Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

                  - dla Belli i dla A.

 

   - Mistrzu, a którędy do handlarzy owocami i warzywami? - zapytała Soa, ciesząc się juz zawczasu myślą o soczystych pomarańczach i o jej ulubionych winogronach.

   - Do końca tej alejki - wskazał drogę Jezus - a potem w prawo i na pierwszym skrzyżowaniu w lewo - dokończył wskazówkę. 

   - Chodźmy zatem - Soa pociągnęła męża za dłoń, zupełnie zapominając o sugestiach Mistrza. Co widząc wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Zuzanną. 

   - Już idę, Jezusie - wysłała Mu szybkotelepatyczną odpowiedź, zapłaciwszy sprzedawcy i odebrawszy  odeń bransoletkę: misterną plecionkę ze srebrnymi ogniwkami na końcach jako zapięciem. 

   - Ago gratiasdomina - kupiec, starszy już mężczyzna sądząc po lekkich zmarszczkach i siwawych włosach, ukłonił się klientce. 

   Przemierzywszy znaną sobie drogę we wskazanym wcześniej kierunku, Jezus i Zuzanna szybko dogonili Olega i idącą tuż przed nim Soę, która ze środka alejki przypatrywała się bacznie owocom to z jednej, to z drugiej strony. Porównując i oceniając ich pysznienie się okazałościami i barwami.

   W końcu stanęła przy jednym ze straganów uznawszy, że oferowane tu pomarańcze wyglądają najbardziej okazale. Co prawda, właściciel tegoż oferował tylko pomarańcze i cytryny. Jednak miała ochotę również na świeżo przyrządzoną lemoniadę, a poza tym winogrona mogła kupić od innego handlarza. 

   Wybrała dwadzieścia pomarańczy i tyle samo cytryn. Zapłaciła, po czym obróciła się do męża, nieśmiałym gestem wskazując sporych rozmiarów zawiniątko. I uśmiechając się przepraszająco. 

   - I co, może ja mam targać ten tobół? - Oleg skrzywił się z udawaną przekorą. - Kobieto... 

Cdn.

 

   Voorhout, 15. Listopada 2023 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Sam_i_swoi, witam Cię. Dzięki wielkie za wizytę i czytanie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Czego dokładnie dotyczy powyższe pytanie? Jeśli ogólnie treści, to spytam: jak Twoim zdaniem byłoby lepiej?

 

   Żadnego, o ile mi wiadomo. "Przemierzywszy" oznacza co innego, niż "Zmierzywszy". Użyłem tego słowa zgodnie z bieżącą myślą.

 

   Serdeczne pozdrowienia.

Opublikowano (edytowane)

@sam_i_swoi

   Ano stąd znaną, że Jezus i Zuzanna mieszkają tam, gdzie mieszkają dostatecznie długo. I alejki targu są Im oczywistymi, tak samo jak to, gdzie i czym kto handluje. Chodzi też o tak zwaną zgodność czasów. 

   Dzięki Ci za odpowiedź. 

   Serdeczne pozdrowienia.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...