Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rodzaje pamięci


Rekomendowane odpowiedzi

@violetta

 

Byłem na Jasnej Górze w Częstochowie: bracia zakonni odesłali mnie do jakiegoś tam przytułku, tylko siostra paulinka zrobiła mi kanapki z pasztetem, była bardzo młoda i piękna, kiedy z nią rozmawiałem - miała rumieńce na twarzy, gdyby mogła, to: wzięłaby mnie, niestety, reguły zakonne nie pozwalają na to.

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@violetta

 

A tak przy okazji: rumieńce występują u zdrowych ludzi (w większości u dziewczyn) ze względu na silne emocje wewnętrzne, najwidoczniej moje głębokie spojrzenie, prawdomówność (jestem bezpośredni) i tonacja głosu wywołały u niej taki stan.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@violetta

 

Nie, jestem racjonalistą (dużo bardziej w życiu kieruję się rozumem aniżeli uczuciami), fantazjowanie jest charakterystyczne dla ludzi, którzy myślą magicznie - dzieci, jeśli chodzi o dorosłych, to: jest to niedorozwój umysłowy, zresztą: wszystko można sprawdzić, jest to Zgromadzenie Zakonne Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi - Honoratki przy ulicy Klasztornej w Częstochowie, a ja ją nazywam pieszczotliwie - paulinką - miała biały strój, piękny uśmiech i błyszczące oczy...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łukasz Jasiński Łukaszu z całym szacunkiem do Ciebie(poprzez poezję jakoś Cię dotknęłam) uprościłeś zbytnio..jestem dorosła racjonalistką która choćby biznesowo nie może pozostać dzieckiem..a jednak nie opuszcza mnie wrażliwość z pogodą ducha połączona i jakby nie patrzeć papierów „żółtych nie mam”…chociż czasami byłoby prościej myślę

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bożena De-Tre

 

A niby czym pani mnie dotknęła? Proszę mi przypomnieć, jeśli chodzi o mój racjonalizm - jest on wynikiem poglądu filozoficznego i to nie oznacza, że racjonaliści nie mają wewnętrznej empatii, która wynika z biologii organizmu zdrowego człowieka, wie pani może, że siedemdziesiąt procent psychopatów to osoby nie pijące alkoholu i nie uprawiające seksu? Pani raczej jest pragmatyczką, mam pytanie: czy błędy, które pani popełnia w pisowni - to wynik starości?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bożena De-Tre

 

Nigdy w życiu nie byłem zagubiony, mogłem przecież zostać w Warszawie i na śmietniku znaleźć kartony, a potem zamieszkać pod mostem i pić wino za pięć złotych, jeśli chodzi o pogodę ducha, to: nie istnieje ona bez drugiej osoby, kiedyś byłem inny - też miałem uśmiech i pozytywną energię, niestety: doświadczenia życiowe mnie zmieniły - moja pogoda ducha zgasła przez dwunożnych ssaków agresywnych, istnieje zasada wzajemnego oddziaływania, nie tak dawno młoda dziewczyna - nastolatka - obdarzyła mnie głębokim i szczerym uśmiechem - to na mnie podziałało i odwzajemniłem jej uśmiech tym samym.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Jacek_Suchowicz Super bajka Miło zasnąłem    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...