Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Leszczym Niezły tekst, choć jakoś nie chce mi się wierzyć, że park nie zmienił się przez 20 lat. Drzewa przecież urosły, krzewów też pewnie więcej, albo mniej itp.

Za to końcówka wieersza bardzo nimi się spodospodobała.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@corival hej Cori, tu by trzeba było wejść w szczegóły bo to osobliwy park, rezerwat raczej dzikiej przyrody, gęsty, bujny i choć zmienił się z pewnością to właściwie szczerze mówiąc bardziej od jakiś 15 lat nie widać zbytnio zmian ;) Z całą pewnością my się znacznie szybciej starzejemy niż nasze parki. Ja trochę metaforycznie chciałem podejść do tematu ;) Chciałem też napisać, że nasze osobiste podejście do parków z upływem naszych lat bardzo się zmienia ;)

Opublikowano

@Leszczym Z tego wynika, że wszystko raczej stało się wyższe, bardziej rozrośnięte. Przybyło też złomków i chrustu ogólnie :) 

A nasz ogląd takich miejsc faktycznie z wiekiem się zmienia. Tu masz rację. Inne rzeczy zauważamy. Poza tym przybywa nam też wspomnień z tych miejsc...

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@dach Hej, prawda jest taka, że jeśli cokolwiek mi wychodzi to dzieje się tak tylko dlatego (poza raczej prozaicznymi poszukiwaniami w prozie właśnie), że uczę się od Was wszystkich, a od każdego po trochu. Dzięki, miło mi.  

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Siadam do stołu, talerz czeka na słowo, zupa paruje, jakby chciała mówić, ale naprzeciwko tylko krzesło, które pamięta ciężar dawnych dni.   Było lato u dziadków, pachniały jabłonie, piasek rzekał pod stopami w drodze do wody, teraz wspomnienia wieszają firanki, żeby zakryć nagą samotność ścian.   Jedno słowo, rzucone jak kamień, roztrzaskało lustro wspólnych rozmów. Nie da się go cofnąć, choć milczenie próbuje sklejać odłamki.   Wszyscy kruszeją powoli jak kreda, ich spojrzenia są dłuższe niż zdania. Nie pytają, czy wrócę, bo wiedzą, że pustka nie znosi pytań.   Święta nie pachną już cynamonem, choinka stoi obok telewizora. Światło lampki nie rozgrzewa, tylko podkreśla zimno stołu.   Wspólne obiady to teraz echo, słyszalne w talerzu stukającym samotnie. A ja liczę łyżki, jakby miały przypomnieć liczbę wspomnień.   Z czasem zrozumiałem - pustka to wybór, który karmią urażone serca. Nie jest wieczna, choć próbuje udawać nieśmiertelną.   Więc wyciągam dłoń ponad ciszę, szukam mostu wśród spalonych belek. Bo rodzina jest wszystkim, i to tylko tyle co chcę mieć.
    • @Alicja_Wysocka Tak, jutro i ja nadrobię nieco lekturę, choć mam co czytać :)
    • Pięknie, coś jak medytacja. Szczególnie  dobrze się czyta gdy w tle leci Koncert Chopinowski :) 
    • Te „ panny genueńskie” trochę złowieszczo brzmią jak… niż genueński. Ale bardzo poetycko i obrazowo przedstawiony.
    • Na strychu pełnym zjaw i złowrogich ślepi Stanąłem pewny siebie: „czas zrobić porządek” Miotłą machanie mnie czeka mozolne, A odczynianie czarów zostawię na jutro.   Szur, szur, pacu, pacu – graty przestawiam. Kościotrup z plastiku klika zębami, wyciąga rękę. „Nie mam drobnych”– spławiam gościa. Ze sterty zapomnianych cudów karton spada pod nogi.   A w nim moje zeszyty do nauki pisania. Tu kulfony dowodzą, że abecadło z pieca spadło, Tam kot miesza w głowie Ali, mruga głupio z płotu, Elemelek przysiadł na gałęzi w drodze do apteki.   A na samym dnie pamiętnik, niedatowany, Jakby miał trafić w zapomnienie. W nim zapiski, lecz nie moje, oto one: „Przyszłam na świat pod nieznanym mi nazwiskiem   I imieniem, nazywano mnie przybłęda, Jakby znaleziono mnie w polu kapusty. Nie znam rodziców, o bliskich nic nie wiem, Jedynie pamiętam okruszki chleba   Chowane w kieszeniach i smak głodu. Psa, który tak się we mnie zakochał, Że aż chciał mi odgryźć łydki, A kogut biegał za mną w zagrodzie,   Jak wściekły paparazzi, kijem go nie odgonisz. Nie byłam kobietą na traktorze, tą z plakatu, W kosmos nie poleciałam rakietą Jako pierwsza astronautka, niestety.   Nobla w cerowaniu skarpet też nie zdobyłam. Cóż, jak to się mówi, nie pykło. O moim wykształceniu świadczą dyplomy Z czterech klas szkoły powszechnej,   Przyzakładowej, a i z przedszkola Mam złoty order wiercipięty przyznany. Czy ktoś mnie zapamięta, wspomni? Mój los odtworzy z tej składanki?”   Kim jesteś, nieznajoma? daj mi jakiś trop. Jak masz na imię? chcę cię odnaleźć. Skryłaś się tu w zaciszu, zlękniona. Tchnę w ciebie życie, a ty, proszę, wstań!  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...