Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                                                   - dla Belli 

 

   Pozytywna atmosfera wewnątrzksiężycowej przestrzeni, w której przebywali nasi podróżnicy, udzieliła im się w sposób naturalny. Dokładniej sprawę ujmując: dotyczyło to zarówno profesora Aronnaxa, Neda, przybyszów z rzymskoimperialnej przeszłości, Soi - jak już wiemy - oraz Mila. Spośród Jezusożon Ewa, jako najkrócej przebywająca w duchowym świetle swego męża, odczuwała ją najsilniej. Dla samego Jezusa, Jego pozostałych żon oraz księstwa * Molchany i Jurija światło stanowiło naturę. Rzecz jasna, mamy na myśli stosowny dla każdej z wymienionych właśnie osób poziom owego jasnobycia. Udzieliła się ona także trochę Olegowi - będącemu, jako wiadomo, na wysokim duchopoziomie - i innym uczestnikom wyprawy, pozostającym w służbie książęcej pary. Profesor Aronnax pogrążył się w naukowych dociekaniach i rozmyślaniach, natomiast surowi dla siebie samych Ned i legioniści zaczęli - co tu skrywać - zwracać uwagę na wdzięki Nibiranek. I to całkiem sporą. Soa stanowczo postanowiła pogłębić relację z Olegiem, jakkolwiek i kiedykolwiek miałaby się ona zakończyć. Jak domyślasz się, Czytelniku, zaczęła liczyć na ów koniec w bardzo odległej przyszłości. Niezależnie od przestrzeni, w której miałoby do niego dojść. Kwestię pogodzenia bycia padawanką Jezusa z owym związkiem odsunęła od siebie równie zdecydowanie. 

   Natomiast Mil coraz więcej myśli poświęcał duchowym kontaktom z Bellą. Dodajmy szczerze: szeroko pojętym duchowo-uczuciowym. Czego również, mój Czytelniku, na pewno się domyśliłeś. Bella, odbierająca telepatycznie intensywność jego myśli i pragnień - nie pozostających na nią bez wpływu, także emocjonalnego - uznała, że zareaguje.

   - Mas meu Mil, ależ mój Milu - zwiewna postać, ubrana w sposób podkreślający jej fizyczną przeatrakcyjność, zmaterializowawszy się w jego pokoju,  odezwała się głosem pełnym delikatności. - Nie dajesz mi spokoju, nagabujesz i zawracasz nie tylko myśli! Ładnie to tak? 

   Wypowiadanym z pozornym wyrzutem słowom towarzyszył uśmiech. Na tyle skromny, na ile mówiącej udawało się ukrywać uczucia i towarzyszące im pragnienia. 

   - Claro que sim, oczywiście że tak - w odpowiedzi Mil postanowił przybrać pozory samczości wiedząc, że Bella widzi go na wylot ** . - Querida, Kochanie - przecież odbieram twoje myśli. Pamiętam spotkanie. Czułość i słodycz twoich pocałunków też pamiętam. A pozytywna atmosfera tego miejsca...

   - Atmosfera positiva deste lugar, pozytywna atmosfera tego miejsca? - Bella pokręciła głową, udając zagniewaną i rozczarowaną. - Ah! Więc wszystkiemu winne jest to miejsce? No wiesz... - pokręciła głową powtórnie. 

   - Mas minha Bella, ależ moja Bellu - Mil dodał swojemu tonowi nutę skruchy,  jednocześnie sięgając do jej dłoni, by sprawdzić, czy pozwoli się dotknąć. - No właśnie wiemy oboje o wzajemnych uczuciach. Inaczej nie całowałabyś mnie tak... i nie mówiła tego, co powiedziałaś... - dwukrotnie zawiesił głos. 

   Westchnęła udawanie, sięgając do jego drugiej dłoni.

   - Że też uczucia muszą przenosić się z podświadomości do serca...  - rzekła powoli - i oddziaływać z wcielenia na wcielenie... Skrzywdziłeś mnie dwa razy, a mimo to moja dusza, przez wzgląd na tamte miłości, zdecydowała, że w tej inkarnacji spotkamy się po raz trzeci... Milu, ja...

   - Bellu, ty... - podjął. Po krótkiej chwili, równie ściszonym głosem.

   Postąpiła krok naprzód, obejmując go i przytulając się. Ufnie i czule.

   - Eu te amo... - wyszeptała, odstępując na odeń na chwilę, by spojrzeć mu w oczy i zobaczyć reakcję. Ten płomyk. Błysk. Drgnienie, którego oczekiwała. Dłońmi odnalazła jego dłonie i uścisnęła je. - Kocham cię... - powtórzyła z akcentem trudne dla niej polskie słowa.

   - Eu te amo... - szepnął w odpowiedzi.

   Przytuliła się doń ponownie. Jeszcze bardziej namiętnie, niż przed kilkoma chwilami. Po czym znów odsunęła się i z uśmiechem spojrzała mu w oczy. Zachęcająco.

   - Nos estaremos perdando tempo, czy będziemy tracić czas? - zapytała, wymownym gestem wskazując łoże. 

Cdn. 

 

* Skoro stosujemy wyraz "państwo" w odniesieniu do pary osób, stanowiących rodzinę, to w przypadku pary książęcej użycie słowa "księstwo" jest równie prawidłowe.

** Nawiązuję tu do duchowej umiejętności sczytywania myśli i energetycznego identyfikowania ludzi (jak i innych istot wokół) przez osobę na wysokim poziomie rozwoju duchowego - którą to umiejętnością rzeczywista Bella dysponuje. Użycie wspomnianej umiejętności pokazał George Lucas w scenie rozmowy Mistrza Yody z małym Anakinem Skywalkerem w "Mrocznym Widmie", pierwszym Epizodzie "Gwiezdnych Wojen". Czyniąc owo nawiązanie, pozwoliłem sobie użyć słów podobnych do wypowiedzianego przez Mistrza Yodę zdania: "Na wylot widzimy cię". Chcącego sprawdzić Czytelnika odsyłam do filmu.

