Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

mówisz mi - 

to nic 

że powietrza brak

że zamknięte drzwi -

na zatrzaski i bez klamki

mówisz mi

że bez ciebie można żyć 

 

daruj szczerość 

daruj łzy 

daruj łyk powietrza...

w wyobraźni szkicowanych ust i ran...

smutny zapach i gorzkawy pył 

bez powierza nic nie będzie

bez powietrza - 

wiatr z zachodu niespokojny

 

więdnie róża 

zwiędnie w dłoniach jeszcze dziś 

bez powietrza...

nic już nic 

 

chociaż żyję 

czując wszystko 

świat się słabo w oczach skrzy

 

bez powietrza lepiej śnić  

 

 

 

 

Edytowane przez Ewelina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wiesław J.K. tak, to też racja.

Interpelacja słowa powietrze jest w wierszu kluczowa. W zależności od tego, w którą stronę Czytelnik pójdzie, znajdzie w wierszu coś innego, prawdopodobnie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

pewności nigdy mieć nie będę i nawet nie potrzebuję mieć.

Opublikowano

@staszeko bardzo dziękuję za tak przychylą recenzję

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tytuł wiersza powstał z faktu, że historii, jaką opisuje jest bez liku. Owszem, każda inna, bo bohaterowie inni, ale jednak podobna do tak wielu. Poza tym tytuł miał odzwierciedlić stan ducha peelki, która mimo wszystko stara się zachować dystans do tego, co przeżywa.  

Opublikowano

@Marek.zak1 bardzo dziękuję :) 

Temat faktycznie bardzo powszechny, ale i do takiego warto sięgnąć, bo nigdy nie jest tak, że zostało powiedziane wszystko w każdy możliwy sposób, a przynajmniej żaden piszący nie powinien tak myśleć, bo wtedy by musiał przestać pisać. 

Sanah... Już googluję :) 

Pozdrawiam. 

 

@Tectosmith czasem mam takie momenty, że pragnę porzucić pisanie o emocjach tego rodzaju zwłaszcza - jak tym w wierszu. Są takie powszechne, choć nadal niezwyczajne to jednak powszechne. Takie podejście było jednym z kilku powodów opatrzenia wiersza takim tytułem. 

Dziękuję za uznanie :) 

Pozdrawiam ciepło

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...