@Marek.zak1
przychodzę zawsze z porą ksjężyca
Jak on prosto w ramiona kochanki
Nie znaczę więcej niż intercyza
Rankiem wychodząc tylnymi drzwiami
To tak z innej perspektywy. Bardzo liberalne podejście do życia i relacji bo stereotypowo facet ma większe skłonności do skoków w bok
Pozdrawiam
Tłum niewidzialnych na naszych ulicach
mknie rozebrany do krwi oraz gnatów.
Pędem biedaków, bezdomnych tłum gna ów
prosto w ciepełko z napisem kostnica.
Tłum niewidzialnych — na czyich ulicach?
Tych, którzy są na nich kiedy zmierzchnie.
Oni spiąć na nich opuszczają je we śnie
lub kiedy zgaśnie w latarni dusz iskra.
Beton i ziemia — plastik oraz słońce.
Bardzo odległy blask smutny z zapałek.
Beton i ziemia — przedsionek do końca
i koce do cna, do nitki wygrzane.
Beton i ziemia — nie wszystko stracone —
beton dla ziemi, ziemia ciałom kalek.
O synu mój — głos w gasnącym dzwonie,
czy słyszysz mnie, gdy cień się kładzie?
Gdy noc, jak welon, snuje się po tronie
dni, których nie odzyskam w zdradzie?
Kochałem cię w milczeniu ścian,
w spojrzeniu, co nie znało słowa —
lecz serce drżało — jak pusty dzban,
gdy wiatr w nim szuka snu – bez słowa.
Twój śmiech był światłem, lecz ja, z kamienia,
nie znałem blasku – tylko cień.
Więc gubiłem cię… bez pożegnania,
jak dusza gubi ślad przez dzień.
Teraz, gdy tętno gaśnie w zmroku,
a mgła spowija każdy ruch —
widzę cię znów — u twojego progu,
z dzieckiem na ręku — jak dawniej Bóg.
Niech twe ramiona nie znają chłodu,
niech dłoń twa trzyma świat bez win.
Ja odejdę — w cień, wśród lodu —
lecz we mnie zawsze: ojciec i syn