Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

W krótkich spodenkach


Rekomendowane odpowiedzi

Błądząc po świecie w krótkich spodenkach narażał się na wiele śmiesznych sytuacji, bo przecież kto mógł zrozumieć, że on, człowiek wyglądający na intelektualisę maszeruje w styczniowy mróz ulicami Nowego Yorku w samych szortach. I na domiar złego w sandałach. I jeszcze na domiar złego w zwykłej podkoszulce. Co się za tym kryło, że nigdy nie miał na ciele znamion odmrożenia nikt nie wie.

Są czasem takie istoty naznaczone przez Boga, które nie podlegają prawom ogółu . Na przykład w Indiach żyje niejaki Pahlad Dżani, który od 68 lat niczego nie je, ani nie pije. Ten 76-letni człowiek nawet nie ma potrzeby wydalania czegokolwiek. Występuje u niego jedynie produkcja moczu, który jest z powrotem wchłaniany do organizmu w tylnej części pęcherza moczowego. Badano go na wszystkie strony i stwierdzono, że mówi prawdę. Kiedy miał 8 lat został wybrańcem Bogów, tak twierdzi.”Dostałem eliksir życia”
No właśnie, jak to jest z tym eliksirem? To magiczne słowo. Nasz bohater ma tylko jedną kroplę tego cudownego trunku. Biega bez przerwy, żywiąc się przelotem. Ludzie pukają się w głowy oglądając faceta biegającego po ulicach w krótkich spodenkach. A dlaczego on tak biega? A..ooo...każdy by chciał to wiedzieć...nawet on sam. Po prostu nie może się zatrzymać. Jak nasz Pahlad nie może jeść, tak on nie może stać, ani siedzieć w jednym miejscu. A to, że akurat biega w szortach, no każdy już zrozumiał chyba, że tak rozgrzany ciągłym biegiem człowiek nie może marznąć.I jedynie co może zrobić- to tylko zamiast biec-maszerować. No i znajduje się czasami w bardzo niesprzyjających okolicznościach. Kiedyś wylądował w środku pochodu, który domagał się praw dla kobiet ciężarnych i w tym tłumie poczytny za jedną z nich, został nagle uniesiony ku górze, ponad głowy, jako przykład zwyrodnienia na skutek złego działania miejskich gazów ulicznych. W telewizji pokazali to z taką wzmianką: ”...jedna z ciężarnych na skutek zatrucia przybrała kształty stuprocentowego mężczyzny, a dziecko zanikło w jej łonie”. Zdenerwowany natychmiast poleciał do telewizji i kręcąc się w kółko jął mówić pośpiesznie, że naprawdę jest facetem i tylko ...i tak dalej, ale takiego trzepniętego faceta, co w miejscu nie usiedzi nikt nawet nie chciał słuchać. Nakręcili tylko kolejny reportaż, jako o kobiecie, której te trujące gazy odebrały nawet zmysły. Miał już tego wszystkiego dosyć, więc wybiegł stamtąd w takim pędzie, że dostał się wprost na scenę teatru, w którym właśnie Hamlet żałosnym głosem wygłaszał kwestię ”być albo nie być?!” a on zaczął biegać i wyć „oj, żyć, ale nie biec!!!” Zdezorientowana publiczność zaczęła wyć ze śmiechu, więc przedstawianie miało dziurę w budżecie, a on wydeptywał kółko w ciasnej celi aresztu. A jego współlokator, bardziej tylko „stacjonarny” zaczął go przedrzeźniać i okazało się wtedy, że także nie mógł się zatrzymać. Przerażony tym faktem rozerwał z taką siłą kraty, że całe więzienie, jeden po drugim, dołączyło do ich obu. I nagle okazało się, że jak od iskry zapala się las, tak od nich obu wszyscy dostali choroby biegania i zaczęli biegać w kółko otaczając całe miasto, jak kordon roztańczonych durni. W takiej euforii nikt nie widział jeszcze więźniów, no można by wyrazić się ściślej-byłych więźniów. Po czasie pojawiła się policja, której już dostało się