Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

...i nie wskrzesi cię grom
ani zachód słońca,
nie będziesz urokami świata
więcej się zachwycał,
bo ty się poniewierasz,
włóczysz się bez końca,
błyskasz na czarnym niebie
jakby błyskawica,
jak motyl niesiony
podmuchami wiatru,
raz tu
raz tam przysiądziesz,
by odpocząć chwilę,
wszyscy dosyć już mają
twojego teatru,
ty sam wykułeś sobie
własne Termopile,
i co?
prostactwem swym
chcesz mi imponować?
mnie już twego prostactwa
dość,
już mi nie trzeba!

nie odpowiedział nic
na me ostre słowa

zapatrzył się
na anioła,
co go dojrzał z nieba

Opublikowano

Doskonale, stero.
Swietny, madry wiersz. Zabieram go stad, jak i inne ;-)

Jezeli mozna, zmienila bym dwa miejsca, lamal mi sie tekst w czytaniu.
1.- jak motyl niesiony - ja/ko motyl niesiony
2.- prostactwem swym - prostactwem swo/im

Nie wiem czy moja uwaga jest cos warta, zabraklo mi po jednej sylabie w czasie czytania.

Opublikowano

LA zmieniaj sobie jak chcesz ja niestety wierszy raz napisanych nie poprawiam moze to blad ale coz trudno, nawet jak masz racje a pewnie masz, nie pisze wiersza po to by go spiewac :)
pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

panie oyey czy nie zauwazyl pan analizujac tekst ze ostatnie slowa wypowiadane sa bezposrednio do pana poniewaz prostak juz nie slucha, coz moze sie pan zaglebil za bardzo w destruktywna formalizacje

pozdrawiam

Opublikowano

W sumie chciałem zobaczyć twoje wiersze, bo myslałem, że skoro taki pewny jeste siebie, to chyba musisz pisac dobrze, ale zawiodłem się strasznie. Twoje wiersze sa dla mnie tandetne i komercyjne na siłe. A ty sam oraz pan oyey, kłocicie sie bezprzerwy kto jest lepszy, a prawda jestb taka, ze wasze poczynania zpychaja was na sam dól, bo piszecie tylko po to aby sie pochwalic!!!

Opublikowano

znakomity wiersz

błyskasz na czarnym niebie
jakby błyskawica,
jak motyl niesiony
podmuchami wiatru,
raz tu
raz tam przysiądziesz,
by odpocząć chwilę,
wszyscy dosyć już mają
twojego teatru,
ty sam wykułeś sobie
własne Termopile,

..dzisiejsi "poetowie" niech mowią, że język trochę niemodny, klasyczna poetyka. Ja mówię zawsze: wiersz jest albo dobry albo zły. Czy to obędzie rym..rzym czy krym. Forma taka czy siaka. Rzecz drugoplanowa.
Treść dla mnie ważna.
pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...