Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gość Franek K

Rekomendowane odpowiedzi

Starli się kiedyś na blacie w kuchni

Chrzan bardzo ostry i krewki burak.

Z na pozór drobnej, warzywnej kłótni

Wielka zrobiła się awantura.

 

Burak drwił z chrzanu. – Drogi kolego,

Przykro to mówić, lecz powiem panu

- Gdy coś kompletnie jest do niczego,

Wtedy się mówi, że jest do chrzanu!

 

Chrzan nie pozostał mu dłużny wcale

- Gdzie się podziała pana kultura?

Przez brak ogłady, ciągłe skandale

Mówią o panu – ot, zwykły burak!

 

Tylko nie zwykły – burak się speszył,

Jestem czerwony, czyli ćwikłowy.

Ze mnie są barszcze, surówki pyszne,

Jestem soczysty i bardzo zdrowy.

 

- Też mi dopiero, wiedzą to wszyscy,

Że bardzo mdłe są dania z buraków.

Nie da się zjeść ich bez mojej szczypty,

Potrawy z pana nie mają smaku!

 

- Pan - z przeproszeniem - głupoty chrzani!

Jestem największym z warzyw słodziakiem,

Pan łzy wyciska, potrafi ranić.

Jest uszczypliwy i w gardło drapie!

 

Tak się ścierali w utarczkach słownych

Aż im się kucharz dobrał do skóry.

Starł ich na tarce i wsadził w słoik,

Lecz to nie koniec był awantury.

 

Choć już zmieszani, gryźli się dalej,

Ich kłótnia jednak na dobre wyszła,

Gdy przetrawili wzajemne żale,

Wyszła z nich ćwikła z chrzanem przepyszna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wyżej rewelacja  :) 

 

Jedynie zmienił bym w końcówce 

Wyszła z nich cwikła z przepysznym chrzanem 

 

Ale to takie moje widzimisię 

 

No o mamy naszego portalowego Tuwimo-Brzechwę

Edytowane przez M do K (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Antoine W

 

O tak. Co ciekawe, burak gdy się go zetrze zostaje ćwikłą. Zawsze myślałem, że ćwikła to starty burak z chrzanem, ale tak nie jest.

 

Dzięki i pozdrawiam.

@beta_b

 

No niechże Pani nie przesadza, bo czuję się zawstydzony.

Piękne dzięki. Pozdrawiam.

 

@M do K

 

Dzięki Marcinie.

Pewnie tak by było zgrabniej, ale nie mam na razie konceptu jak to zmienić. Pomyślę.

Gdzie mi tam do panów Jana i Juliana.

 

Pozdrawiam.

@dot.

 

Małe dzieci, to i łyżka na razie mała :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Aż tak napisałaś, że chce się posmakować tego z rodzynkami:)
    • Wydłubane z dna ciasta - rodzynki, jednym pasują aż nadto, innym zupełnie nie odpowiadają w sernikowym wypieku. A ty, co wolisz? Jednolitą masę, nudną być może, ale stałą, bez niespodzianek - cichą przystań dla podniebienia. A może chcesz być zaskakiwany? Rozgryzać serniczek ostrożnie, spodziewając się niespodziewanego. Ta pojawiająca się niepewność, często bowiem ma ogonek, rodzynkową pępowinę, która gdzieś, kiedyś powstała dla zaspokojenia twojej aktualnej potrzeby.   Grupowa konsumpcja „prowadzona” - jest skuteczna, jeśli ufasz produktom, ale przede wszystkim osobie, która przygotowuje i podaje poczęstunek. Przyzwalasz, żeby żołądek duszy korzystał z uczty, dając i biorąc jednocześnie, i nie przeszkadza ci, że ktoś z grupy, jakiś przypadkowy ktoś obok, jest daleki od współpracy, że znudzonym oddechem błądzi po kątach sali, kiedy ty delektujesz się rodzynkami. Być może podgląda, jak inni przyjmują to, co do nich przychodzi... albo ma zgoła inny typ głodu. Wyczekiwaniem i książkowymi przepisami nadmiernie obciąża jednak ciało, wyginając je w deskę do prasowania lub w zwątpieniu ustawia umysł w pozycji ironiczno-ciekawskiej. Nie przygotował się na rodzynki? Być może. Jednak samo ciasto z jakiegoś powodu lubi.   A przecież można w ustach obracać bakaliami, i tyle przyjemności odnajdować w tych kształtach wypalonych słońcem. Ściśniętych, dla niepoznaki postarzanych, żeby je z warstw rozbierać zmysłem smaku, obrazem podpierać... Kto by pomyślał, że to możliwe, że „prowadzenie” jest potrzebne, że daje tą pewność, przychodzącą w sytość, a sklasyfikowaną na dnie serniczka...? Jeszcze przez pewien czas zostaje się z tym lukrem który przechodzi z wierzchu. On jest bardzo reprezentatywny, można sobie go układać powoli (gdy nikt nie patrzy) lub szybko (gdy chce się zachować jakiś fason wśród ludzi) na osi doznań, mając policzki klejące i dłonie i wspomnienie posklejane z serniczkową chwilą.
    • konfigurację zamówiłem problemy z lapkiem rzeczywiste lecz pomyliłem telefony okoliczności nieoczywiste
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      jogurt
    • @iwonaroma może ta mądrość i ten spokój? :) Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...