Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na grunt wydzierżawiony
pod prawdziwość kreskówek
przychodzą jacyś z innej bajki
ludzie

 

ich krwiobiegi płuca
świszczące oddechy
to tutaj niemodne metody
i przestarzały sprzęt

 

tylko jako gapie lub
dłonie do pacynki
rusztowanie bohatera

 

wyrywają z konturów
fikcję malowaną
z odroczonym do ekranu
THE END

Opublikowano

@Anna_Sendor Bardzo wnikliwy wiersz, pisany z pozycji cichego obserwatora. Podoba mi się nawiązanie do oryginałów tej całej maskarady, czyli filmów Disneya. Odwiedzamy Disneyland żeby zanurzyć się jeszcze głębiej w iluzji, jaką poznaliśmy na ekranie. I ten zwrot "z innej bajki ludzie" - cudowny kontrast :) 

Dziś mam chyba dzień dygresji, więc i tu sobie pozwolę. Kiedyś w Disneylandzie zwróciłam uwagę na chłopaka, który zamiatał liście i ułożył je na kształt Myszki Miki - kompletnie mnie to zauroczyło, podeszłam do niego i długo rozmawialiśmy. Twierdził, że to było z odruchu serca, a nie jakieś odgórne zalecenie. Od tamtej pory pytam się znajomych, którzy byli w Disneylandzie czy widzieli żeby któraś z osób sprzątających to robiła. Jeszcze się nie zdarzyło, aby ktoś odpowiedział twierdząco. Dla mnie było to zdarzenie cudowne, które noszę w pamięci jako wizytówkę potęgi marzeń w jednostce i radość z pracy. Dodam, że pracownicy w Disneylandzie są skandalicznie nisko opłacani. Mam nawet zdjęcie Spencera (tego gościa), chętnie wkleję :D 

Opublikowano

@[email protected] Dziękuję bardzo za czytanie i komentarz. Jako dziecko uwielbiałam Disneya, chciałam tam jechać (nie udało się, niestety), natomiast często wyobrażałam sobie to miejsce. Potem wróciłam do tych wspomnień jako dorosła, natomiast ta przestrzeń przetworzona przez dorosły umysł wydawała się już inna, stąd ten wiersz. Pozdrawiam i życzę spokojnego wieczoru.

@GrumpyElf Opowiedziałaś mi przepiękną historię, wielkie dzięki. Tak, wszędzie zdarzają się niezwyczajni ludzie - w pozornie najbardziej zwyczajnych sytuacjach. Chętnie zobaczyłabym tego człowieka:). A temat skandalicznych płac... Cóż, według mnie niewolnictwo to wcale nie jest śpiewka przeszłości. Nasze czasy potrafią tylko bardziej dyplomatycznie pewne rzeczy nazwać i zachować pozory. Serdecznie pozdrawiam.

@Dag Moich synów też w tamte rejony nie ciągnie. Nawet kiedyś z mężem zapytaliśmy ich, czy chcieliby pojechać. Stwierdzili, że wolą pokopać w piłkę z sąsiadami w tym czasie:). Pozdrawiam i dziękuję za komentarz:).

  • 2 tygodnie później...
Gość Radosław
Opublikowano

Zderzenie światów. Odtąd mam nowe pytanie. nie > co bajki wnoszą do naszego życia? Tylko, co my wnosimy (od siebie) do bajek? 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A przytoczony moment,  napełnia uśmiechem i otwiera oczy. 

 

Pozdrawiam 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo - iście brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...