Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Do dna czeluści


Rekomendowane odpowiedzi

                                 To stary wiersz, ale po wielu poprawkach. Powstał po pewnej wyprawie.

 

Nowy dzień rozjaśnia 

płomienista kula, 

tysiączłotnym blaskiem 

migocząc radośnie 

wodom oceanu. 

 

Ruchoma pozłota 

roztańczonej tafli, 

z łuków fal wypuszcza 

srebrne, liczne strzały 

w radosnych łukach.

 

Groźny cień drapieżców

mknie na różne strony.

Przepiękne widoki?

Obserwator słaby.

Tafla śmierć ukrywa.

 

Tam ogromne żagle, 

płetwy wielorybów, 

wyniosłe fontanny 

wybuchają chórem,

perlistym wachlarzem. 

 

Zanika horyzont,

Zielona moc życia 

tętni wśród jasności, 

wesołych migotów,

falujący bezmiar. 

 

Bez liku gatunków, 

łańcuch pokarmowy.

I zieleń ciemnieje. 

Nagle cichnie chlupot, 

jakby ktoś zatrzymał. 

 

Już inne stworzenia, 

nadal jeszcze znane, 

rośnie chłód, przejrzystość 

wód nieposkromionych. 

Nasyca się granat. 

 

Ciemnieje w oczach, 

piekło zimna, rośnie

ogromne ciśnienie.

Obszar pustoszeje,

mieszkańców mniej jakoś.

 

Niżej czerń panuje,

niepodzielna Pani.

Imadło ciśnienia. 

Życie zniesie i to:

znane i nieznane. 

 

I brunatny bezkres. 

Lodowa pustynia 

w olbrzymiej ciszy, 

ponurym spokoju, 

specyficzny urok. 

 

Woda krystaliczna,  

barwy antracytu,  

w martwym zastoju. 

Straszy wielki nacisk, 

przeczuwa go ciało. 

 

Banieczka powietrza 

rozgwieżdżona blaskiem 

chroni cenne życie, 

unosząc do góry,

na powrót, ku Słońcu.

Edytowane przez corival (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...