Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 213


Rekomendowane odpowiedzi

                     - dla Belli i dla A.

 

   Jak domyślić się najzupełniej łatwo, również powitanie Soi z Olegiem stanowiło uzewnętrznienie tęsknoty i miłosnych emocji. Prawie nań wbiegła - by nie rzec wpadła - przytulając go całą sobą i całą sobą przyciskając doń siebie. W wykonaniu jeszcze bardziej czułego - czy też bezpośredniego - gestu przeszkodziła jej długa niemal do kostek suknia, którą w biegu trudno było unieść na tyle wysoko, aby móc swobodnie wykonać wspomniany ruch. Na szczęście zresztą, gdyż - rozemocjonowana - nie miała specjalnie zamiaru oglądać się - o przysłowiowa zgrozo! - ani na to, co powie Mistrz i Jego Żona, ani na to - i tu drugie "zgroza!", większe, tym samym przysłowiowe jeszcze bardziej - na to, co na tak dalece posuniętą bezpośredniość powie mąż. Co powie i jak zareaguje. Nie pomyślała, co byłoby, gdyby naturalnym przecież, zatem i oczywistym - zbiegiem okoliczności zareagowałby równie uczuciowo, podkładając dłonie pod obejmujące jego biodra, odsłonięte z materiału sukni, uda. 

   - Moja boska, chodźmy do sypialni - Jezus o sekundy uprzedził wygłoszenie uwagi przez żonę, obdarzywszy ją długonamiętnym pocałunkiem zaraz po tym, który od niej otrzymał. - Niech sycą się sobą - powiedział, wiedząc ze szczegółami, co dokładnie i w którym momencie zrobi Soa, a co Oleg.

   - Tym razem chyba dam się ponieść pragnieniom - mruknął Oleg, oparłszy całowaną namiętnie żonę o pień najbliższego drzewa i odsłaniając jej nogi, by sięgnać tam, gdzie pożądała jego dotknięć. Albo, innymi słowy, tam, gdzie zwyczajowo w takich chwilach należało. 

   - O to mi właśnie chodziło... - zdążyła jeszcze pomyśleć Soa, czując w sobie palce Olega - a później inną część jego ciała - zaś na udach cały czas ciepło promieni słońca. - Bierz mnie jak chcesz i nieważne, czy patrzą...

   Dobrze, że Jezus z Zuzanną nie patrzyli. Oleg bowiem zamierzył już wcześniej nie poprzestać na jednym razie, toteż po pierwszym zbliżeniu przeszedł płynnie do drugiego, całując szyję, dekolt i piersi Soi, a następnie jej kark. I kontynuując dotykanie, a stosowny czas później kolejne, równie newralgiczne - i równie upragnione - czynności. Tak, że oddechy obojga przyspieszyły. Zdecydowanie. 

   Po drugim razie nastąpił kolejny. Na rozpostartym na trawie tuż przy drzewie, będącym bezpośrednim świadkiem - i wcześniej doświadczającym bezpośrednio ich miłosnych działań - płaszczu Olega.

   A tymczasem Jezus i Zuzanna...

 

                    *     *     *

 

   Jak nietrudno się domyślić, stęsknieni za sobą Zuzanna i Jezus także poświęcali ten czas seksualnym przyjemnościom. Ze względu na ciążę żony Jezus był ostrożnym, co nie znaczy, iż Zuzanna mogła mieć - jak zawsze zresztą - odnośnie do jego aktywności jakiejkolwiek zastrzeżenia. Ani do - dosłownie - językoaktywności, ani odnośnie dotknięć. Ani odnośnie finału.

   - Jakiż on jest męski i boskoczuły... - w przebłyskach świadomości Zuzanna uświadamiała sobie, że myśli.

   - Jaka ona jest boskopiękna... - Jezus zachwycał się urodą i kształtami żony. - Te piersi, kibić i nogi...

Cdn. 

 

   Voorhout, 3. Listopada 2023 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Można tak powiedzieć. Ale jestem zdania, że nawet Zuzanna nie była w stanie Go uwieść. Co więcej: że było odwrotnie. Zdecydowanie odwrotnie. A jak Ty sądzisz? 

   Serdeczne pozdrowienia, Wiesławie . Wielce Ci dziękuję za wizytę i czytanie oraz pozostawiony komentarz .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...