Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I bardzo dobrze.

Ja również od ponad 30 lat, dokładnie też nie pamiętam.

Tyle, że dawniej jadłem nabiał, a od 9 lat już nie.

A że jest modne to tylko się cieszyć. Będzie mniej cierpienia na świecie.

 

Dziękuję za polubienie.

 

 

 

I dobrze, ja tam nikomu nie odmawiam. Przy odżywianiu też jest ważna własna intuicja. Gdy jest dobra może służyć za przewodnika.

 

Ja żadnej diety nie stosuję. Jem wszystko co mogę. Niestety niewiele mogę, bo mam szeroką nietolerancję pokarmową i alergię.

Do tego  muszę dużo jeść, bo inaczej chudnę poniżej dopuszczalnej granicy.

Gdy ktoś je mało, to raczej nic mu nie zaszkodzi. Może wszystkiego próbować.

 

Różnie to jest u różnych osób.  U mnie nie jest łatwo.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Ja ponad 4 lata próbowałem sie z wegetarianizmem. Z różnymi skutkami. Aktualnie jestem bardziej wyrozumiały dla mięsożerców niż kiedyś. I wyznaje zasadę, że jeśli ktoś dla mnie ugotował, jeśli ktoś mnie częstuje- to mogę zjeść mięso. 

 

Jeśli gotuję sam, to nie. Za własne pieniądze też mięsa bym nie kupił, bo to przykładanie ręki do zbrodni.

 

Ale, jak wyżej, ktoś daje serce na talerzu, szkoda że mięsne, ale mam poczucie obowiązku. Emocji i zrozumienia. Źle jest cenić wyżej truchło zwierzaka, niż gościnność drugiego człowieka.

 

Taką mam ostatnimi czasy taktykę.

Już nie uważam się za wege-wojownika. Ale etykietki mam w poważaniu. Lepiej dobrze żyć z bliskimi. I doceniać ich starania. Niż uchodzić, za zimnego drania :)

 

Pozdrawiam wszystkich, bez względu na dietę i światopogląd

 

Opublikowano (edytowane)

@Antoine W

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Może jeszcze wyjaśnię o co chodzi z tą wege kulturą, na tyle na ile potrafię.
Może to bardziej marzenie niż fakt. Jednak na pewno jest grupa ludzi, która stara się żyć w zgodzie z całą naturą poprzez powodowanie jak najmniejszego cierpienia. Według badań naukowców cierpią tylko te stworzenia, które posiadają układ nerwowy. Hodowla przemysłowa powoduje ogromne cierpienia zwierząt. Gdy nie będzie nabywców nie będzie hodowli.

Pozostaną tylko dzikie zwierzęta cieszące się wolnością plus takie jak psy i koty, które mają na ogół dobre warunki, choć nie są wolne. No ale tego już się raczej nie cofnie.

 

Ale wege kultura to nie tylko dbanie o dobrostan zwierząt, lecz również określony styl życia oparty na tolerancji i szacunku dla różnorodności. Akceptowaniu ludzi, którzy są zupełnie inni od nas. Zwolnionym tempie życia bez wyścigu szczurów i wygórowanych ambicji materialnych. Szukanie własnej duchowej ścieżki, jakkolwiek ją ktoś rozumie. Każdy ma potrzeby duchowe. Badania pokazują iż obecnie najczęściej zaspakajane są przez sztukę. Mówimy o Polsce. Tradycyjne religie są w odwrocie.

 

To również otwartość na innych, dążenie do bliskości i zrozumienia, wzajemna życzliwość. Także sfera ekologiczna, czyli życie w ten sposób, by pozostawić jak najmniejszy ślad na ziemi. Można by o tym długo.

Ja wychowałem się w takim środowisku zatem znam te sprawy dobrze i mógłbym o tym godzinami.

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Rafael Marius uważaj na owoce i warzywa, które są modyfikowane genetycznie. Nie wiem czy zauważyłeś, że jabłka w biedronce mają połysk, dodaj do środka składnik, żeby nie brązowiały i trzymają się cały rok. Także najlepsze te z rolnych gospodarstw kupujmy. Na świece modyfikują papaję, mango, w UE jest zakaz sprzedaży na szczęście. 

