający - powiedział, po czym ucałował jej cuchnącą papierosami i tanim winem dłoń.
- Miło mi... Magdalena Wiaczesława Jądroadzka.
- A więc Magdaleno. Nie mogę żyć bez ciebie. Dostarczając listy pod ten adres moje serce gotowało się. Trafiłaś mnie strzałą miłości, miłości, która przetrwa we mnie wieki. Specjalnie dla ciebie, przez pół roku pracowałem na dwa etaty aby odłożyć trochę pieniędzy.
- Ależ...
- Wiem, nic nie mów. Na pewno jest to dla ciebie straszny szok. Zrozumiem jeżeli nie jesteś gotowa na rozmowę...
- Ależ Fabianie Emmanuelu, ty też mi wpadłeś w oko... - Nieśmiało rozpoczęła Magda, zapominając o oschłości, która wcześniej cechowała jej kontakty z mężczyznami.
Od tej rozmowy wszystko nabrało niesamowicie szybkiego tempa. Oboje byli tacy szczęśliwi. Fabian wprowadził się do mieszkania Magdy z całym swoim dobytkiem. Było im ze sobą tak dobrze. Po trzech miesiącach wspólnego życia listonosz zaproponował małżeństwo. Magda była wniebowzięta. Huczne wesele o którym marzyła przez całe swoje życie miało stać się faktem.
Przygotowania do uroczystości zeszły momentalnie, termin ślubu zaplanowanego na drugą połowę czerwca zbliżał się nieuchronnie. Magda miała już kupioną wspaniałą suknię, z długim welonem, a Fabian wyszykowany smoking. Kobieta nie miała żadnej rodziny, dlatego ucieszyła się na wiadomość o przybyciu wiekszości bliskich swojego przyszłego męża.
Nadszedł dzień ślubu. Narzeczeni podjechali pod kameralny kościółek na skraju miasta białą limuzyną, a tłum pod budynkiem wiwatował na ich cześć. Wszystko odbyło się zgodnie z planem - zakochani wypowiedzieli sakramentalne ,,tak''.
Po ceremonii przyszedł czas na miesiąc miodowy. Nowożeńcy nawet nie zostali na swoim weselu, gdyż Fabian kupił dwa bilety w biznes klasie na Majorkę. Oboje polecieli na wyspę jeszcze tego samego dnia. Mieli całe trzy tygodnie tylko do swojej dyspozycji.
Dni upływały powoli, w rytm miłości doskonałej. Godzinami potrafili spacerować wtuleni w siebie niczym dwa łabędzie w blasku zachodzącego słońca. Fabian był taki romantyczny i pomysłowy. Witał żonę płatkami róż, przynosił śniadanie do łóżka i na plaży, cierpliwie wcierał różne gatunki olejku do opalania. Para młoda szczególnie upodobała sobie wieczorne spacery na skraju wielkiej skarpy. U jej kresu zatrzymywali się na dłuższą chwilę i podziwiali rozbijające o brzeg fale.
- Morze jest tak nieujarzmione... Tak jak nasza miłość - zwykł mówić wtedy Fabian, patrząc w oczy swojej żonie.
Ostatniego dnia przed wyjazdem, szli swoją codzienną trasą, czule trzymając się za ręce. Magda w końcu uwierzyła, że Fabian wytatuował sobie nagą kobietę na dłoni, gdyż tak poleciła mu wróżka Bonawentura, do której zwrócił się o pomoc. Stali tak na skraju spoglądając na potęgę Morza Śródziemnego i w pewnym momencie zaczęli się namiętnie całować. Fabian ujął delikatną głowę Magdy, odsłonił włosy i zatopił język w jej ustach. Czuła się wtedy jak bogini na szczycie Olimpu, jak żona wszechwładnego Zeusa. W pewnym momencie Fabian przerwał chwilę, która dla niekochanej dotąd kobiety, mogła trwać wiecznie. Spojrzał jej głęboko w oczy i zepchnął ze skały. Magda spadła na kamienisty brzeg z olbrzymiej wysokości. Nie miała szans. Mężczyzna wyjął z kieszeni telefon komórkowy. Po chwili w opustoszałym miejscu rozległy się słowa:
- No cześć Kaziu. Słuchaj załatwiłem już tę sukę. Spierdoliła się na kamienie. Potem ją zeskrobią... Zajmij się polisą. Z wypłaceniem nie powinno być problemu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"chciała dłużej delektować się silnym zapachem potu, papierosów i taniego wina, które zawiewały od listonosza", "Jedynym mankmentem pozostawała niemoc odtworzenia zapachu potu listonosza" i ten Fabian Emanuel - kapitalne, uśmiałam się jak norka :D
Subtelnie budowany obraz, piękne porównania... i jak zwykle - zaskakujące zakończenie :)

Podziwiam, pozdrawiam i czekam na więcej

Kasia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne. Dobra narracja.
Fabian Emanuel Rokita :-))) - prawdę mówiąc byłem przekonany, że jest diabłem, a zatem koniec musiał być tragiczny. Zresztą niepisane prawo obowiązujące na tym forum nakazuje kończyć w ten sposób, zaskoczyć więc sie nie dałem. Pewnie zaskoczyłbyś mnie, gdyby to Fabian był ofiarą.
Kilka literówek do korekty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, dzięki. W końcu musiałem nadać jakieś egzotyczne imię dla bohatera - cieszę się, że takie jest Twoje zdanie na ten temat :)

Leszku, dzięki. Może następnym razem uda mi się Ciebie zaskoczyć. Na jakiś czas przerwę chyba pisanie historii miłosnych, żeby nabrać trochę pomysłów.

Renato, dzięki. Polecony zostawmy w spokoju :) A niestety tym razem upiekło się Fabianowi.

Asher, dzięki. Racja, pomysły mi już tak się nie kleją jak kiedyś, muszę w końcu coś wykombinować bardziej zawiłego... Łabędzie są be mówisz ;), jutro zerknę i spróbuję poprawić.

Aksjo, dzięki. Zauważyłaś zmiany :), nie chciałem żeby było tak na sucho, dlatego trochę wmiksowałem ;)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, Jay. Widzę pułapkę. Idziesz cały czas po tej samej linii i już nie ma zaskoczenia. Nie bądź takim szownistą. Odwróć czasem schemat. Baby też potrafią. Zmieniaj też narrację, bo za którymś razem dojdzie do zmęczenia materiału. Życzliwy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakonczenie juz nie tak zaskakujące, ale to pewnie dlatego, że od początku się go spodziewałem . Całość jagby przdługa, jak dla mnie trochę za dużo opisów przeżyć wewnętrznych Magdy.

Ale to z pewnością tylko chwilowy kryzysik i cześć piąta oraz kolejne przeroosną o głowe pierwsze trzy części.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...