Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... violetta... dlaczego nie rozwiniesz myśli.. znowu kawalątek podałaś, fajny kąsek, ale krótko.

Od razu wywalam słowo... ciasto.. ciasto się je, nie liże. Czytałam zdecydowanie... lody.

Opublikowano

... a gdzie 'padło' słowo.. okruszek.. w treści, tam jest.. ciacho..:))

Viola, Ty mnie tu nie czaruj, wiem.. późno już dla mnie, prawie zasypiam, 

ale ciasto, to ciasto.. a okruszki.. ok. jęzorkiem z talerzyka, czy innej 'zastawy'.

Tutaj, lody, wg mnie, bardziej by pasowały. Ty pisałaś, niech jest, jak chcesz..:)

Opublikowano

@violetta zawsze coś. ja sobie pójdę na pole między grzędy kapusty, przysiądę się i będę nie do odróżnienia. a swoją drogą to faktycznie można umrzeć z nudów, tych gigantycznych nudów w tym bezgranicznym kosmosie pełnym pustki. a czeka go jeszcze gorsze, a raczej nas. gigantyczne rozdarcie, po którym nie będzie już nawet próżni, pustki, niczego... 

Opublikowano

@Arsis zauważyłam, że mnie opuściłeś i zaniedbałeś naszą znajomość... chciałam kiedyś odejść z portalu i myślę nie mogę, bo przyjaźnie się z Włodzimierzem, ale ostatnio myślę o tym, bo nie bardzo mam czas na pisanie wierszy...

Opublikowano (edytowane)

@Arsis ciekawe rzeczy wyczytałam, obraz Chrzest Jezusa bardzo mnie poruszył, w tle jest piękne niebieskie niebo, ten kolor wtedy był bardzo drogi i artysta nie mógł sobie pozwolić i rzadko nim malował. Czasem używał starych obrazów i zamazywał je, żeby narysować coś innego. 

W Warszawie jest zawsze coś ciekawego, więcej pięknych obrazów do zobaczenia, te były bez żadnych zabezpieczeń, na żywo inny odbiór. A ty masz tylko grządki kapusty, och biedny jesteś.

Edytowane przez violetta (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@violetta jak nikt nie był? Neil Armstrong, Buzz Aldrin, Charles Conrad, Alan Bean, Charles Duke, Edgar Mitchell, David Scott, James Irvin, Alan Shepard, John Young, Eugene Cernan i Harrison Schmitt... i oczywiście ja.

@violetta gorzej, gdyby spadł na ziemię, ale nie byłoby wielkiego bum, ponieważ po przekroczeniu tzw granicy Rocha, zostałby rozerwany na strzępy przez ziemską grawitację. Część jego fragmentów spadłaby na ziemię powodując armagedon, a z reszty utworzyłby się wokół niej tzw dysk akrecyjny. Ziemia miałaby wokół siebie przez jakś czas pierścienie coś na kształt pierścieni Saturna. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...