Opublikowano

Jestem zwolenniczką wegeterianizmu, byłam weganką jakiś czas. Od kilku lat jem tylko drób i mam wyrzuty sumienia, ale głównie dlatego, że pakowany w plastik. Bardzo zgrabnie i lekko ująłeś temat kontrowersyjny wciąż, nie narzucając swojego zdania, a jedynie sugerując inne wyjście.  Lubie tak. Uważam, że każdy człowiek do pewnych rzeczy dojrzewa w swoim czasie i czas ten nigdy nie jest stracony. ;) pozdrawiam serdecznie 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mam takie samo podejście, przynajmniej w teorii, bo w praktyce to mnie nikt nie częstuje, bo nie jadam poza domem.

 

A co do tolerancji to ja z tym problemu nigdy nie miałem, za to kiedyś wykazywałem skłonności misjonarskie. Nawet byłem zaangażowany w różne zorganizowane akcje pro wegańskie.

 

Obecnie nikogo nie namawiam, ale dość często ludzie sami pytają. Poznają po wyglądzie, nawet przypadkowe osoby na ulicy. Również prawie wszyscy lekarze sami o to pytają. To u mnie jest łatwe, raczej nikt nie ma wątpliwości.

Ja też zresztą to u innych dostrzegam. Nie tylko po wyglądzie, ale również sposobie bycia

 

Też się zgadzam i nie robię tego.

 

Faktycznie niektórzy potrafią się obrazić, gdy nie zje się tego, co przygotują, ale u mnie to takich sytuacji nie ma.

 

Jak ktoś chce być prawdziwym wege to powinien umieć porozumieć się z każdym, kto tylko tego chce. Choć do tego wystarczy być człowiekiem.

 

Czasem jednak etykietki mogą być pomocne osobliwie dla młodych ludzi, którzy mają silną potrzebę tożsamości grupowej. Szczególnie mam tu na myśli nastolatków. Tutaj określony sposób bycia, ubierania, jedzenia może być czynnikiem integrującym towarzysko. A w dzisiejszych czasach izolacji to bardzo cenne. 

 

Dziękuję za przychylność.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Otóż to. Mięso było drogie i trudno dostępne. Biedni ludzie jedli je rzadko, tak tradycyjnie raz na tydzień przy niedzieli.

Podobnie było i z nabiałem i jajkami. Owszem mieli krowę i kury, ale to co one dawały sprzedawali, by mieć gotówkę na kupno innych bardziej potrzebnych produktów. Sami niewiele z tego korzystali. Ja jeszcze pamiętam takie wiejskie rodziny, bo sam od nich kupowałem.

 

Dziękuję za miłe wrażenia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak się zdarza, iż ludzie odchodzą i wracają po jakimś czasie. Bywa, iż nawet kilka razy ze względu na różne okoliczności życiowe.

 

Pakowanie żywności w plastik pojawiło się wraz ze zmianą ustroju. W PRLu ten materiał był drogi i trudno dostępny. W sklepach zawijano w szary papier, a na bazarach w gazetę, co też było złe, bo druk był toksyczny. Ale kto wtedy o tym wiedział.

 

Ja już mam takie podejście, że lepiej pokazywać pozytywną stronę, niż straszyć. Mogłem przecież zilustrować tekst zdjęciami z hodowli przemysłowej i napisać o cierpieniu zwierząt.

 

Tak robi większość działaczy walczących o prawa zwierząt i jest to skuteczne. Sam znam wiele osób, który zostały wege po obejrzeniu takich zdjęć lub filmów.

Jednak moim zdaniem to nie jest najlepsza droga.

 

Wszelkie skutki spowodowane negatywnymi bodźcami nie prowadzą w dłuższym okresie do przemiany duszy na lepsze.

Cóż z tego, że ktoś zostanie weganinem, a z drugiej strony będzie nienawidził hodowców zwierząt, potem rozszerzy to na wszystkich mięsożerców, dalej na mniej radykalnych wegan, a na końcu będzie kochał tylko swoje pieski, a ludzi omijał szerokim łukiem.
Niejeden taki proces miałem okazję obserwować.
Trzeba uważać z argumentacją.

 

Jak najbardziej.

