Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

To naprawdę.. list miłosny.. tzn. osoba, która go skreśliła musi emanować dobrą,

'poczciwą aurą', dzięki której jej wnętrze wrażliwe i z duża dozą empatii.

Śliczny akcent białego gołębia w połączeniu z domem. Całość podoba mi się, ponieważ

znowu znajduję sporo spokoju w Twoich wersach.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@GrumpyElf Linie papilarne siatkówka oka nić dna i każde z osobna unikat na skalę 8 miliardów i rośnie... Nie tylko wyjątkowość jest wystarczającym powodem by mieć szacunek do siebie samego by każde uczucie każdy wybór był pieczęcią nas samych. 

 

z innej beczki:

 

Nie cierpię stwierdzenia: Niczego w życiu nie żałuję niczego bym nie zmienił... 

Żałuję i zmieniłbym kilka rzeczy conajmniej ale nie rozpaczam że nie będzie mi to dane, swoje niepowodzenia pakuję w plecak i codziennie nakładam go na plecy niosę a nogi męczą się tylko na początku szybciej później już tylko nabierają wprawy. To dobry ciężar to dobre cierpienie to dobry krok z każdym następnym coraz więcej dobrego jestem w stanie dostrzec. 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Opublikowano

@Pan Ropuch Mogę napisać, że zgadzam się z tym co napisałeś w całej rozciągłości, a dodatkowo czuję, że zrozumiałeś mnie. Ja też nie wstydzę się przyznać, że są rzeczy których żałuję, dziś zrobiłabym inaczej. To, jak kochamy siebie wpływa na to jak inni kochają nas. Czytam teraz książkę Justina Baldoni "Man Enough", która ze śmiałej perspektywy rozprawia się z rozumieniem męskości. Wnioski nasuwają się te same. Dużo czasu tracimy, by innych uszczęśliwić, podczas gdy to jest robota, którą każdy powinien wykonać sam. Akceptacja. Pozdrawiam Cię ciepło. 

@Nata_Kruk W tym wierszu peelka to ja, ale do poczciwości mi raczej daleko, spalam się w emocjach. Za to z empatią nie jest najgorzej. Jednak przede wszystkim mocno wierzę, że jeśli jest jedna osoba, która może zmienić nasze życie, to my. W tej przestrzeni jest dużo roboty do wykonania, a czas żeby dojść do tej wiedzy zajmuje z reguły za dużo czasu...

Pozdrawiam i dziękuję, Nata. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
    • @lena2_ fajne te lepiejki :) I treść, i forma skrojone na miarę.  Przeczytałam z przyjemnością. Bb
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...