Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I.

 

      Gdy unoszący się z wolna biały dym,

Wieczornym powiewem wiatru niesiony,

Musnął łagodnie Pałacu Apostolskiego mury,

Szepcząc o wielkim momencie dziejowym…

Gdy pierwszy w dziejach słowiański papież,

Przywdziewał nieśpiesznie swą białą sutannę,

Okraszając swe oblicze serdecznym uśmiechem,

Roniąc zapewne niejedną szczęścia łzę,

Rozniecając w swym sercu niewysłowione emocje,

Otulone płaszczem rzewnych z młodości wspomnień,

Jakże często naznaczonych bólem i cierpieniem,

W gnębionej przez zaborców umiłowanej Ojczyźnie…

 

W tym jednym z watykańskich pokojów,

Tonącym łagodnie w wieczornym mroku,

Dał się słyszeć cichy szept dziejów,

Szepczący o kolejach burzliwych papiestwa losów…

W tym jednym z watykańskich pokojów,

W wielkich mocarstw polityki cieniu,

Obraz tajemniczy niczym ze snu,

Dla świata całego znakiem był Czasu…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Pierwszy taki w Historii Świata,

Pierwszy taki w ludzkości dziejach,

Odnotowany w nieznanych ludzkiemu oku anielskich kronikach,

 

Był niczym najdrogocenniejszy klejnot,

Wrzucony w nurt historii anielską dłonią,

By jedynie swego blasku mocą,

Rozkruszyć tysięcy serc z kamienia zatwardziałość…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Opromieniający twarz serdeczną wspaniałego człowieka,

Polskiej ziemi wielkiego syna,

Dumę pierwszych Piastów przypominał,

 

Gdy zasiadając dumnie na ojcowskim tronie,

Wypełniali każdy swą dziejową misję,

Rozległe księstwa obejmując we władanie,

Powierzane sobie ojcowskim testamentem…

 

 

II.

 

Gdy brud PRL-owskich dworców i ulic,

Będący jedynie cieniem marnym,

Brudów na szczytach komunistycznej władzy,

Bałaganu w niewydolnej państwowej administracji,

Pośród dni jesiennych powszechnej szarzyzny,

Tak bardzo jawił się przygnębiającym,

W tamtych latach marazmem naznaczonych,

Z oczu wyciskając gorzkie łzy…

Gdy PRL-u codzienność szara,

Radość życia milionom Polaków odbierała,

W cieniu otaczającą rzeczywistością dojmującego znużenia,

I brakiem perspektyw powszechnego zniechęcenia…

 

Gdy padło pamiętne HABEMUS PAPAM,

Na otulonym mrokiem placu Świętego Piotra,

Odmalowując zaskoczenie na milionów ludzi twarzach,

Pędzlem niewysłowionego zdumienia…

Gdy padło pamiętne HABEMUS PAPAM,

Z ust poruszonego do głębi protodiakona,

Rozniecając niezliczonych emocji zarzewia,

Niemal w każdym z najodleglejszych krańców świata…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Wielką nadzieję tknął w milionów serca,

Znienawidzonego komunizmu obalenia,

Narodów Europy spod sowieckiego jarzma wyzwolenia,

 

Iż słowiański papież zza żelaznej kurtyny,

Modlitwami otulonymi płaszczem słów wiekopomnych,

Zdoła dziejowe kamienie poruszyć,

Sowiecki monolit trwale nadkruszyć,

 

Uśmiech papieża Polaka,

Zgnębionym przez komunizm otuchy dodał,

W którejkolwiek stronie świata,

Gdzie odcisnęła swe piętno bolszewizmu zaraza,

 

W całym wielkim bloku komunistycznym,

Marazmem zapleśniałym i obojętnością zatęchłym,

Zaświeciła maleńka iskierka nadziei,

W sercach milionów bezsilnością oziębłych…

 

III.

 

Słowa na stolicy Piotrowej wielkiego Polaka,

Niczym najszlachetniejszych zbóż ziarna,

Choć chwastem marksizmu przez lata zarosła,

Przyjęła serc polskich żyzna gleba.

Pamiętająca jeszcze bogate plony,

W postaci dusz grzechami nieskalanych,

Jakże licznych mężów błogosławionych,

Poświęcających Bogu swego życia dni,

Pośród wielu wieków burzliwych,

Krwawymi wojnami boleśnie naznaczonych,

Zapisując się tym na kartach historii,

W dziejach umiłowanej Ojczyzny…

 

Gdy niosący się Karnawał Solidarności,

Niekorzystny bieg dziejów trwale zapętlił,

Rodząc księżycowymi nocami niezliczone sny,

O odzyskaniu przez Polskę wymarzonej Niepodległości…

Gdy złowieszcze widmo stanu wojennego,

Zawisło nad Polską tysięcy ofiar groźbą,

Sowieckiej interwencji niewidzialną gilotyną,

W wyniku geopolitycznych zawirowań opaść mogącą…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Na czarno-białych prasowych fotografiach,

Na niewielkich w przykościelnych salkach portretach,

Na całym świecie ciekawość wzbudzał,

 

Gdyż wszędzie gdzie dotarł zbrodniczy komunizm,

Swymi potwornymi mackami,

Marzono by jego wpływy ukrócić,

Orężem papieskiej ewangelizacji…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Zapisany w milionów rodaków bezcennych wspomnieniach,

Dopomógł czasy schyłku komunizmu przetrwać,

Przemianom ustrojowym mężnie stawić czoła,

 

Gdy od pamiętnych Porozumień Sierpniowych,

Po niejawne okrągłego stołu obrady,

Tlił się w marzeniach sen o Wolności,

Rozniecony krzesiwem słów i gestów papieskich…

 

IV.

