Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

@GrumpyElf Poruszasz  bardzo ważnego tematu. Fascynującego przy tym. To zagadnienia miary, dystansu i pespektywy. Kosmos badamy teleskopami w niego wymierzonymi, ale on jest sam w sobie jak mikroskop. W nim widać nasz planetarny drobnoustrój, ale  jest on dla nas chociaż bagatelny może, wszystkim, czego utraty nie przetrwamy.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GrumpyElf Mogę sobie tylko wyobrażać totalną abstrakcyjność tych doznań, kiedy człowiek z kosmosu patrzy na to, co dzieje się na Ziemi. Perspektywa ma tu ogromne znaczenie i myślę, że te wspomnienia będą towarzyszyły astronaucie za każdym razem, gdy na przykład rozpęta się burza. Będzie ją teraz widział zupełnie inaczej - nawet już jako ta maleńka szpileczka wbita w samo centrum zjawiska. Przeniesienie motywu na ogólną kwestię perspektywy w obserwacji świata, ludzi, czegokolwiek - świetne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze wyznaczasz te perspektywy. Ostatnie zdanie wiersza jest zasadnym podsumowaniem.

 

Ludzkie problemy wydają się globalne i są.

 

Z pozycji kosmonauty to wielce skrócona perspektywa - "na długość wykałaczki".

 

...ale, w astronaucie "żyje" ta świadomość kruchości planetarnej naszej ziemiańskiej materii, i świadomość bardziej globalnych wymiarów bytu. Spogląda na świat z szerszej perspektywy.

 

W tym znaczeniu-rozumieniu wszystkie >ludzkie " niepogody życia" są łatwiejsze do zaakceptowania.

 

Punkt obserwacji ma znaczenie.

 

Bardzo dobry temat poruszyłaś. Wiersz arcyciekawy. Pozdrawiam.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GrumpyElf Podoba mi się. Coś jak widok z góry w Rozmyślaniach Marka Aureliusza. Wyobrażał sobie on, że ogląda świat z bardzo bardzo wysoka i patrzy na niego jako jedną całość w której wszystko działa w harmonii niczym jeden organizm. To pomagało mu radzić sobie z codziennym wyzwaniami. Problemy nie były czymś przypadkowym, tylko częścią czegoś większego z czym on jako jednostka się godził i ze spokojem starał się ze swymi przeciwnościami mierzyć.

 

Takie spojrzenie na świat może być bardzo cenne. W końcu widzi się, że ludzie nie są zbieraniną wojujących krajów, tylko wielką rodziną zamieszkującą kropkę w przestrzeni kosmicznej.

 

Mam jedną uwagę:

mają niewiele czasy by okazać zasadność bytu 

 

Literówka :). Ale to drobiazg :). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@huzarc Dzięki za komentarz, który jest świetną wykładnią pod to, co chciałam zawrzeć w wierszu. Wszystko, absolutnie wszystko zależy od perspektywy, w każdej skali. Dużo lepiej się żyje z pełną akceptacją tej wiedzy. 

@corival Otóż to. Pozdrawiam, Cori!

@Michał_78 To, jak opisałeś swój punkt widzenia, jest totalnie zgodny z wrażeniami astronauty. Musiał polecieć aż w kosmos, aby to pojąć. Opis burzy nad Afryką jego oczami, to autentyczny opis jaki przekazał mi Captain Wetherbee, z którym miałam szczęście prowadzić wczoraj rozmowę. Ściskam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@error_erros Okazuje się, że doświadczenie zdobyte przy wyprawach w kosmos jest bardzo pożyteczne tutaj na Ziemi. Zostawia głęboko ślad, o którym piszesz, ale też i szeroką wiedzę na temat motywacji, dążenia do celów, wytyczania wizji, pogłębianiu zaufania, etc. Naprawdę można by jeszcze sporo wymieniać, mordo :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Hej, Tomas. Bardzo mądrze napisałeś w komentarzu. Rzeczywiście astronauci po tym jak widzą jaką piłeczką do golfa jest Ziemia, mają na zawsze zmieniony stosunek do kwestii globalnych i co ciekawe, z jednej strony uodparniają się na "drobne" problemy typu anomalie pogodowe, a z drugiej strony dużo czulej myślą o naszej planecie. Przytoczona przez Ciebie wykałaczka naprawdę była w kosmosie i tak opisywał mi swoją refleksję z obserwacji burzy James Wetherbee. Co istotne; mimo unikalnego piękna jakiego doznał w kosmosie podczas sześciu wypraw, jeszcze bardziej zaczął zachwycać się pięknem na Ziemi, najdrobniejszymi rzeczami. To wrażenie ładu właśnie było niezwykle przejmujące. 

@Johny Hej Johny, chyba nie wymienialiśmy wcześniej myśli, witaj! Przywołałeś Marka Aureliusza, czym wzbudziłeś od razu moją sympatię. Bardzo cenię sobie jego niestrudzone dążenie w odkrywaniu siebie i świata, a był przecież bardzo zajętym cesarzem. Jego stoickie sposoby radzenia sobie z przytłaczającą rzeczywistością są jak najbardziej aktualne. 