Może też nie dojrzeć nigdy i z tym też trzeba się pogodzić. Nie należy wywierać presji. Świat ze swej natury jest niedoskonały.

 

Dziękuję za odwiedziny.

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja to chyba nic w Biedronce jeszcze nie kupiłem. Podobno tam jest wszystko, co najgorsze.

Kupuję w internecie lub na bazarach w tym dużo na ekologicznym w fabryce Norblina od znanych, zaprzyjaźnionych z naszą rodziną rolników lub sprzedawców. Kiedyś też sporo kupowałem na wsi, gdzie mam działkę. Ale teraz tam już nie ma rolnictwa. Upadło.

 

A co do jabłek to powiem Ci, że wszystkie, które są obecnie na rynku to są zmodyfikowane odmiany, może nie genetycznie, ale to większej różnicy nie robi.

Również te ekologiczne

Większość jest skrzyżowana z gruszkami, aby były słodsze, a ja mam uczulenie na gruszki zatem i takich jabłek nie mogę jeść.

 

Poza tym zrywają niedojrzałe, aby dłużej się trzymały i tak jak mówisz jeszcze zabezpieczają chemią z tego samego powodu. Te jabłka niby są słodkie, ale żeby były smaczne tak jak trzeba, to powinny być dojrzałe.

 

Ja miałem na działce jabłonki, zatem wiem jak prawdziwe smakują, a babcia zawsze mówiła, żeby nie zrywać niedojrzałych, bo są niezdrowe.

 

 

W UE jest zakaz, ale dotyczy tylko ludzi. Zwierzęta można karmić paszami GMO i innymi wynalazkami.

A zasada jest taka, że im wyższy stopień w łańcuchu pokarmowym, tym większa kumulacja szkodliwych substancji. Zatem gdy ludzie zjadają zwierzęta, które jadły złą paszę dostają więcej toksyn niż same zwierzęta.

 

Stąd ten przepis jest absurdalny. Chyba, że ktoś jest weganinem, wtedy nie dotyczy go jadłospis zwierząt hodowlanych. I nie musi się tym przejmować.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Na tyle na ile jest to możliwe.

Ja też pamiętam. Myśmy mieli wszystko na działce. Zrywane bezpośrednio z drzewa lub krzaka są najlepsze. Każdy owoc szybko traci smak, gdy się go odłączy od źródła życia. Wystarczy kilka minut. A gdy się umyje to już zupełnie.

Ja zawsze jadłem nie myte, ale młodemu to nic nie zaszkodzi.

 

A najbardziej na to wrażliwe są jagody z lasu. Te są smaczne tylko prosto z krzaka.

Ja te owoce najbardziej lubiłem. Mogłem je jeść godzinami w lesie. Zbierałem na leżąco, żeby było wygodniej. Znam wiele super miejsc i późnych i wczesnych w okolicach Warszawy, ale to już nie dla mnie.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli to ten Łaskarzew koło Garwolina to faktycznie bardzo ładne lokalizacja otoczona lasami i z urokliwą rzeką. Tylko pozazdrościć.

Byłem tam kiedyś z koleżanką. Dla nie to było sentymentalne miejsce. Jeździła tam na letnie kolonie.

A dla mnie miła niedzielna wycieczka.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Rafael Marius tak, ten, w Garwolinie się urodziłam. nie było dnia, żeby nie było spacerów, wygłup. tam jest wszystko czego potrzebuje dziecko do rozwoju. kąpałam się każdego lata w tej rzece w okolicach pastwiska i pod torami. Dla mnie tam wszystko było piękne jak w parku. W lasku też się bawiłam w domek, wojnę, we wszystko i biegałam po piasku, po mchu.

