Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Moja wersja brzmiałaby tak:

pośród zieleni
kwitnące przebiśniegi
na prześcieradle

Nie spotkałam się jeszcze z niebieskim przebiśniegiem, chyba że na pościeli, bo tam każdy kolor możliwy:) Zazwyczaj przebiśniegi są białe, może są też inne - nie wiem...

Badzo ciekawy i wiosenny temat:)
Pozdrawiam

Opublikowano

przepraszam, że się wtrącę, ale chyba niezupełnie wiemy o czym piszemy...
cytaty z encyklopedii pwn:

KROKUS [gr.], bot. → szafran.
krokus, Crocus, bulwiasta bylina z rodziny kosaćcowatych; ok. 70 gat., gł. w górach obszaru śródziemnomor.; liście odziomkowe, wąskolancetowate; kwiaty duże, kielichowate; w Polsce szafran Heuffela, Crocus heuffelianus (połoniny Karpat Wsch.) i szafran spiski, Crocus scepusiensis, chroniony (hale i pastwiska, gł. Tatr i Babiej Góry) — gat. o kwiatach liliowych, dł. do 4 cm (kwitną wczesną wiosną); z gat. obcych uprawia się jako ozdobne (gł. na trawnikach): szafran wiosenny, Crocus vernus, oraz szafran uprawny, Crocus sativus — kwitnący fioletowo (w jesieni)

PRZEBIŚNIEG, bot. → śnieżyczka.
ŚNIEŻYCZKA, Galanthus, cebulowa bylina z rodziny amarylkowatych obejmująca 11 gat., w Europie i zach. Azji; liście wąskie, odziomkowe; kwiaty białe, z zieloną plamką na wewn. listkach okwiatu; w Polsce (lasy liściaste, zarośla, łąki), gł. w Karpatach i pd. części Niżu Polskiego; śnieżyczka przebiśnieg, Galanthus nivalis, wys. do 30 cm; zwiastun wiosny (zakwita w lutym); chroniona; osiąga w Polsce, podobnie jak śnieżyca, pn. granicę występowania; sadzona też jako ozdobna.

mówicie zatem państwo o dwu różnych roślinach, a z powyższego wynika, że pan Jacek aż tak bardzo nie był w błędzie, chociaż może sam o tym do końca nie wiedział.

Pozdrawiam serdecznie :-)) Lefski

Opublikowano

W pierwotnej wersji Pan Jacek napisał o niebieskich przebiśniegach, dlatego trochę mi to nie pasowało, chociaż na kwiatach się słabo znam.

Oczywiście, że haiku może mieć kilka interpretacji, a nawet powinno :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jeśli mogę pomarudzić to... ;o)
po co te zdrobnienia?
"Kołderka" jeszcze może być, ale "prześcieradełko"? :|

To narzuca obraz Twojego roztkliwiania się nad kwiatkami...
Mam taki głupi pomysł... może coś takiego np.

biel przebiśniegów
na dziecięcym kocyku
zieleń trawnika

- coś w ten deseń. To tylko przykład.

Pozdrawiam,
:o) Lenka - miłośniczka kwiatów

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...