Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

      Zwyczajnym wieczorem od innych się nie różniącym,

Zmęczeni dniem Polacy przed telewizorami zasiedli,

By rodzinnym ciepłem całodniowe nerwy ukoić,

Nad informacjami ze świata oddając się refleksji…

Gdy chłodnym wieczorem z ekranu każdego telewizora,

Do szpiku przeszywająca strachem wychynęła groza,

Od chwil pierwszych cichą panikę budząca,

Nijak oswoić się nie dająca…

 

Miliony Polaków zamarły w oczekiwaniu na cokolwiek,

Co w strwożone serca nadzieję wleje,

Co ukoi nerwy gwałtownie rozbudzone,

Na gasnącym spokoju kładące się cieniem…

Wbijając bacznie swe oczy w szklane telewizory,

Uciszając naprędce hałasujące w sąsiednich pokojach dzieci,

Wbijając kciukami na pilotach przyciski głośności,

W jednej sekundzie słuch swój wytężywszy…

 

Gdy powoli ustępująca mgła listopadowa,

Z gryzącymi oparami trotylu bezradnie zmieszana,

Jakże przerażający widok odsłoniła,

A sama jakby strwożona łagodnie się rozpłynęła…

Z lubelskiej ziemi okraszonej szronem,

Lej po rakiecie wyzierający przeraźliwie,

Niejednego wieczornego widza plecy przeszył dreszczem,

W niejednej duszy mimowolną zasiewając trwogę…

 

I ta wywrócona podmuchem eksplozji stalowa przyczepa,

Pośród kopców złotego ziarna bezładnie zaległa,

Strasznym a milczącym świadectwem będąca,

Niewyobrażalnej tragedii jaka miejsce to dotknęła…

I te połamane wbite w ziemię deski,

Zdać by się mogło kruche niczym zapałki,

Będące milczącym świadectwem tamtej eksplozji siły,

Strzeżonym zawzięcie przez kurz przystępu broniący…

 

Straszliwej wojny echa dalekie,

Z wieczornego zmierzchu wychynęły niepostrzeżenie,

Okrutnego losu ślepym zrządzeniem,

Spadły katowskim toporem na otuloną jesienią ziemię…

Znad dalekich stepów Ukrainy,

Znad naszych ukochanych kresów wschodnich,

Przeszywający zachmurzone niebo  świst rakiety,

Szarą codzienność dni jesiennych krwawo zmącił…

 

Niezwykły dar ludzkiego życia,

Zgasiła niczym świec płomienie gwałtowna wichura,

Silniejsza od tysiąca wiatru podmuchów eksplozja,

Równie co najstraszliwsze w dziejach huragany bezlitosna…

Gdy niezliczone ziarna złocistego zboża,

Męczeńska polska krew zrosiła,

Listopadowym chłodem przeszyta,

Niczym żelaznym mieczem najdrogocenniejsza purpurowa tkanina…

 

Niesprawiedliwym losu zrządzeniem,

Zginęli najzupełniej przypadkowi ludzie,

Wykonujący z powagą codzienną swą pracę,

Od lat kształtującą codzienne Ich życie…

Dwa czyjeś niewinne istnienia,

Bezlitosna eksplozja zabrała z tego świata,

W sercach najbliższych ziejącą pustkę pozostawiła,

Niezgłębionym smutkiem dusze Ich rodaków przepełniła…

 

Zatrzymał się czas w tamtym krótkim momencie,

Dla dwóch ludzkich istnień,

Pośród sypiących się dogasających iskier,

Na oszronionej ziemi dopalających się w chłodzie…

Nie cofnie tamtego rakiety uderzenia,

Cofnięcie wskazówek na wieży Wawelu zegara,

Niewzruszenie płynącego biegu zdarzeń nie odwoła,

Modlitwa tysięcy różańców do Nieba zaniesiona…

 

Przerażające zdjęcia z miejsca eksplozji,

Lotem błyskawicy sieć obiegły,

By niebawem na ekrany telewizorów trafić,

Okraszone chaotycznym komentarzem zdezorientowanych dziennikarzy,

Któremu i także niebawem zawtórowały,

Z dziedzin wojskowości liczne eksperckie głosy,

Tonące jednak w morzu niezliczonych internautów komentarzy,

Nie stroniących od celowo rozsiewanej dezinformacji…

 

Na przemian studząc i rozniecając swe emocje,

Potęgowane przez wzajemnie wykluczające się informacje,

I najrozmaitsze dezinformacje z premedytacją rozsiewane,

Z bezsilności zrezygnowani zasypialiśmy niespokojnym snem…

W niejednym domu oka zmrużyć nie mogąc,

Najrozliczniejszym nocami oddając się rozmyślaniom,

Łatwym łupem sennych koszmarów się stając,

Z straszliwą wojną odmalowaną w nich senną wyobraźnią…

 

Gdy oddani służbie polscy śledczy i żołnierze

Pomimo wyczerpujących fizycznie organizmy snu uderzeń,

Badali niestrudzenie zimną nocą eksplozji miejsce,

Byśmy mogli utulić do snu dzieci bezpiecznie…

Krzepiąc się kubkami mocnej z termosów kawy,

Pośród rzucanych półszeptem słów wzajemnej otuchy,

Dotykali swymi umysłami tamtej enigmatycznej tajemnicy,

Strzeżonej niewzruszenie przez mroki nocy…    

 

