Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zerwana lina


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Jedną wyprawę skończył.Druga już planowana, 

korona Himalajów...w osiem lat fetowana. 
Ciągnęły niczym magnes kierunki niezdobyte, 
zatracony w miłości oczy strachu wyzbyte 
 
Atak... najlepszy zimą! Choć tego nikt nie zrobił, 
dla niego to nieważne kolejny rekord pobił. 
Tylko to się liczyło- wejść drogą najtrudniejszą, 
pokonać niemożliwe nagrodą najcenniejszą 
 
Wielu przekonywało, odpocznij, zostań w domu! 
To zbyteczne błagania, gdy zew gór po kryjomu, 
nawoływał okrzykiem- to Lhotse wzywa znowu 
 
Ósma próba zdobycia, ściana trzy kilometry 
na wierzchołek prowadzi!Koniec szalenie chytry. 
Jerzy już nie powrócił- został śniegiem okryty. 
 
 
 
Józef Jerzy Kukuczka 
Zginął 24 października 1989 na wysokości 8300 metrów, podczas wejścia 
na Lhotse nową drogą przez słynną, niezdobytą wówczas południową ścianę. 
Szczyt atakował wspólnie z Ryszardem Pawłowskim. 
 
 
 
 
 
 
 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Natalka16 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Fajny, emocjonalny sonet. Jest parę rzeczy, które mi mniej pasują, jak chytry koniec, a także 24 października, to, jak pamiętam z dyskusji o Broad Peak, to nie atak zimowy, bo albo 21.12 - 21.03, albo  1.12 - 28.02 (wg. Urubki).  Pozdrawiam. 

Opublikowano (edytowane)

@Marek.zak1 Chytry koniec, chodzi o zakończenie szczytu, zwykle pod koniec jest płasko, łatwiej, nie tym szlakiem. Reszta jest z Wikipedii ( daty) i innychych źródeł dostępnych w Internecie. Dlatego do takich wierszy trzeba się przygotować, myślę, że masz rację, nie był to tzw, "atak zimowy" gdzieś źle podali. Dziękuję, pozdrawiam:)

Edytowane przez Natalka16 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Marek.zak1 postaram się co jakiś czas przypomnieć o ludziach z pasją, troszkę zapomnianych z różnych dziedzin, może o jakimś sportowcu następnym razem. Znam mniej więcej fakty, historię, choć wiadomo trzeba poczytać. Dziękuję, to może drobnostka, ale fakt że koniec października to źle gdzieś musieli napisać, lub mój błąd.  Dzięki za czujność, to ważne.

Opublikowano

@Natalka16 Aż prosi się o użycie związku frazeologicznego dotyczącego tego wypadku to jest "zerwana lina" gdyby nie ona to pewnie i Pawłowski by z tej góry już nie wrócił. A tak wypadek dotyczył tylko Pana Jerzego i dzięki świadectwu Pana Ryszarda wiemy jak i kiedy do niego doszło.

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Opublikowano (edytowane)

@Pan Ropuch Tak, zerwana lina koloru czerwonego. To nie jest proza, że wszystkie fakty jak było, da się ująć w wersji sonetowej, zawsze ktoś napisze, ale... jeszcze coś, no proszę Cię. Kto chcę doczytać, jest wiele źródeł na ten temat. Są książki, nawet sporo. Zresztą ten pomysł o linię przewijał się w głowie, no niestety nie został ujęty jak miliony innych rzeczy.

Pozdr. Aha pięknie wyglądasz :)

Edytowane przez Natalka16 (wyświetl historię edycji)
  • Gość zmienił(a) tytuł na Zerwana lina
Opublikowano

@Pan Ropuch ale nic nie poróżniło, to dobry tytuł na wiersz, wykorzystałam i serdecznie dziękuję. Zrozum tylko, że było wiele aspektów. Rywalizacja z Messnerem. Kto pierwszy, trzeba wybrać pewne rzeczy i opisać, szczególnie tych sonetowych wersji to się uczę. Ciężko opisuję się sytuacje i znanych ludzi, bo właśnie każdy coś tam by dodał. Pisałam o Pietrzykowskim, Mutter, Pileckim, dziś taki pomysł.  Przymierzam się do napisania o jakimś sportowcu, może Szewińskiej, tego nie wiem. Chcę wyłowić takich ludzi o których pamięć zanika. Ściskam i dziękuję ;)

@Pan Ropuch Kocham góry, jak mogę tylko to jestem. Szusuję na nartach, ostatnio na snowboardzie. 