Opublikowano

@Rafael Marius Fajnie napisałeś, wiele z tych myśli rozumiem i czuję, ale to dalej nie wyjaśnia czemu nie jedzą np. jajek... Kury mojej sąsiadki są wyjątkowo szczęśliwe (no chyba że lis) a jaja niezalężone mają w sporej ilości :) Nie jem mięska, trzewików za skóry nie mam itp. itd. i nie robię nic takiego co zabija (przyznaję się :( komary i muchy :( ) ale mimo twojego wyjaśnienia "wege" nadal jest dla mnie tworem mody i sztucznego podszywania się pod druidów? :(

 

(teraz każdy chce się na silę wyróżnić - a to język jaszczurki, a to tatuaż na oku, a o innych pomysłach nie ma co mówić i modny jest, między innymi i weganizm, a jak owa, czy ów zje kawałek kurczaka, krewetki, niby przez pomyłkę, to skwituje to lekceważąco: co tam, to tylko głupia kura :( )

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

To bardzo ładna piosenka i tekst też można powiedzieć poetycki. Kiedyś to chyba był przebój, ale nie za moich czasów rzecz jasna.

 

A ten świat też zdecydowanie nie mój. I tak ogólnie to chyba niczyj.

Choć może, ktoś się jednak przyzna, że to właśnie jego?

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tam, gdzie inni jeździli na wakacje, Ty miałaś to na co dzień. Super.

 

To można powiedzieć, leśne dziecko byłaś.

Ja też dużo przebywałem w lesie, bo mój ojciec był leśny człowiek. Prawie cały wolny czas tam spędzał. I często mnie zabierał.