Gdy z dojmującego zimna palce kostniały,

Na zroszonych przymrozkiem aparaturach pomiarowych,

Oni pomimo zmęczenia nie zaprzestali pracy,

O północy niedbale przecierając klejące się powieki…

Niewzruszeni w swych wysiłkach tym samym patriotyzmem,

Który wiódł w bój żołnierzy Kampanii Wrześniowej,

A z Bożego zamysłu także i wieki wcześniej,

Zrodził się w sercach kosynierów Insurekcji Kościuszkowskiej…

 

Gdy świt dnia ostudził nocne emocje,

Poprzedniego wieczoru w głowach Polaków rozbudzone,

Z głośników plazmowych telewizorów i radiowych odbiorników wybrzmiałe,

Ziarno trwogi w naszych duszach mimowolnie zasiewające…

Przecierając dłońmi podkrążone z niewyspania oczy,

Błądząc pamięcią po treści zasłyszanych z telewizji ekspertyz,

W rozbudzonych swych umysłach snując z wolna domysły,

Nawlekane z czasem na nić chłodnych analiz…

 

W niezłomności polskiego żołnierza pokładając swą wiarę,

Delikatną w serca nasze wlewając tym otuchę,

Która wskutek chłodnych analiz i przemyśleń niebawem,

Wystrzelić w nas miała niewzruszonej pewności wodospadem…

O trwałości międzynarodowych sojuszy,

Mających za zadanie Polsce bezpieczeństwo zapewnić,

Wszystkie państwa NATO przed agresją uchronić,

Imperialnym zakusom Rosji trwale tamę położyć…

 

Szanując majestat śmierci,

Oddajmy hołd zabitym prostego wiersza strofami,

Opieką wszelką Ich rodziny otoczmy,

Modlitwy za zabitych do Boga zanieśmy…

Przeto Bogu Nieskończenie Miłosiernemu,

Powierzajmy Ich dusze w dziesiątkach odmawianych różańców,

Oddając ufnie pieczy aniołów,

By przeprowadzili Ich przez złote bramy Raju…

 

Poruszeni Ich śmiercią pamiętajmy,

By otoczyć modlitwą ofiar rodziny,

Gdyż często najdrobniejsze dnia codziennego gesty,

Rodzą w przyszłości wyrastające z nich chwalebne czyny…

Oni sami nigdy nas nie opuszczą,

Wszelką pomyślność dla Polski w niebiosach wymodlą,

Przy narodzie swym zawsze pozostaną,

W Niebie za Polaków nieustannie modlić się będą…

 

- Wiersz poświęcony pamięci ofiar eksplozji rakiety w Przewodowie w dniu 15.11.2022.

 

 

Edytowane przez Kamil Olszówka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Polecam łaskawej uwadze mój długi wiersz poświęcony pamięci ofiar eksplozji rakiety w Przewodowie w dniu 15.11.2022. Poruszony dogłębnie tamtym tragicznym wydarzeniem nie mogłem nie oddać tych moich emocji w niniejszym długim wierszu… Jeśli dzięki niemu choć jedna  z osób, które go przeczytały zmówi choć krótką modlitwę za ofiary tego tragicznego wydarzenia, uznam że było warto… Pamiętajmy także by otoczyć naszą modlitwą rodziny ofiar…

Opublikowano (edytowane)

Rozumiem i doceniam szlachetne intencje, ale wiersz do mnie nie trafia…

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wystarczyło moim zdaniem kilka kropli, a wylałeś całe wiadro. Może na to potrzeba czasu.

 

Szostakowicz w podobnym uniesieniu napisał VII Symfonię, zatytułowaną Leningradzką i choć utwór ten był symbolem walki, patosu, niezłomności, a ponadto towarzyszyły mu dramatyczne okoliczności, jak choćby wywiezienie partytury na mikrofilmie z oblężonego miasta, to jednak obecnie jest rzadziej wykonywany i nie należy do najlepszych osiągnięć kompozytora.

 

Życie bywa nieraz przewrotne: właściwy moment nie zawsze nadchodzi wtedy, kiedy powinien nadejść.

 

Ale to tylko moja opinia. Miałeś jak najlepsze zamiary, wiersz poszedł w świat, z pewnością ktoś doceni, a już na pewno ci, których ta katastrofa dotknęła osobiście.

 

Pozdrawiam serdecznie.

Edytowane przez Kapistrat Niewiadomski
Minor change. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Kapistrat Niewiadomski Długość tego wiersza tłumaczy po części także fakt iż chciałem nim oddać także hołd oddanym służbie polskim śledczym, żołnierzom i policjantom, którzy zimną nocą badali niestrudzenie  miejsce eksplozji... Pozdrawiam najserdeczniej. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Tectosmith Niestety mam problem z pisaniem krótkich wierszy... Wbrew pozorom o wiele łatwiej jest mi pisać wiersze długie niż krótkie...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...