 

Gdy wobec niełatwych przemian ustrojowych,

Wyłaniających się z niebytu afer politycznych,

Likwidowania dziesiątkami zakładów pracy,

Cierpkich owoców dzikiej prywatyzacji,

Widząc rosnące wskaźniki bezrobocia,

Słysząc medialne doniesienia o kolejnych łapówkach,

Jakże brudną naszym oczom jawiła się polityka,

Układami i korupcją perfidnie podszyta…

Nie potrafiąc uciec od pytań trudnych,

Zatapialiśmy się cicho we własne myśli,

Szukając trwożnie w nich odpowiedzi,

O sens rysującej się w czarnych barwach przyszłości…

 

Lecz podczas licznych pielgrzymek papieskich,

Padające z ust papieża słowa otuchy,

Za niezgłębionym natchnieniem Bożym,

Dozwalały choć trochę wyzbyć się trwogi…

Podczas licznych pielgrzymek papieskich,

Pocałunki ofiarowane czule ojczystej ziemi,

Były niczym pieczęć Miłości,

Złożona na ponad tysiącletniej polskiej Historii…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Niczym maleńki promyk niedosięgłego słońca,

Gdy ciężkimi się wydawały praca i nauka,

Codziennych dni trudy nam opromieniał,         

 

Gdy budowaliśmy oddolnie nową rzeczywistość,

Opartą na miłości i poszanowaniu bliźniego,

Posiłkując się katolicką nauką społeczną,

Z tysiącletniej historii owocnie czerpiąc…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Zagościł na niezliczonych telewizorów ekranach,

Starym zgorzkniałym PZPR-owcom grając na nerwach,

Pośród starych przegrywów żałosnych utyskiwań,

 

Na odradzającą się dumę wielkiego Narodu,

Przeplecioną niechęcią do starych czasów,

W wyposzczonym społeczeństwie głód kapitalizmu,

Odzyskiwanie przez kościół zagrabionych gruntów…

 

V.

 

Gdy ludzkość niepomna przestróg papieża przełomów,

Mocą niesłyszalnych piekielnych podszeptów,

Odwracając się od nauk dwunastu Apostołów,

Zatopiła się w morzu kolejnych zbrojnych konfliktów,

Gdy wielkich mocarstw gry zakulisowe,

I odwieczna ludzkości pogoń za pieniądzem,

Stały się przyczyną kolejnych wojen,

Naznaczonych niewysłowionym ludzkim cierpieniem…

Gdy znad naszej wschodniej granicy,

Pośród przepełnionych cierpieniem mroźnych nocy,

Niesie się bombardowanych cywilów krzyk rozpaczy,

Otulony płaszczem wojennej grozy…

 

Gdy słysząc wciąż o kolejnych wojnach,

Kolejnych bezwzględnych, okrutnych dyktatorach,

Użycia broni atomowej realnych groźbach,

Widzimy bezbronnych cywilów morze ofiar…

Gdy słysząc wciąż o kolejnych wojnach,

Pozostajemy pełni wszelakich obaw,

Czy kolejnych w świecie konfliktów zarzewia,

Ugasi pojednaniem litościwy Czas…

 

Uśmiech papieża Polaka,

Na wetkniętych między kartki modlitewników obrazkach,

Mieniący się w jakże licznych odcieniach,

Padającego przez witraże wielobarwnego światła,

 

W zaciszach kościołów gotyckich,

Dodaje wciąż nam otuchy,

Byśmy przenigdy się nie trwożyli,

Groźbą kolejnych wojen i konfliktów zbrojnych,

 

Uśmiech papieża Polaka,

Wygrawerowany na złotych kolekcjonerskich monetach,

Błyszczących tajemniczo w świetle dnia,

Gdy odbijają się w nich promienie słońca,

 

Rozbudza wciąż w nas nadzieję,

Nastania upragnionego Pokoju na świecie,

Zakończenia wszelkich okrutnych wojen,

Zapanowania Królestwa Bożego na ziemskim globie…

 

 

 

Opublikowano

@Corleone 11 Wybacz, to po części z niewyspania... Poszedłem spać dopiero o 4:00 nad ranem, bo do rana śledziłem w Internecie komentarze po wyborach... Jednak absolutnie nie odpisuje w ten sposób każdemu, a tylko tym z moich czytelników, których opinie najbardziej zapadły mi w pamięć! Ten Twój wyjątkowy komentarz jaki pozostawiłeś pod moim wierszem zatytułowanym ,,Łzy Samona" ucieszył mnie jak żaden inny i głęboko utkwił mi w pamięci... Pozdrawiam Najserdeczniej!

