Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                                                          dla Belli 

 

   - Lol! - powiedziałby Jezus, gdyby usłyszał o tym wszystkim, będąc wyłącznie człowiekiem. W dodatku mówiącym najczęściej po angielsku. Najprawdopodobniej pokręciłby też głową, dodawszy jeszcze "No, to absolutnie niewiarygodne!" Ale rzeczywisty Jezus, Wszechświat i mężczyzna w jednej postaci i w jednej osobie, w reakcji uśmiechnął się jedynie. I zmaterializował się - wbrew, jako się napisało - planetarnemu Wenus zwyczajowi w apartamentach oddanych do dyspozycji Belli i Mila przez królową po swoich dyplomatycznych negocjacjach z tą ostatnią. 

   - Chcesz sama powiedzieć Milowi, o ile mi wiadomo - zwrócił się do Belli, po czym, zanim zniknął, spojrzał na swego padawana. - Na wszelki wypadek lepiej usiądź. 

   Bella wzięła kolejny głęboki wdech. Mil, równie skoncentrowany jak przedtem, zauważył to natychmiast. 

   - Querida, już siedzę - uśmiechnął się do żony. - I staram się być spokojny. 

   Przeszła do rzeczy:

   - Pamiętasz - zaczęła tak powoli, jak przedtem Mil pytający Ją, co ma na myśli - jak doszedłeś jakiś czas temu do wniosku na podstawie zaobserwowanych moich duchowych możliwości, że staję się aniołem? Mówiąc trochę krócej: że zmienia mi się natura z materialnej w duchową? Miałeś rację i nie masz jej zarazem. 

   - To znaczy? - teraz Mil zadał pytanie. Prawie zupełnie jak przedtem: z namysłem. Tyle, że jego niepokój po słowach żony był już znacznie niższy.

   - Nasze Baby-Bit, naszą Kruszynkę - uśmiechnąwszy się, użyła zestawienia angielskich słów, aby Milowi łatwiej było zrozumieć - poczęliśmy i cieleśnie, i duchowo zarazem. To po pierwsze. Po drugie: ponieważ jestem na pograniczu natur, co słusznie zauważyłeś i odnośnie do czego miałeś rację, nasze dziecko jest i dziewczynką, i małą aniołką. Ty powiedziałbyś "anieliczką" - uśmiechnęła się ponownie, tym razem zawstydzona. - Przepraszam cię... nie chcę się chwalić, a wygląda na to, że to robię... Po prostu na pewnym etapie rozwoju duchowego taka przemiana jest naturalna, chociaż jednocześnie wiąże się ze świadomą decyzją. Można ją powstrzymać. Można też zawrócić do kondycji wyłącznie ludzkiej... chociaż nie do końca * . Racji natomiast nie masz mniemając, że takie duchowe zdolności stanowią część procesu zmiany natury lub że wynikają wprost z bycia aniołem... aniołką. Nie: to po prostu wyższy poziom ludzkiej natury. Wyższe "ja", mówiąc najkrócej.

   - Ale o sobie, meu querido, powiedziałam aż nadto - odetchnęła po raz następny. - Poczęliśmy więc... anieliczkę - Bella powtórzyła słowo, zauważone w umyśle męża. - Nie pytam cię, czy jesteś na to gotowy. Bo wiem i czuję, że jesteś. Zresztą gdybyś nie był, nasza Kruszynka - tu Bella uśmiechnęła się matczynym uśmiechem - byłaby wyłącznie dziewczynką. Chociaż przewyższającą swoje rówieśniczki pod każdym względem.

   - Lol! - powiedział Mil, wciąż siedząc. I uśmiechnął się do Belli. - Kochanie: gdybym nie miał za żonę kobiety-anielicy, gdybym nie widział i nie doświadczył tego, co przy tobie widziałem i doświadczyłem, wtedy rzekłbym, że to wszystko jest naprawdę niewiarygodne...

   - Voce sabe, wiesz - odrzekła mu z kolejnym promiennym uśmiechem, siadając mu na kolanach, ujmując jego dłoń i kładąc sobie na brzuchu, jeszcze bardziej zaokrąglonym - wtedy przekonałyby cię Jej dotknięcia. I szybsze narodziny. I... - zamilkła, wyczuwając, że Mil jest zaskoczony jeszcze bardziej.

   - Szybsze... narodziny? - powtórzył. - Czyli... kiedy Ją powitamy? - spojrzał pytająco na żonę, a w oczach miał miłość. Podwójną.  

   Zobaczyła to i śmiechnęła się jeszcze promienniej.

   - Meu unico, mój jedyny - odparła rozpromieniona czując, jak Jej duszę i serce wypełnia szczęście. Większe, niż kiedykolwiek podczas dwóch poprzednich, wspólnie przeżytych z nim wcieleń. - Trzy miesiące. Nie dłużej.

   Mil już chciał pokręcić głową z niedowierzaniem. Widząc i czując radość przepełniającą Bellę, powstrzymał się w ostatniej chwili. Myślą i słowami szybko wrócił do niedokończonego przez Nią zdania. 

   - I...? - podjął z pytającym uśmiechem.

   - Zobaczysz - odwzajemniła uśmiech - jeszcze więcej niż to.

   Składając na ustach żony czuły - i czule oddany - pocałunek, poczuł kolejne delikatne dotknięcia na wewnętrznej stronie dłoni, wciąż spoczywającej na Jej brzuchu... 

Cdn. 

 

* Tą refleksją swobodnie nawiązuję do filmu pod tytułem "Miasto Aniołów". 

 

 

   Voorhout, Środa po Wielkiej Nocy. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

 @Somalija

   P s.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyżby naturę (leśnego) pogranicza? Zamieszkałego wyłącznie przez dusze w roślinach i zwierzętach oraz wolne duchy ? 

 

   Drogi Wiesławie , wielkie Ci dzięki za czytelnicze odwiedziny. Już wiesz, "co tam Bella nosi w brzuszku" - ująwszy To Twoimi słowy . 

   Pozdrawiam Cię poświątecznie . 

Opublikowano (edytowane)

@Somalija@Somalija

   Pewnie "podłapał" jakowąś bakterię, bo przecież nie zatruł się czymś, co ugotowałaś. A może jego organizm mówi "dość" negatywizmowi siostry, przejmując wibracje i nie mogąc sobie energetycznie poradzić. Fizyczne objawy miewają też psychiczne podłoże, wiesz to przecież. 

   A jak teraz się czuje? 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Niezmiernie mi miło:))
    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...