Opublikowano

@Dag To prawda, trzeba pamiętać jakie to były czasy, kasa z nieba nie spadała. Nawet Messner w depeszy mu gratulował. Dokładnie nie przytoczę teraz, ale że nie jesteś drugi ale pierwszy . No tu chodziło o ekspresowe zdobywanie tych gór. Tak, warto o takich ludziach pamiętać to już 32 lata. Prawie równo. Pozdrawiam:)

@Dag o tu coś na temat jest jak masz czas, dosłownie co mu napisał, choć to kurtuazja była. Nie miał szans, to nie wyścigi, ale był świetny. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@A-typowa-b Nie wiem, czy to jeszcze pasja, czy uzależnienie, dosłownie. Tych ludzi nie powstrzymają odmrożenia palców itp. On musi iść, podobnie jest z marynarzami. Chcą na ląd, ale po pół roku już szukają kontraktu, nie usiedzą i nie chodzi o względy finansowe. Adrenalina, chyba tak, to ryzyko ich nakręca. Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • myślę o tobie całym ciałem  o niej o nas dzień i noc   płynę za tobą całą sobą  bez przerwy na wytchnienie    świecę srebrem przegubów  otwartego pocałunku    z każdym oddechem uda nabierają drżenia  z każdym zbliżeniem usta czerwieni             
    • Gdybym miał wybierać po prostu nie urodziłbym się nigdy. No, ale gdybym jednak był zmuszony bo karma, przeznaczenie, jakiś bóg; wymyśl sobie powód; to zmieniłbym nie jedno, ale dwa wydarzenia ze swojego dzieciństwa. A już dalej poradziłbym sobie ze wszystkim. No, ale jednak się urodziłem, jednak doświadczyłem i wcale sobie nie poradziłem. Tak mi się kiedyś wydawało, że prę do przodu, że  będzie lepiej, ale życie po wielu latach kazało mi zweryfikować to "wydawanie się".  Gdyby te dwie rzeczy się nie wydarzyły, to...  Rozmyślania przerwała... cisza...  Głucha, niema i mroźniejsza niż arktyczne powietrze cisza.  Ostrożnie przesunąłem palec na spust Raka. Nie odbezpieczam, bo nigdy nie jest zabezpieczony. W tym świecie nie ma czasu na zastanawiania się i ostrzeganie kogokolwiek o intencjach; Albo ja, albo oni, albo zmutowana natura.  Nie otwieram oczu, bo noc jest tak ciemna, że nie widać nic na wyciągnięcie ręki. Staram się nie poruszyć pod plastikowym brezentem, żeby nie zaalarmować nikogo i niczego jakimś szelestem.  Leżę na prawym boku. To trochę niewygodnie, żeby pomóc sobie na czas bronią palną, ale kiedy leżę na lewym to słyszę bicie własnego serca... Taka ciekawostka.  Bardzo uważnie wsłuchuję się w ciszę. Jak to się stało, że nagle nie ma najmniejszego podmuchu wiatru?  Pieprzone zbiegi okoliczności. Nienawidzę tego bo wiem, że to początek kolejnych kłopotów. Zawsze jest tak samo, najpierw jest cisza albo w otoczeniu, albo w umyśle a później trzeba działać i to nie w rękawiczkach.  Jest!  Wyławiam delikatny szelest z głuchego mroku. To nie człowiek, ludzie są bardziej hałaśliwi, ale to wcale mnie nie uspokaja, bo na człowieka wystarczy jeden strzał z broni, ale nie na te bestie! Tak jakby wiedziały, że w smolistej ciemności nie da się celować...  Nie ruszam się. Czekam aż poczuję oddech na twarzy i ten cholerny smród...  Czekam...
    • i stale o tym zapominasz że przecież tutaj jesteś po coś "Panie to nie jest moja wina" dotykasz mnie swym ciężkim losem   pewno o Hiobie zapomniałeś swe dywagacje tocząc marne tylko przypomnę "bez Jego zgody z głowy najmniejszy włos nie spadnie"   pozdrawiam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      odbieram jako jedną wielką metaforę rymy męskie sugerują że to może być piosenka   Pozdrawiam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      powoli się uzależniamy aby rozjaśnić ciężki umysł jakże ciekawsze takie granie gdy niesie człeka uśmiech pusty   bez dopalaczy narkotyków seksem antrakt opanował konamy w tym diabelskim krzyku plując przekleństwem a nie słowem ... Pozdrawiam uzależnienia w twórczości - temat kolejnych rekolekcji
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...