Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 120


Rekomendowane odpowiedzi

                                          - dla Belli

 

   Gdy na Ten Pierwszy Raz od blisko stulecia Ich - odpowiednio długie - Wzajemne Nieprzestawanie dobiegło końca, Bella raz kolejny spojrzała Milowi w oczy. Głęboko. Bardzo. Z uśmiechem, mającym złagodzić wrażenie duchowego prześwietlania. Czuła, znając go przecież dobrze, że nie będzie miał takiego. Ale powodowana swoją wysokowrażliwością nie chciała, żeby je odniósł. Wzięła głęboki wdech. 

   - Nie zawiedziesz mnie, prawda? - szepnęła. - Powiedz, że nie. 

   - Nie chcę zapewniać - odszepnął w odpowiedzi, uśmiechnąwszy się na Jej spojrzenie. - Chcę dotrzymać. Wreszcie. Po prostu. 

   Uśmiechnęła się ponownie i położyła obok niego tak, jak lubiła: przytulona, obejmując go lewą ręką. I z nogą na jego nogach. Przygarnął Ją do siebie. Wcześniej dotknęła bransoletki z Jej znakiem Zodiaku, którą miał na lewym nadgarstku i zatrzymała na niej palec. 

   - Bardzo mi miło, że ją nosisz - powiedziała cicho. - Zostawiam ci na niej cząstkę mojej energii. 

   Uśmiechnął się, czując duchowe ni to pulsowanie, ni to głaskanie. 

   - Dziękuję ci, minha Querida - przygarnął Ją do siebie jeszcze bliżej. . 

   Westchnęła i obróciła głowę, by znów spojrzeć w głąb jego "ja", po Raz Trzeci połączonego z Nią w "my". Chociaż od dawien dawna było ono arozerwalne. 

   - Jesteś znowu mój, chociaż zawsze byłeś - szepnęła. - A ja twoja. 

   Pocałowała go czule i wtuliła się weń ponownie. 

   - Proszę... - ledwie usłyszał Jej cichutki szept. - Nie zawiedź... 

   Zasnęli w dokładnie tej samej chwili. Otoczeni miękko i łagodnie przywróconą Jednością. Która nigdy przestała istnieć, odkąd Ich podwójne "ja" stało się pojedynczym "my". 

   Śnili o sobie wzajemnie. Pierwszy od dawien dawna Wspólny Sen trwał i trwał,  mając najmniejszy z możliwych zamiar, by szybko się zakończyć. Tak samo jak Ich Pierwsza od dawien dawna Wspólna Noc, ciesząca się Ich spokojem oprócz własnego trwania. 

   - Śnijcie o sobie, tak... - szeptał Sen. 

   - Wreszcie mogę cieszyć się waszym spokojem... - uśmiechała się Noc. 

   Spali więc spokojnie i spokojnie śnili.

   Odzyskawszy siebie, chociaż przecież, jako rzekło się wcześniej, nigdy siebie stracili. 

 Cdn. 

 

   Voorhout, 06.04.2023

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...