Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jeśli wspomnienia chowasz pod płotem
by zapamiętać gdzie wrócić potem


jeśli im dołek za płytki drążysz
w nadziei że ich dosięgnąć zdążysz


jeśli łez z oczu lejąc potoki
na wierzch wyciągasz pamięci zwłoki


jeśli wciąż czekasz aż choć skonane
raz jeszcze zechcą być pamiętane

jeśli tę farsę w kółko powtarzasz
to pizda z ciebie jest
a nie grabarz

Opublikowano

Przewijał się ostatnio na org temat rozprawiania się z przeszłością w kilku wierszach, a tu proszę, u Ciebie z pozycji grabarza. Zakopywanie na odpowiedniej głębokości jest prawdziwą sztuką i wymaga szczerości z samym sobą; czy naprawdę mamy coś/kogoś za sobą i czas na pogrzeb? Dzięki za wkład w rozważania. Słuszna metafora!!!

Opublikowano

@GrumpyElf Cóż poradzić, temat rozprawiania się z przeszłością zawsze uniwersalny i aktualny ;>

@Gosława Kurczę no, czytasz mi w myślach! Chodzi mi po głowie wierszyk o trupie z szafy ;D

@Antoine W Ja jestem z gminu, więc wszystko się zgadza ;P To jeden z pierwszych wierszyków, które napisałem i doskonale zdaję sobie sprawę, że jest koszmarny, ale nie mogłem się powstrzymać, by go tu pokazać i sprawdzić, jakie będą reakcje. Bo jest to raczej jeden z tych "kochaj albo rzuć", więc jak najbardziej spodziewam się krytyki czy nawet bojkotu. Ryzykuję, ale trudno, ja ten wierszyk uwielbiam, uwielbiam jego wulgarną puentę i bawi mnie ona niesamowicie ;D

@Marek.zak1 Oho, z żartobliwego wierszyka przechodzimy do poważnych rozważań, fajnie ;> Uważam, że jednak duże znaczenie ma również to, co mówimy. Zwłaszcza w żalu, gniewie czy po alkoholu, bo wtedy faktycznie mówimy to, co myślimy. Warto sobie wówczas takie słowa dobrze schować w pamięć.

Opublikowano

@Dag Każdy ma jakieś wspomnienia, tęsknoty, które im głębiej się zakopie, tym lepiej. Grunt to nie przyłazić na ten grób, nie rozgrzebywać, nie zostawiać sobie powrotnych furtek "na wszelki wypadek". Chociaż...to jest takie oczywiste tylko dopóki się wyłącznie o tym mówi, a nie działa.

Piszę dużo, bo jestem uzależniony od rymowania :P A czy dobrze - różnie z tym bywa. Mam świadomość, że ten wierszyk to dość niskie loty. Na swoje usprawiedliwienie mam, że to jeden z moich pierwszych w życiu, kiedy jeszcze raczej sobie śmieszkowałem i rzadko wpadałem w poważniejsze tony ;> A że o czymś - cóż, nie jestem zbyt lotny w zgłębianiu poezji, więc piszę takie wierszyki, żebym sam je rozumiał xD

Opublikowano

@iwonaroma W ogóle uważam, że powinien być taki kierunek studiów psychologicznych - grabarstwo emocjonalne :P

Rym jak rym, tytuł sam w sobie głupawy na równi z wierszykiem ;P

Dzięki za odwiedziny!

Opublikowano

@Lahaj Czułki - jak słodko xD Niektórzy uważają, że nie powinno tu być tej pizdy. Ja uważam, że warto, by poczucie estetyki trochę przy tym wierszu pocierpiało, bo to słowo pasuje w puencie jak ulał :D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...