 

   Voorhout, 01.04.2023

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Corleone 11
Dodanie daty (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Somalija

   Aga

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, doliczyłem międzyczas. Jedno małżeństwo mieliśmy w szesnastym wieku. Drugie w dwudziestym. Co działo się pomiędzy, nie wiem. Jednak, czy to jest ważne? Teraz spotykamy się po raz trzeci. Przypadek nie istnieje, więc poznanie prawdy z przeszłości i nasze spotkanie są celowe. Bella, jako osoba z wyższym niż mój duchowym potencjałem, na pewno była świadoma tego wszystkiego wcześniej ode mnie i czekała cierpliwie, będąc gotową. Dodam, że nie odwiedzasz kogoś energetycznie na taką odległość - i to z takim energetycznym natężeniem - jeśli Ci na tej osobie nie zależy. 

   Czy związek z inną duszą/osobą we wspomnianym międzyczasie to zdrada? 

   Dostaniesz te sandałki przed Świętami ? 

 

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

   Wiem, jak jest

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Czyli dostaniesz je wkrótce. A przyjemność od czasu do czasu wręcz trzeba sobie zrobić . Bo tak naprawdę przyjemnościami żyje ludzka psychika. Różnymi, rzecz jasna. W tym osiąganiem celów. 

   Napisałaś, że jest chory od kilku dni, dlatego zapytałem o poprawę . 

 

   Ago , Wiesławie - dziękuję bardzo za uznanie dla kolejnego rozdziału, wyrażone obecnością i czytaniem. I przyznaniem reputacji. 

   Serdeczne pozdrowienia . 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hollow man Problem leży najpewniej w tym, że moja poezja modernistyczna jest poezją nie dla oczu i serc a dla "współodczuwania egzystencji". Moja poezja nie moralizuje, nie pociesza, nie nadaje kierunku ani celu. Nie jest buntem ani wyzwalaczem. Jest brutalnie szczerym opisem prawdy egzystencjalnej dekadencji. Granicznym stanem ontologicznym, zawieszonym pomiędzy bezideowością egzystencjalną a triumfem sztuki i rozumu ponad ułomność tłumu. Nie współistnieje z tym światem więc moja poezja też w nim nie funkcjonuje. Jest całkowitym zaprzeczeniem "zdrowego" świata, który ja odrzucam w pełni jako pustą iluzję. Żeby zrozumieć ją tak jak ja, trzeba otworzyć się na inny wymiar. Odrzucić w pełni uczucia a zrozumieć pustkę i nicość. Jednak większość osób nie jest na to gotowa. Dlatego moje wiersze i postawa życiowa są dla nich zupełnie nie do przyjęcia.
    • @Berenika97 ... stałem  zwrócony w dal  budził się świt  Nieskończoność  patrzała ...   zatrzymałem myśli  na wczoraj  czas przestał płynąć  niedopowiedzenia zniknęły  zapanował spokój materia ubrała się w kolory nie była już naga ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia   
    • Szedłem sobie do baru o nazwie Atlantyda zwyczajowo i po dwa piwka, kilkanaście papierosów i po parę rozmów. Zimno było, rzeczywiście zimno, choć śniegu brakowało na duszy. Zamiast śniegu była mgła, co też można uznać za meteorologiczną ciekawostkę, zwłaszcza o tej porze roku. Dzień wcześniej zapobiegliwie kupiłem parę rękawiczek z napisem Route 66, niestety nie przymierzając ich na wstępie, co zaraz potem okazało się tragiczne w skutkach, ale nie uprzedzajmy zbytnio wypadków. I gdy tak szedłem chodnikiem spróbowałem rękawiczki założyć na swoje zmarznięte ręce. Ale nie dało się tego zrobić, bo rękawiczki były zwyczajnie za małe. Postanowiłem więc je wyrzucić, co okazało się nie najlepszym pomysłem. Ba, wyrzuciłem je nawet. Traf chciał, że moje wyrzucenie miało miejsce obok ładnej, lekko zadziornej dziewczyny we fryzurze interesujący blond. Jest to zresztą jedna z ostatnich rzeczy, jaką zapamiętałem. Dziewczyna była z gościem. Jej gach odebrał zdarzenie bardzo dosłownie, a mianowicie szybko, bardzo szybko doszedł do wniosku, że moje wyrzucenie rękawiczek jest niczym innym jak rzuceniem mu rękawicy. Ale to jeszcze wcale nie koniec tej historii. Gość był wielki jak szafa, potężny i pracowicie umięśniony. Można rzec, że był wyrobiony w przemocy. Wyglądało na to, że nawet napis pt. Route 66 na rękawiczkach jeszcze dodatkowo go rozjuszył. Sytuacja błyskawicznie poszła nie po mojej myśli, albowiem wpakowałem się w pojedynek i można go nazwać pojedynkiem Dawida z Goliatem. Pojedynku wcale nie chciałem, ale moje tłumaczenia odbiły się od tej dziwnej pary, zresztą wartej siebie wzajemnie. Moje największe nieszczęście polegało na tym, że za mały ze mnie Dawid, a z gacha za duży był Goliat więc cóż przegrałem. The End.   Warszawa – Stegny, 20.12.2025r.   Inspiracja – Poetka i Prozatorka Berenika 97 (poezja.org).
    • to może coś z suszonych truskawek...
    • @Berenika97 Dziękuję i pozdrawiam. Jak zwykle świetnie odczytujesz zamiary twórcy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...