od władz miasta za karygodnne niedopatrzenie i okazało się...i tu każdy już się spodziewa, że tak jak z rzepką było –babcia za dziadka, dziadek za babcię... dołączyli i biegli z nimi...nie,nie, nie. To by do niczego nie prowadziło, bo opowiadanie za szybko by się skończyło.W kółko to samo, znudziło by każdego. Tak więc już na tym się skończyło, że ten „latający karambol”niezbyt z prawem zaprzyjaźnionych kolesiów biegł dalej pod obstrzałem ze ślepaków. I choć już syczeli i podskakiwali z bólu, żaden z nich ani na chwilę się nie zatrzymał. A to ci dopiero heca!!!-wykrzyknął komendant-strzelać z grubych!-zahuczał donośnym głosem, ale wtedy nagle okazało się, że „stado” uniosło się i odleciało w siną dal i wylądowało w Indiach, gdzie znany już nam Pahlad zdradził im słodką tajemnicę, że eliksir życia to tylko taki napój, który dostają tylko ci, którzy nie myślą o śmierci. Ale oni przecież zupełnie do tego nie pasowali, bo całe życie już od dzieciństwa, odbierali tylko życie innym i myśleli o śmierci przy każdym przestępstwie. A i o własnej śmierci, w obliczu czekających ich egzekucji. Na to Pahlad powiedział: Tak, i poza tym nikt z Was nie miał jeszcze tego, co nazywa się mlekiem życia. Zgłupieli do reszty, cały czas biegając i już tak biegają wokół niego nie rozumiejąc niczego, tak samo jak nasz naczelny bohater, od którego to wszystko się zaczęło. A jeszcze na domiar złego biega za nimi całe stado świętych krów, które powolnym i majestatycznym(bo jakże inaczej wypadałoby świętym krowom) krokiem przechodziło nieopodal i zostało wciągnięte jak w wielki lej tornado.
A wszystko to jest tylko wielka bujda, którą właśnie przed chwilą wymyśliłam w celu rozbiegania zastałych umysłów niektórych osobników, którym to się wydaje, że człowiek nie może się poruszać siedząc sobie przy komputerze. A przecież bez problemu może pobiegać sobie po tekście, w celu rozruszania szarych komórek, które to nie nadążają za rozbieganymi oczami śledzącymi sens(który długo by szukać) napisanego przeze mnie ni to opowiadania, ni to ...czego? Wywodu? A, to tylko podpowiedział ktoś, kto nie śledził i nie nadążał w tym samym, co ja tempie, więc z pewnością porusza się w ciepłym dresie, niedogrzany. I na tym... do jutrzejszego treningu. A co do Pahlada to prawda, prawdziwa w stu procentach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten ostatni akapit należy czytać z wielce przymróżonym okiem. W zwrocie:"podpowiedział ktoś"-ten ktoś miał być wyimaginowaną postacią, spoza grona czytelników. Takie było moje założenie. Proszę wybaczyć, lecz ta końcówka nie najlepiej mi wyszła. Miało być śmieszne, a wyszło trochę żałosne. Co do Pahlada, jeśli wierzyć w relację z czasopisma, to prawda. Niestety, nie mam jak sprawdzić. Jacku, Leszku-dziękuję za komentarze.

Ps. Słowo "poniżenie"-niech Bóg broni! Daleka jestem od tego. To tylko ten język czasem psikusy robi. Nie wyrobiony, poprostu. Błagam o litość!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jay, Jay, wielkie dzięki. Ja mam czasem, jak Ty, odbicia w stronę bezsensu. Co do Twoich opowiadań, to właśnie jest ich atutem, według mnie, że są trochę zwariowane(no, może niezbyt dokładne określenie, ale nie wiem w tej chwili jak inaczej je określić)Tj. myślę o tych satyrycznych. Powinnam zakończyć na świętych krowach, ale już za późno.
Dużo uśmiechów i weny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...