Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@iwonaroma

Bogu nic nie jest potrzebne, co do zasady, inaczej nie byłby Bogiem.

Byłby bytem zależnym, zatem nie pierwszym.

 

Owszem przytulenie potrzebne jest ludziom.

Nawet 24 czerwca obchodzimy Światowy Dzień przytulania.

W Warszawie można uczestniczyć w wielu miejscach.

Kiedyś trafiłem przypadkiem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Marek.zak1 :) też nie znam, to tylko taka moja imaginacja:)

Również pozdrowienia

 

 

 

@violetta :)

;)

Dzięki

 

 

 

@Rafael Marius :) to prawda, jest samowystarczalny. Ale potrzebne jest temu, kto przytula, stąd pragnienie Boga (tak to sobie wyobrażam) żebyśmy my ludzie się przytulali a nie mordowali, bo On chce dla nas dobrze.

 

I ktoś Cię przytulił tego 24 czerwca? :) czy to tylko było takie pokazowe wydarzenie..

 

Dziękuję 

@Tectosmith :) dzięki

 

 

Opublikowano

@iwonaroma Skromnemu człowiekowi też nie są potrzebne żadne pokłony i poklask podobnie jak Bogu.Na dobrą sprawę moim zdaniem wiara nie jest na pokaz.Indywidualną sprawą każdego z nas jest to czy wierzymy w Boga czy też jesteśmy ateistami pozdro ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak jak najbardziej.

To organizują różne fundacje i stowarzyszenia w wielu ruchliwych miejscach Warszawy. Jestem tam stała grupa z transparentami i przytulają po krótkim wyjaśnieniu każdego, kto przechodzi lub raczej zatrzyma się na chwilę.

 

Zachęcają też przechodniów, by przytulali się nawzajem. Ja się przyłączyłem na jakieś 10 minut, ale wtedy jeszcze byłem chodzący. Obecnie na skuterze inwalidzkim to raczej niemożliwe.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Rafael Marius fajna akcja. Ale do skutera można się nachylić... I wirtualnie można przytulić:) co niniejszym czynię:)

 

 

 

@Monia zgadzam się w 100%. Stąd, notabene, ci najskromniejsi (powiedzmy - ostatni) będą pierwszymi :)

Również pozdro :) i dziękuję

 

P.s. Co do ateizmu, to sądzę, że to pewien etap w życiu człowieka (może i każdego) a nie stan permanentny. Trzeba przez to przejść, by przeżyć to i owo. Nic nie jest większe, niż własne doświadczenie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...