Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pocztówka z Szanghaju


Rekomendowane odpowiedzi

Zaledwie lśniące główki portu mijamy,

A chief stanowczo cała naprzód każe.

Wiśniowe światła z nostalgią żegnamy,

Cel mając przed sobą, potulni żeglarze.

 

Przez oceany, przez morza sine w dali,

Kędy konchy muszli na dnie śpiewają,

Tam mkniemy, mimo wód wezbranej fali,

Mimo burz i syren, co we mgle wzywają.

 

Choć ciasno nam pod ścianą z blachy,

Zimno, wiatr bezmiaru wód nie głaszcze,

Chociaż drwią z nas rozmaite patałachy,

My rżniemy prosto w Lewiatana paszczę.

 

A w każdym porcie zawijamy z fasonem.

Czy Singapur, Dhaka - nawet nie liczymy.

Gdzieś ktoś liczy, ktoś wydaje mamonę.

Kil znaczy wodę, zaś mila rejsu godziny.

 

Jeszcze jeden przesmyk, cieśnina, a za

Burtą jak na filmie się przesuwa Sahara.

Znów zadygocze na bębnach windy lina.

Na czas będziemy, chief nie śpi i się stara.

 

Wreszcie gwizdek, hol pręży się na biegu.

Przyjaźnie mrugają czerwone portu główki.

Pirs końcowy, cumujemy do brzegu, skąd

Pozdrawiają: chińskie, za dychę, tenisówki.

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

(wersja udźwiękowiona)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...