Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                                      - dla Belli 

 

   - Przecież wiesz, dlaczego - Jezus zaczął odpowiedź. - Dawałem mu szanse powrotu na Jasną Stronę Mocy. Chociaż czuł energię dotykających go wydarzeń, z rozmysłem odrzucał tę możliwość. Aż doszedł do punktu w czasie swojego przeszłego już wcielenia, w którym ciąg moich propozycji dobiegł końca. 

   - Zatem teraz wszystkie istoty w galaktyce odeń odpoczną - Mil podszedł do Belli, aby ją przywitać. Obdarzyła go kolejnym czarującym uśmiechem i pocałowała czule - ba, nawet bardzo czule - objąwszy i przytuliwszy. Z pewnością domyślasz się, Czytelniku, że zarówno objęcia, jak i pocałunek zostały odwzajemnione. Z całą, pełną radości, czułością. 

   - Nie teraz, Milu, nie teraz - Bella z trudem zaprzestała pocałunków. - Aż się zarumieniłam... widzisz? - spojrzała zawstydzona. 

   - Mnie też pieką policzki... - uśmiechnął się czując, że spąsowiał.

   Wzięła głęboki wdech i ujęła jego dłoń, drugą przysłaniając najpierw oczy, potem usta. 

   - Rozumiem, że wkrótce wrócisz - na powrót zwróciła się do Jezusa. 

   - Tak, wkrótce - odparł. - Potowarzyszę naszemu przyjacielowi w drodze do innego wymiaru, a potem utniemy sobie pogawędkę. Już emocjonuje się swoim zwyczajem, czekając na mnie, a i dusze wokół obecne coraz bardziej mają dosyć jego obecności - wskazał na otaczające polanę drzewa, które jedno po drugim, jakby pod uderzeniem wiatru, zaczęły falować - najpierw łagodnie, potem coraz bardziej gwałtownie. Chociaż powietrze pozostawało nieruchome. 

   - Wkrótce wrócę. Czekajcie - powtórzył, zwracając się do żon z uśmiechem. - Do zobaczenia - uczynił gest ku Milowi z Bellą i Soi. - Ach, wy...  - pogroził żartobliwie palcem. - Widzę, że chcecie... porozmawiać - szybko zamienił słowa.  Idźcie sobie na spacer. Długi - zalecił na odchodnym. 

   Gdy tylko Jezus zniknął, Soa podeszła do żon Jezusa, rozprawiających o ostatnich wydarzeniach. 

   - Myślałam, że będzie to spokojna wyprawa... - westchnęła Małgorzata. - A tu masz! Bitwa, i to jeszcze jaka! I z kim! - pozbywała się niepokoju i strachu. 

   - Oj... - Mariko zrobiła współczującą minę. - Przecież chyba nie pomyślałaś, że nasz mąż mógłby przegrać... to zresztą zupełnie amożliwe. Pomijając już boskość, w całym Kosmosie nie ma wojownika o równie wysokich umiejętnościach. Zarówno, jeśli chodzi o te szermiercze, o te strategiczne,  jak i znajomość Mocy. Nie wspominając już o tym, że nikt i nigdy nie wziął udziału w większej ilości pojedynków i bitew, co nasz mąż. Stąd zresztą jego doświadczenie i umiejętności - zakończyła. 

   - Jak to? - wciąż jeszcze niespokojna Małgorzata usiłowała nadążyć za biegiem rozumowania Mariko. 

   - Przecież Jezus-san uczestniczył w każdej... - dopowiedziała. 

 

                                    *     *     * 

 

   - Ano, to teraz sobie podebatujemy - rozpoczął Jezus, gdy wraz z duszą pokonanego Annunaki znalazł się w wymiarze, który najlepiej będzie nazwać Jego rodzimym. Określenie "Jego własnym" byłoby niewłaściwe o tyle, że - jak absolutnie słusznie zauważył Stanisław Lem - Kosmos jest przestrzenią, której nikt nigdy nie opuścił i nie opuści * .  Zatem skoro wszystkie światy i wymiary znajdują się w jego obrębie - czyli Doń należą - trudno nazwać "Jego własnym" tylko jeden spośród nich. 

   Negatywna energia wciąż emanowała ze stojącej obok Wszechświata duszy, znajdując uzewnętrznienie w emocjach. 

