Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z wierszy wyjęci.....27.12.2000


Niczym z miłosnych wyjęci wierszy
Spotkali się na końcu świata
Ona - świeża jak kwiat pierwszy
On - z osobowościa wariata

W jedności po kres czasów trwali
W swe małe serca zapatrzeni
Ogromem uczuć siebie kochali
Jedyną ostatnią miloscią na ziemi

Aż w końcu umilkł ich miłości dzwon
Rozstali się bez wiekszych strat
Bo dla niej światem był jej dom
Dla niego domem był cały świat

Już ich nie widać i nie słychać
Minęły ich miłości lata
I tylko trwajaca po nich cisza
Obraca ziemią w kole wszechświata

I tylko cichy szept niedzisiejszy
Wpisał legęde tamtego świata
- Ją - świeżą jak kwiat pierwszy
- Jego z osobowością wariata




Troche banalik, ale jestem ciekawa waszej opinji





[sub]Tekst był edytowany przez Dorma dnia 20-09-2003 23:35.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Dorma dnia 21-09-2003 00:09.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Dorma dnia 21-09-2003 00:30.[/sub]

Opublikowano

Wiesz Dorma co ja w tym widze ?? Mitologie wschodnia. JA widze
Pan-ku, ktory najpierw rozdziela jin (ziemie) od jang(nieba). W wielu legendach chinskich jin jest dusza materialna, a jang dusza niebianska. Te materie musza wspolgrac, bo tylko czlowiek posiadajacy obydwie cechy duszy moze zyc w zdrowiu i dobrej kondycji psychicznej.
U Ciebie w wierszu te przeciwienstwa sie rozstaja, jednak musisz wiedziec, ze nawet przyczyna wszystkiego- sam Pan-ku, ktory oddzielal je od siebi kiedys umaral, i wtedy polaczyly sie znow wbrew jego woli za horyzatem :D.
---------
Huh piszac ten wiersz mialas wlasnie to na mysli :D ??
---------
Wiecej nie pisz, ze cos jest banalne i doslowne, bo nigdy nie wiesz, jak to odbierze chory umysl drugiego czlowieka :D:D. Dla mnie nie ma tam banalu.
--------------------------------
Rymy jak zwykle poprawne, tzn takimi mi sie wydaja, ale nie jestem ekspertem :D
Troszke za duzo tam tego swiata sie powtarza, swiat wszechswiat, znow swiat, ale moze wlasnie dzieki temu udalo mi sie tak a nie inaczej odebrac wiersz.
---------------------------------------
Mnie sie bardzo podoba, choc wiem, ze czekasz bym Cie zrugal i powiedzial "kicha" albo "slabizna"
Nie tym razem ... :D
Ale probuj dalej :D:D:D:D
Pozdrawiam i pragne przypomniec bys o siebie dbala, bo nosisz w sobie ... :D samaWieszKogo :D
Znow mnie ktos uprzedzil :D Natalia zostajesz dodana do prywatnej czarnej listy :D

Opublikowano

ja tak nie potrafie...nie znam się na tym jak to powinno wyglądać, ale mi sie bardzo podoba...temat wydaje być sie tendencyjny, ale zmienia się jego postać po interpretacji chmury:D ogólnie spox choć nie lubię rymów...tylko nie wiem dlaczego? może to po prostu kwestia gustu.

Opublikowano

Wiec zaraz po przeczytaniu wiersza zaczalem sie zastanawiac jak osoba , ktora pisze tak pięknie może twierdzić , że podobają się jej moje wypociny ...

co tu dużo pisać ... wiersz mi się bardzo podoba, jest w nim wlasnie to coś czego brakuje moim, no i bardzo spodobało mi się zakończnie powiązane z rozpoczęciem wiersza ... Dormo jesteś WIELKA ! :*

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar @Marek.zak1 Panowie, jestem wdzięczna za lekturę. Delikatność się przyda na świecie! Bb
    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :) @beta_bNo to jeszcze coś. Wiesz, jak obok mnie usiądzie ktoś w wełnianej bluzce, albo w czymś, co jest szorstkie (marynarka, żakiet) - to się przesiadam - no po co mam się drapać? Dzięki :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...