Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ewelino... tytuł bardzo proroczy... a treść jakby z lekka 'pretensjonalna', ostatni, bo...

Treść można dwojako rozumieć...  

czy Twoja peelka kieruje je do kogoś, kogo niezmiennie kocha, ale bez wzajemności, więc postanawia usunąć samą siebie na bok i... nadal cierpieć (?)    (... nie warto)

... czy ma świadomość wrażliwości swoich tekstów, w ogóle, ale jest zawiedziona 'obojętnością'.

Takie przemyślenia wyszły mi z głowy.

Ponieważ tytuł jest jakby zapowiedzią, nie mogę dać plusa, bo to tak, jakbym się z tego cieszyła,

a moim zdaniem, powinnaś dalej pisać, bo masz czucie poetyckie, które z czasem

nabierze jeszcze ciekawszych barw.

Pozdrawiam.

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Nata_Kruk pretensjonalny... Nie. 

Bezkompromisowo obrazujący emocje chwili, schwytane na dłużej. 

Peelka ma obawy, że jej wrażliwość zostanie zniszczona przez rozczarowania i  prozę życia i to będzie także koniec jej twórczości, definitywny, absolutnie bezpowrotny. Zdolność przeżywania emocji jest z jednej strony darem a z drugiej przekleństwem. Obojętność daje komfort nieczucia niczego, ani dobrych rzeczy ani złych. 

Opublikowano

@Nata_Kruk obawiałaś się, że porzucę pisanie? 

Wiesz, mam często taką obawę, że coś się takiego wydarzy, że już niczego nie napiszę. Na szczęście na obawach mój świat nie stoi, choć bywają one dokuczliwe. 

A Ty nie masz czasem takich obaw jako twórca? Zakładam, że nie jestem w tym odosobniona...

 

Opublikowano

@Leszczym a dymi się w powietrzu

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

żartuje :) 

Staram się jak mogę :)) Z zazdrości, że Tobie tak dobrze wychodzą ;)

 

 

@Tectosmith dziękuję  

Może kiedyś sfotografujesz niebo

Pozdrawiam serdecznie :)

@tramwaj63 no właśnie aż za dużo tej wrażliwości czasem ;) 

Dziękuję w każdym razie :)

Pozdrawiam! 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zdarzyło mi się pstryknąć chmurki. Ostatnio jednak nie. Musiałbym gdzieś się wybrać bo tu gdzie mieszkam mam bardzo ograniczony widoczek. Potrzebujesz takiego zdjęcia?

Opublikowano

@Ewelina

u mnie też wrażliwości za dużo, ale pracuję nad równowagą i mam nawet pewne osiągnięcia.

 

Generalnie to warto szukać ludzi o zbliżonej wrażliwości w kluczowych dla nas obszarach, wtedy jest łatwiej.

Chyba, że ktoś lubi trudniej. Są tacy i brawo dla nich.

 

Opublikowano

@Ewelina Lubię ostatnie rzeczy, za ładunek emocjonalny, zwykle bardzo mocny. Kiedy mam niedobór bodźców, lubię sobie poczytać coś podobnego, ponieważ dostarcza mojemu umysłowi wrażeń. 

 

Uważam, że gdy z wrażliwością wygrywa obojętność, kończy się poezja. Dla mnie poezja to głównie emocje, a emocje to wrażliwość. Bez emocji może sobie być proza, natomiast poezja bez takowych zwyczajnie nie istnieje.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie łatwe, niestety, choćby nawet dlatego, że niektórzy udają wrażliwych, żeby się przypodobać, widząc, że potencjalny partner taki jest. Można się nabrać.

 

A ja muszę i przed dobrymi, gdy są bardzo intensywne, nawet uważniej niż przed złymi. Te są bardziej dla mnie niebezpieczne. Ale wiem, że jest to raczej rzadkie. Większość ludzi ma skłonność do depresji.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Poza tymi, którzy są idealnie na środku cechy, a tych jest garstka, cała reszta ma większą skłonność albo do depresji albo do manii.

Tych do depresji jest znacznie więcej, co nie oznacza, że będą ją mieli. To jest tylko cecha osobowości.

 

A widzisz, czyli jest jakaś ciemna strona tych dobrych emocji.

U mnie też tak bywa, ale bardzo rzadko, bo ze spaniem jest dobrze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...