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_WysockaKochającemu mężczyźnie czasami kobieta cały świat przesłania...   Świat mu przesłania   Jadwiga bardzo tyła w Belgradzie dziś to wagowo dwie dawne Jadzie gdy mąż w słońcu leżał miło cielsko jej go przysłoniło czuła że na nim cieniem się kładzie   Pozdrowionka Alicjo.
    • Towarzystwo Wzajemnej Adoracji    Rafał Trzaskowski nie mógł wygrać wyborów prezydenckich, bo jego sztab zamiast z profesjonalistów składał się z klakierów i ignorantów Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy do wyborów prezydenckich zaczęli się szykować już na początku 2024 r. Choć grono pretendentów do najwyższego urzędu w państwie było szerokie, PiS nie bawiło się w wewnątrzpartyjne prawybory. Z zamówionych badań (wzorowanych na tych, które w USA przeprowadzili republikanie) wynikało, że dla konserwatywnego wyborcy idealny kandydat powinien mieć ok. 40 lat, wyższe wykształcenie, rodzinę, dobrą prezencję, charyzmę, siłę, doświadczenie w życiu publicznym, ale nie powinien się kojarzyć zbyt mocno z PiS. Tak wymyślono „kandydata obywatelskiego” Karola Nawrockiego, wytatuowanego stadionowego chuligana, byłego boksera i bywalca siłowni. Nawrocki był idealny, bo choć jego związki z polityką były raczej luźne, to całą karierę zawdzięczał PiS, które ulokowało go najpierw na stołku dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, a potem prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Takiego figuranta wystarczyło dobrze opakować i sprzedać „ciemnemu ludowi”, co sztabowcom PiS udało się perfekcyjnie w zaledwie sześć miesięcy. Rafał Trzaskowski, który był naturalnym kandydatem obozu demokratycznego i murowanym faworytem do objęcia urzędu prezydenta, miał wszystko, by dobrze się przygotować do wyborczej bitwy: czas, pieniądze, zaplecze, a zwłaszcza doświadczenie zdobyte w kampanii wyborczej w 2020 r. i zaufanie społeczne na poziomie przekraczającym 45%. Pani Wioletta, dyrektorka z ratusza Szefową sztabu wyborczego, czyli mózgiem kampanii wyborczej, Trzaskowski mianował swoją zaufaną współpracowniczkę z warszawskiego ratusza i działaczkę PO Wiolettę Paprocką-Ślusarską. „Było to absurdalne posunięcie. Ona w ogóle nie ma pojęcia o prowadzeniu kampanii wyborczych, a przez większość kariery nosiła teczki za politykami. Poza tym prowadziła kampanię wyborczą w 2023 r., która przecież zakończyła się spektakularną porażką Koalicji Obywatelskiej (PiS zdobyło 35,38% głosów, a KO 30,70% – przyp. A.S.). Tymczasem Donald Tusk z Rafałem Trzaskowskim wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi obwołali ją architektką zwycięstwa i nikt nawet nie zaprotestował”, mówi jeden z działaczy warszawskiej PO. CV szefowej sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego jest kalką typowego aparatczyka. Wioletta Paprocka-Ślusarska, rocznik 1983, pochodzi z Kraśnika. Z PO związała się, mając niewiele ponad 20 lat. Współpracowała z Grzegorzem Schetyną, była rzeczniczką Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w latach 2007-2009, a potem „doradczynią”, gdy wpływowy polityk PO sprawował funkcję marszałka Sejmu (2010-2011). W czym 27-latka nieobyta w świecie polityki mogła doradzać staremu wyjadaczowi, mistrzowi zakulisowych gier i potyczek, trudno pojąć, ale moi informatorzy utrzymują, że była po prostu jedną z kilku sekretarek czy asystentek Schetyny. Od 2010 r. Paprocka-Ślusarska jest radną PO w Sejmiku Województwa Mazowieckiego, a w 2013 r., za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz, partia ulokowała działaczkę w stołecznym ratuszu. Gdy Rafał Trzaskowski wygrał w stolicy wybory, Paprocka-Ślusarska została szefową jego gabinetu. Stołeczni działacze PO mówią złośliwie, że odpowiada za dostęp do ucha prezydenta Warszawy, kieruje pracami sekretariatu i pełni funkcję łączniczki między urzędem a partią, czyli Donaldem Tuskiem. Niezbyt ambitne zajęcie. Za pracę dla partii jest sowicie wynagradzana. Jak wynika z jej oświadczenia majątkowego, 42-latka posiada trzy mieszkania, działkę budowlaną oraz 70 tys. zł i prawie 2,4 tys. euro oszczędności. W 2024 r. z tytułu pensji w ratuszu zarobiła 320 tys. zł plus ponad 112 tys. zł za zasiadanie w radach nadzorczych spółek Tramwaje Warszawskie i Veolia Energia. O takich zarobkach wielu Polaków może tylko pomarzyć. Sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego składał się z ok. 40 osób – głównie polityków i działaczy partyjnych zaprzyjaźnionych z kandydatem. Byli to m.in. parlamentarzyści: Dorota Łoboda, Barbara Nowacka, Monika Rosa, Sławomir Nitras, Cezary Tomczyk, Monika Wielichowska, Aleksandra Gajewska, Paweł Olszewski, Małgorzata Niemczyk, Paweł Papke, Jagna Marczułajtis, oraz spin doktorzy: Michał Marcinkiewicz i Łukasz Pawłowski (nie mylić z Łukaszem Pawłowskim, szefem Ogólnopolskiej Grupy Badawczej). Pani Dorota ze żłobka Dorota Łoboda to polityczna nowicjuszka. Do polityki weszła na fali protestów przeciwko tzw. reformie edukacji firmowanej przez ministrę Annę Zalewską. Prowadziła wówczas ze wspólniczką żłobek i szkołę językową na warszawskim Żoliborzu. W 2018 r. została stołeczną radną, a w 2023 r. dostała się do Sejmu. Niewątpliwie zna się na szeroko pojętej edukacji, prawach kobiet, równouprawnieniu, ale prezydencka kampania wyborcza to brutalna walka polityczna, gdzie liczą się przemyślana i opracowana strategia, ale też nieszablonowe myślenie niezbędne.   Źródło: Przegląd  Autor:
    • @DagnaMasz rację, bardziej to drugie.Pozdro. @Naram-sinSą rzeczy na Ziemi i niebie, o których się nawet "fizjologom" nie śniło. Tak przynajmniej twierdzi Ferdynand Kiepski. @Jacek_Suchowicz Rubens mistrz baroku   historyk sztuki ujrzał w Wisłoku tłuściutką Jolkę i to w rozkroku stwierdził że się biedna trzęsie i pomyślał o Rubensie doktorat pisał z nią o baroku   Pozdrowionka. @Rafael MariusOgólnie to ja też wolę bardziej przyziemne kobietki. @lena2_Ale czasem piszę kawałkiem ołówka...Pozdrawiam.
    • @kollektiv no brzmi dobrze, kwestia do przemyślenia. Dziękuję :) @andrew dziękuję i pozdrawiam :)
    • @sisy89 Gdy słowa z second handu, lepiej niech miną bez..   Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...