Perspektywa i świadomość jej ambiwalencji - dobrze o tym pamiętać. Dzięki, że wyhaczyłeś literówkę :) 

Edytowane przez GrumpyElf (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GrumpyElf Z drugiej strony Gagarin poleciał w kosmos, aby znaleźć Boga i zameldował, że go tam nie ma. Gdy pozbyto się tego pytania z kwestii zasadniczego celu lotu i obserwacji, z baczniejszą uwagą zwrócono się ku ziemi, temu jaka jest i czym jest ogarnięta jako całość z odpowiedniej wysokości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna_Sendor Dzięki, Aniu :) 

@huzarc Coś czytałam ostatnio o Gagarinie, że ponoć walorem, który zadecydował o jego wytypowaniu była bardzo ograniczona percepcja poznawcza, najbardziej wierzył w Stalina ;) Niestety wpadł w depresję i strasznie się rozpił, ponoć zginął pijany rozbijając miga, ale to już wersja amerykańska. Od "mojego" astronauty wiem, że Rosjanie bardzo się zmieniali jako członkowie załogi, gdy już nie byli w zasięgu KGB i rozwiązywały się im języki. Tyle wiemy o Ziemi i wciąż mało. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A jak, taki z potencjałem na nieskończoność ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GrumpyElf O Gagarinie wiemy tyle, ze jako pierwszy poleciał, ale i wrócił:) Amerykańskie rewelacje są o tyle ciekawe, że jak ktoś ograniczony poznawczo poleciał, obsłużył aparaturę i wylądował na ziemi, ale nie kapsule, lecz po wyskoczeniu z pikującej, niesterowalnej kapsuły. Oczywiście był wizytówką tego systemu, więc go dobrano. Kandydatów na kosmonautów badano drobiazgowo i traktowano jak żołnierzy, ale dobry żołnierz do suma mięśni i myśli. No, ale Amerykanie mają ten kompleks, bycia drugimi, bo najpierw był Sputnik a potem Gagarin i chętnie dorabiają gębę w myśl zasady "bo to pijak był i złodziej". No bo u nich same nieskazitelne moralnie, intelektualnie i fizycznie herosi. Gagarin w sowieckim systemie potrzebny był propagandowo, a jak przestał był potrzebny to go przypiłowano, sprowadzono do roli podrzędnej, co mogło go frustrować, ale sam wypadek w jakim zginął w MIGU-15, wokół jakiego wiele obrosło spekulacji był prawdopodobnie niezawinionym przez niego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hej Skarbie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

James Wetherbee

Znakomita kultowa Postać. As lotnictwa i wybitny astronauta!

Sześć misji! ZAZDROSZCZĘ CI!

 

Wychowany jestem na kultowym kinie amerykańskim. Film "Apollo13" z Tomem Hanksem oglądałem kilka razy. Film doskonale pokazuje - tę perspektywę w obliczu problemów w kosmosie i ludzki wymiar walki o człowieka i tej gigantonomii kosmosu o której dywagujemy.  

 

Dalej "Armagedon" ze znakomitą rolą Brucea Willisa i walki ludzkości z asteroidą.

 

 ... przez kino futurystyczne - z "Dniem Niepodległości" na czele! Gdzie godna rola Narodu Amerykańskiego jest doceniona i szacunek do wolności, oraz do funkcji prezydenta,

 

aż po fantastykę naukową sfabularyzowaną - "Marsjanina" - Ridleya Scottaa ze znakonitą rolą Matta Damona, itd.

 

Kosmos to prawo moralne, i doskonale oddałaś to poprzez tekst.

 

Pozdrawiam szczególnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Serwus :) Widzę, że mielibyśmy o czym pogadać, jestem miłośnikiem kina :). Co do spotkania, to jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało - sama sobie zazdroszczę; nie sądziłam, że będę mieć kiedykolwiek możliwość do tak swobodnej rozmowy z astronautą tego kalibru. Od razu mnie sprowadził na ziemię i prosił tytułować się per Jim. Nie mogłam pominąć pytań o filmy dedykowane jego działce =) Z przyjemnością odkryłam, że zna je wszystkie, na planach wielu z nich pełnił rolę konsultanta. A jego ulubiony to "Marsjanin" właśnie! Ale facet ma taki dystans, że znalazł dobre słowo nawet dla "Kosmicznych Kowbojów". Spotkanie nie do przecenienia, dosłownie robiłam notatki... A jak! Dzięki za czytanie i wkład w komentarzach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To oddalenie i perspektywa to jeszcze jedna wykładnia dla człowieka - prawdziwa tęknosta. Emigracja z Planety Ziemia, to niedługo będą tytuły książek i filmów tak jak pionierzy na Marsie. Trzeba jeszcze napisać o jednym już roczne przebywanie w kosmosie potrafi bardzo niekorzystnie wpłynąć na zdrowie człowieka. Jednym słowem Ziemia to nie tylko dom to także schron i piwnica. 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...