   - Narozrabiałeś, mój drogi - powiedział doń surowo. - I to jak jeszcze. Gdziekolwiek pojawiłeś się, w którymkolwiek świecie bądź wymiarze, tam naruszyłeś równowagę energii, wprowadzając niepokój, strach, duchowe rozchwianie i bezład. Spójrz! - wskazał palcem. - Na przykład tu. I tu. Tam. I tam też! Wszystkie pozytywne istoty - w całym mnie - mają cię dość! Wiesz więc, co czeka cię teraz. 

   Dusza Nibiranina, który poziomem pychy przewyższył każdą z żyjących kiedykolwiek istot, wciąż patrzyła krnąbrnie w bok, nie odpowiadając.

   - Za-du-fek! - Jezus położył akcent na każdej głosce wymawianego właśnie słowa. - Czeka cię teraz mozolne i długotrwałe przywracanie równowagi. Długi ciąg wcieleń, w których będziesz doznawał krzywd od wszystkich dusz i osób, które napotkasz. W większości z nich od początku aż do końca: emocjonalnych, psychicznych, fizycznych i finansowych. W jakąkolwiek wcielisz się istotę, będziesz cierpiał. Patrz tu - Jezus pokazał człowieka, pozostawiającego ślepe jeszcze i całkowicie bezradne kociątko na pastwę losu. I tu - innego, który wywozi do lasu psa i przywiązuje go do drzewa, po czym odwraca się i odchodzi, jakby nigdy nic. Wreszcie kolejnego, który głodzi i pastwi się nad innym, bijąc go, kopiąc i doprowadzając do stanu prawie całkowitego wycieńczenia. - Te wszystkie istoty to ty. A to dopiero początek. 

   - Ja tak nie chcę! - wyrzucił z siebie Anunnaki. - Wybierałem tak, jak chciałem i czyniłem, co chciałem! Ale wszystko za Twoją zgodą! Nie możesz więc teraz... 

   - Tak, to prawda - przytaknął mu Wszechświat. - Wszystko za moją zgodą. A równocześnie za twoją - także na następstwa tego, co uczyniłeś. Chcesz przykład? Porównanie? Proszę bardzo. Wywoływałeś energetyczne tsunami i trzęsienia ziemi sprawiając, że napotkani przez ciebie ludzie i inne istoty traciły oszczędności, majątki, rodziny, a często i życie. Krzywdziłeś innych dla zabawy i rozrywki. Dla przyjemności krzywdzenia. Sam więc ściągnąłeś na siebie taki właśnie los. 

   - Alternatywa? - Anunnaki nadal zachowywał się arogancko. 

   - Nie ma alternatywy - odrzekł Jezus. - Nawet tysiąclecia energetycznego wyobcowania, z dala od innych dusz, nic zmienią. Kiedyś będziesz musiał zacząć oddawać to, co zabrałeś. Rozmawiać z innymi duszami, porozumiewać się z nimi i umawiać na życia pełne cierpienia i krzywd. Tym razem twoich. I to dokładnie z tymi, których skrzywdziłeś. Jedyne, co możesz wybrać, to kolejność: komu najpierw, a komu potem oddasz, coś winien. 

   Nibiranin milczał, nadal pysznie nie odzywając się. 

   - Zostawiam cię więc - Wszechświat odwrócił się i odszedł. 

 

                                  *     *     *

 

   A tymczasem Bella i Mil... 

Cdn. 

 

   * Zainteresowanego Czytelnika odsyłam do "Bajek robotów" autorstwa wspomnianego Mistrza Stanisława. W jednej z nich znajdziesz krótki dialog,  przekształcony w zdanie, do którego nawiązuję niniejszym przypisem. 

