Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anty


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Lepiej wyraziłeś moją myśl ode mnie. Właśnie o tego ducha epoki mi chodziło.
Ja też do tego rodzaju "antyniczymantyków" się zaliczam, ale jeszcze bardziej, jak mi się wydaje.
Ale mogę się mylić co do siły nasilenia sprzeciwu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius W mojej twórczości tej siły sprzeciwu nie odnajdziesz, a i w wypowiedziach jestem ostrożny. Także ciężko ocenić. Ale gdzieś w środku, tak jakoś głębiej i bardziej podskórnie też jestem na nie. Inna sprawa, że staram się nawet na przekór siebie odnajdywać pozytywy i to również rozmiękcza mój sprzeciw :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, jakaś dobra kawka. Napiłam się od prawie roku espresso, które piłam na Cyprze i taki miało smak, że jutro idę znowuż i wezmę podwójne. Pijąc podziwiam niepowtarzalny aromat, bo to kawa brazylijska. Miałam głowę w górze na lampion, który miał fiolki z wodą i kwiaty dookoła.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius Szczerze nie myślę żebym miał aż tak skomplikowaną osobowość. A może mam? Bywam pesymistą, swego czasu doprowadziło mnie to zresztą do całej kawalkady nieszczęść, stąd może trochę zacząłem pracować nad własnym punktem widzenia. Stąd staram się o żart i o optymizm. To nie jest aż tak dziwne. Ale gdzieś głębiej tak jak pewnie i Ty jestem anty :))

@violetta Przy pomyślnych wydawniczo wiatrach kawka może się ziścić już za 2 miesiące ;)) Ja nadużywam kawy, zwłaszcza tej rozpuszczalnej nie kawy stąd może już aż tak jej aromatu nie podziwiam :)) Fiołki mi z kolei nie pachną, bo jaram te papierosy jak szalony. Ale podobnie jak Ty również staram się życie smakować. Mnie bardzo różne formy sztuki smakują od kina przez płytę po wiersz, również Twój :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...