Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Czarek Płatak Dostrzegam tu wielką chęć oddania się, nawet mimo nieuchronności podzielenia losu wszelkiej "treści trawionej". Może mocno mijam się z Twoim zamierzeniem, ale widzę dość smutny wiersz miłosny ;>

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki Waldku 

Awwww, dziękuję :))) 

Haha, tak, myślałem, czy jakoś niedouzupełnić tej treści o finalny efekt procesu trawienia, ale wolałem zostawić to w domyśle ;) 

Tekst zmieniłem też nieco, zbyt krótko go leżakując przed publikacją tak, by wydźwięk był bardziej seksualny, zwiazany z bezgranicznym oddaniem niż z tym co zostaje wydalone. 

Pozdrawiam 

Opublikowano

@Czarek Płatak Czarku, kobiety-modliszki odradzam :) dwie pierwsze czynności do których zachęcasz może i kuszące hihi ale jak cię taka wypluje to już ciężko będzie wrócić do równowagi emocjonalnej :) wiem gdyż nieraz przyszło mi zbierać duchowe okruszki kolegów z takiego ścierniska kobiet fatalnych ...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hahah, nie przez ość :)) 

 

Dzieny! 

Dziękuję. 

Cieszę się w dwójnasób. Raz, że dostrzegasz jakąś odwagę, dwa, że doceniasz ;) 

Niezwykle mi miło. 

Typ maczo nigdy do mnie nie trafiał. Może stąd trochę bliżej do tego miodu :) 

Może nie wypluje ;) 

A jak to jest też wiem. Chyba stety, bo jak mówią - co nie zabije, etc, etc ;) 

  • 2 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Siadam do stołu, talerz czeka na słowo, zupa paruje, jakby chciała mówić, ale naprzeciwko tylko krzesło, które pamięta ciężar dawnych dni.   Było lato u dziadków, pachniały jabłonie, piasek rzekał pod stopami w drodze do wody, teraz wspomnienia wieszają firanki, żeby zakryć nagą samotność ścian.   Jedno słowo, rzucone jak kamień, roztrzaskało lustro wspólnych rozmów. Nie da się go cofnąć, choć milczenie próbuje sklejać odłamki.   Wszyscy kruszeją powoli jak kreda, ich spojrzenia są dłuższe niż zdania. Nie pytają, czy wrócę, bo wiedzą, że pustka nie znosi pytań.   Święta nie pachną już cynamonem, choinka stoi obok telewizora. Światło lampki nie rozgrzewa, tylko podkreśla zimno stołu.   Wspólne obiady to teraz echo, słyszalne w talerzu stukającym samotnie. A ja liczę łyżki, jakby miały przypomnieć liczbę wspomnień.   Z czasem zrozumiałem - pustka to wybór, który karmią urażone serca. Nie jest wieczna, choć próbuje udawać nieśmiertelną.   Więc wyciągam dłoń ponad ciszę, szukam mostu wśród spalonych belek. Bo rodzina jest wszystkim, i to tylko tyle co chcę mieć.
    • @Alicja_Wysocka Tak, jutro i ja nadrobię nieco lekturę, choć mam co czytać :)
    • Pięknie, coś jak medytacja. Szczególnie  dobrze się czyta gdy w tle leci Koncert Chopinowski :) 
    • Te „ panny genueńskie” trochę złowieszczo brzmią jak… niż genueński. Ale bardzo poetycko i obrazowo przedstawiony.
    • Na strychu pełnym zjaw i złowrogich ślepi Stanąłem pewny siebie: „czas zrobić porządek” Miotłą machanie mnie czeka mozolne, A odczynianie czarów zostawię na jutro.   Szur, szur, pacu, pacu – graty przestawiam. Kościotrup z plastiku klika zębami, wyciąga rękę. „Nie mam drobnych”– spławiam gościa. Ze sterty zapomnianych cudów karton spada pod nogi.   A w nim moje zeszyty do nauki pisania. Tu kulfony dowodzą, że abecadło z pieca spadło, Tam kot miesza w głowie Ali, mruga głupio z płotu, Elemelek przysiadł na gałęzi w drodze do apteki.   A na samym dnie pamiętnik, niedatowany, Jakby miał trafić w zapomnienie. W nim zapiski, lecz nie moje, oto one: „Przyszłam na świat pod nieznanym mi nazwiskiem   I imieniem, nazywano mnie przybłęda, Jakby znaleziono mnie w polu kapusty. Nie znam rodziców, o bliskich nic nie wiem, Jedynie pamiętam okruszki chleba   Chowane w kieszeniach i smak głodu. Psa, który tak się we mnie zakochał, Że aż chciał mi odgryźć łydki, A kogut biegał za mną w zagrodzie,   Jak wściekły paparazzi, kijem go nie odgonisz. Nie byłam kobietą na traktorze, tą z plakatu, W kosmos nie poleciałam rakietą Jako pierwsza astronautka, niestety.   Nobla w cerowaniu skarpet też nie zdobyłam. Cóż, jak to się mówi, nie pykło. O moim wykształceniu świadczą dyplomy Z czterech klas szkoły powszechnej,   Przyzakładowej, a i z przedszkola Mam złoty order wiercipięty przyznany. Czy ktoś mnie zapamięta, wspomni? Mój los odtworzy z tej składanki?”   Kim jesteś, nieznajoma? daj mi jakiś trop. Jak masz na imię? chcę cię odnaleźć. Skryłaś się tu w zaciszu, zlękniona. Tchnę w ciebie życie, a ty, proszę, wstań!  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...