 

   Voorhout, 06.03.2023.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
  • Corleone 11 zmienił(a) tytuł na Inne spojrzenie, część 103

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie polubisz mnie.  Bo ja lubię myśleć i rozwiązywać.  Planować i dociekać.  Od bezsensownej piłki,  wolę mecz curlingu czy snookera.  Partię zaciętego tenisa.  Nie polubisz mnie.  Bo ja lubię, skąpany w świeżej ciszy dzień. Samotny spacer,  wśród nagich, wichrowych szczytów. Odseparowanie od poznania ludzkiego myśli. Odpoczynek na leśnym zboczu  z widokiem na stada rozciągnięte,  wśród pastwisk.  Dorodne konie, jaki i kozy.  Nie patrz.  Nie dotykaj.  Nie krzywdź.  Ja się cofam i kurczę przed ludzkim dotykiem, jak listki bezbronnej mimozy.  Nie polubisz mnie. Bo ja obcuję ze starymi bóstwami i demonami Chodzę ścieżkami umarłych  poza ziemskimi eonami.  Dzięki składam Matce Mokoszy  a krew z mych ran spływa do ust,  śpiącego pod ziemią Welesa. Ty potrzebujesz oparcia w męskiej skale, której wichry i tajfuny losu nie straszne.  Na cóż Ci oblicze marsowe i milczenie złote, ociosanego surowo czasem okrutnym, porośniętego mchem i bluszczem dzikim, posągu o kamiennym spojrzeniu i sercu. Porzuconego na pastwę wściekłych biesów. Zimnego i na żale  i na płacze dźwiękochłonnego.  Dorosłem, by osiąść w swej oddalonej od blasków dusz samotni.  Przeczekam miłość i śmierć,  jak wiekuiste, wieczne dęby.  Nie ma na mój żywot kosy,  dość sprawnej i ostrej. Czemu tak patrzysz na mnie  góro śnieżna i samotna? Nie widziałaś nigdy duszy utraconej?  Ześlij lawinę.  Któż będzie szukał posągu  w przepaść strąconego.
    • @Berenika97 Twój wiersz dotyka cierpienia tak samo, jak czyni to Księga Hioba - od środka, przez mrok, przez pytanie „dlaczego?”, które brzmi w człowieku bardziej niż odpowiedzi. Ale warto pamiętać, że w samej historii Hioba to nie Bóg był sprawcą jego nieszczęść. To Szatan twierdził, że człowiek kocha Boga tylko wtedy, gdy wszystko mu sprzyja. Bóg jedynie dopuścił próbę - bo wierzył w serce Hioba bardziej, niż Szatan wierzył w ludzką słabość. Hiob nie wiedział, co dzieje się „za kulisami”. Nie znał przyczyny swojego bólu. A mimo to nie złorzeczył. Powiedział tylko: „Bóg dał - Bóg wziął.” Słowa, które rodzą się z pokory, a nie z oskarżenia. Dziś ludzie często widzą świat odwrotnie: gdy im się poszczęści  mówią o "diabelskie szczęście miałem" gdy ich spotka nieszczęście  mówią „kara Boska”. Szczęście przypisują złu, a ból - Bogu.   A przecież Księga Hioba jasno odsłania, jak niewłaściwa jest taka logika. I właśnie dlatego Twój wiersz tak dobrze koresponduje z tamtą opowieścią: wchodzi w tę samą przestrzeń pytań, w której człowiek próbuje uchwycić sens, którego nie widać - a jednak, mimo ciemności, nie wypuszcza z dłoni światła. Ojej, ale się rozgadałam, sorry.
    • @Laura Alszer   Lauro.   to jest cudny, sensoryczny wiersz.   wyraża intensywne wrażenie luksusu i blasku, które prowadzi do głębokiego, niemal kosmicznego przeżycia.   buduje napięcie od chłodnej, ekskluzywnej obserwacji do gorącej, spełnionej bliskości w ostatniej strofie.   bardzo, bardzo, bardzo..... podoba mi się .  
    • @Migrena Ano właśnie. Otóż to. Więc gardłujmy się lepiej dalej i pogarszajmy stosunki z naszymi sprzymierzeńcami. To nas od Rosji uratuje. No i zamiatajmy przy okazji wykroczenia naszych współbraci pod dywan. Brawo   A w wersji hard. Podczas wojny niejeden polski szubrawiec wzbogacił się na żydowskim nieszczęściu. Po wojnie Polacy sobie nawzajem uczynili piekło. A i dzisiaj w niektórych kręgach szerzy się antysemityzm a nawet faszyzm.     Mimo wszystko jest to piękny kraj i żyją w nim w większości wspaniali ludzie. Tylko że w innych krajach jest tak samo.
    • Twoja krew  Morze wspomnień    Twoje ciało  Zaproszenie do tańca    Twój ból  Tak szybko świta    Twój krzyk  Ulice nocą nigdy nie są puste    Bez ciebie...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...