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

@Kamil Olszówka

Piękne spojrzenie, ale długi przekaz trafia do nielicznych czytelników. Krótka forma, także mam z tym kłopot jest lepsza. Czy dobry wiersz, czy zły, każdy przeczyta cały. Ostra forma np. tutaj o komunie, także słabo jest przyjmowana. Papież krytykował, ale nigdy zbyt dosłownie, a odczyt był jasny. To sztuka. Twój utwór cały przeczyta raczej zwolennik... Piszemy dla wszystkich. 

Takie moje myśli, 

Pozdrawiam serdecznie, 

Miłego dnia 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 bardzo dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Waldemar_Talar_Talar to miłe pozdrawiam @Natuskaa pozdrawiam serdecznie Natuska
    • Nie odgaduję, kim jest peelka. Nie jest zainteresowana?    
    • Na skrzydłach pieśni bez kresu, Najdroższa, zaniosę cię tam, Gdzie nad wodami Gangesu,  Przepiękne miejsce znam.   Księżyca blaski rozświetlają Ogród, co czerwienią rozkwita; Kwiaty lotosu czekają, By miłą swą siostrę powitać.   Fiołki chichocząc i pieszcząc,  W gwiazdy ku górze spoglądają; Róże do ucha szeleszcząc Wonne baśnie powiadają.   Przyskakują i słuchają Gazele, mądre i łagodne; A w oddali przepływają Świętej rzeki fale chłodne.   Właśnie tam chcemy się skryć Zatonąć w palmy cień, I miłość i spokój pić, I śnić rozkoszny sen.   I Heinrich: Auf Flügeln des Gesanges, Herzliebchen, trag' ich dich fort, Fort nach den Fluren des Ganges, Dort weiß ich den schönsten Ort.   Dort liegt ein rotblühender Garten Im stillen Mondenschein; Die Lotosblumen erwarten Ihr trautes Schwesterlein.   Die Veilchen kichern und kosen, Und schaun nach den Sternen empor; Heimlich erzählen die Rosen Sich duftende Märchen ins Ohr.   Es hüpfen herbei und lauschen Die frommen, klugen Gazell'n; Und in der Ferne rauschen Des heiligen Stromes Well'n.   Dort wollen wir niedersinken Unter dem Palmenbaum, Und Liebe und Ruhe trinken, Und träumen seligen Traum.
    • Ile wyrw pozostaje po korzeniach? Ile dziur, w które można nieustannie wpadać? Niby idąc na spacer, niby pokonując tylko kilkaset metrów, niby pamiętając, że tam i tam się nie zachodzi. Niby... a jednak. We własnej słabości, w niedorzecznym sentymencie można trwać i trwać... i trwać. Aż w końcu pojawi się świadomość, że przecież, z tamtych wyrwanych drzew, już się błyszczą w promieniach słońca lakierowane krzyże, mężnie opierające się wiatrom. I że każdego dnia, matowieją nieznacznie, a wsiąkając w krajobraz - zapominają... skąd pochodzą. Bo komu jest potrzebna wiedza o szerokości geograficznej z jakiej je zabrano, kto i po co miałby to... notować? Dla kogo? Te krzyże.   Oglądam własne dłonie. Mają brzydkie ślady po ciągnięciu za klamkę. Skóra zaczerwieniona, zadrapana, z metalowymi opiłkami, które trzeba będzie wyciągnąć. Jednakowoż to są dobre ślady, najlepsze jakie mam, bo to pamiątka po drzwiach wyjściowych z cmentarza. Kto nigdy nie zamykał takich drzwi po kimś lub po czymś, ten nie wie, że one są bardzo ciężkie i toporne, a ich zawiasy skrzypią niemiłosiernie jakimś wewnętrznym buntem, gęstym i strasznym, choć tak naprawdę zrezygnowanym, a nawet przedawnionym. Trzeba szarpać z całych sił, żeby je zamknąć, bo te burzą się sprzeciwem, jakimś niezrozumiałym i niedzisiejszym. Jedne drzwi, potem drugie... Główne, potem wszystkie boczne. Należy obejść cały teren i zamknąć je. Zrobić to w odpowiednim czasie i z odpowiednią prędkością. Noc jest bardzo krótka. Za horyzontem już mamrocze czerwień z fioletem. Naradzają się przed dniem, rozmazując się przy tym. Jeden kolor chce być ważniejszy od drugiego. Mieszają się więc ze wschodzącą jasnością, która chce je pogodzić. W końcu wyłania się odcień żółty i pomarańczowy. Naraz zahaczają o zieleń... liści, traw... bo zieleń nie znosi próżni, wyrównuje teren i zasiedla go po nowemu.
    • @Leszczym   Coś za coś. Wszystko ma swoją cenę?  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...