Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Gdy dawno temu żyliśmy w małej wsi

wstęp do domu szamana

który stał obok był zabroniony

 

Nikt nieczystą stopą

nie przekraczał progów domów

idąc gościńcem dni i nocy

 

Każdy z nas był osobną

ziemią wspólną dla wszystkich

płaską i zamkniętą w sobie

 

Lecz każdy mógł przeklinać

bogom wiatru - że spłoszyli stada

z horyzontu łowów

 

Słońcu - że spaliło kłosy

i burzowym gradem

stratowało pola głodem

 

Człowieka czyniło wszystko wokoło

korzeń i liść z jakiego się brał

od chwili pierworodnego oddechu

 

Gdy wioska stała się globalna

można wszędzie wędrować swobodnie

piąć się od głębin po szczyty

 

Przez wszystkie szeroko otwarte drzwi

wpełznąć lubieżnie poza sacrum

ale złorzeczyć tym wrotom nie można

 

Cyfrowe twe imię wymażą wówczas

na gardle kneblem ostracyzmu zawisną gryfy

i zamienią w martwy pył bez oczu

 

Ścięto święte drzewa a my karmieni

somą cynicznych używek

wielkiej obietnicy konsumenci

 

Możemy tylko płynąć jak bezludne wyspy

i zbierać niewolniczy plon

na plantacjach nowego feudała

 

Kolonizuje się ludzi albo ziemię

ona globalnie wartości już nie ma żadnej

za to ludzie i ich uległość to wielki kapitał

 

Zdobywcy Kapitolu

sieroty po małych wioskach

splugawili i tak już pustą świątynię

 

A tam obrońcy szańców poprawności

spalają w ciałopalnym kotle światłowodów

mapy myśli i kanony prawdy

 

Obieżyświaty globalnej wioski

samotni jak nigdy obywatele świata

zalepiają okna tabloidowymi szmatami

 

Tym domykają się czasy

gdy idealna kulistość

za wszelki nawias wyrzuciła granice

Edytowane przez huzarc (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@huzarc nie zna się zasad gry, ale gra się. :) Cóż... jak złamać ten kod i jak oszukać Wielkiego Nakręcacza? Głowię się i dwoję i troję nad odpowiedzią. Może nie trzeba nic łamać nic oszukiwać tylko przeć naprzód?!

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Opublikowano

@Dag Dziękuję za wizytę i cenną refleksję. A z drzwiami jest tak, że za nimi kryją się, albo nawet ich para. Pozdrawiam serdecznie :)

@Pan Ropuch  Nie ma co się głowić, trzeba do lasu i bawić się w partyzanta;) dziękuję za wizytę i komentarz. Pozdrawiam:)

@Kot Coś tam w wolnej chwili poprawiłem, co kaprawe oko wyłowiło. Dziękuję za lekturę i pozdrawiam serdecznie. 

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

@huzarc Witaj!

Bardzo dobry wiersz; bo na czasie!

Przedstawiłeś dwa Światy, które ( można powiedzieć ) jeszcze są tą wagą; gdzie ciężar sprawia, iż jedna strona idzie w dół, druga w górę. Tu warto się zastanowić, którą wybierzemy. Bo pośrednio?!  - jobla można by było dostać-:)

 

Pozdrowienia!

 

Opublikowano

@Nefretete Hej, dziękuję:) no cóż, ale czy my mamy jakiś wogóle wpływ, żeby coś wybrać? Nastawiony jestem fatalistycznie, bo gdy lokomotywa dziejów pędzi po dwóch torach to się polemistów i defetystów rzuca pod koła i ugodowych klakierów wynagradza biletami do wagonów lepszej klasy. Jeszcze raz dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam:) 

Opublikowano

@Nefretete Najgorsze jest to, że oni są bezosobowi, to uwikłanie, ukoszenie przez system, który też trudno upostaciowić, bo nawet definiując jego część wchodzimy w pole jego moderowania nas. Cóż mozna zawsze uprawiać mały sabotaż i starać się niezależnie, niekonwencjonalnie i wymykać się tej oblawie:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Patrz przed siebie, nie w dół. - Wstrząsnęła małym listkiem gałązka. Był koniec października, listek jako jeden z nielicznych, trzymał się kurczowo swojego drzewa. Otworzył mocno zmrużone oczy i spojrzał na oddalony park. Liście błyszczały tam przy dostojnych drzewach, jak kolorowe fale u stóp nadmorskich fiordów. - Jesteś pewny, że wiatr mnie tam zaniesie i nie spadnę do tych okropnych śmieci? - Mruknął raz jeszcze, zerkając z grymasem na śmietnik. Tuż pod nim, przy autobusowym przystanku, stał kosz na śmieci. - Jestem pewny. - Łagodnym głosem przekonywała gałązka. Żółto-pomarańczowy listek wziął głęboki oddech, lekko się zaczerwienił i z przymkniętymi oczami odczepił się od gałązki. Serce biło mu jak szalone, nic innego nie czuł, poza strachem. Mocnym ramieniem, wiatr pochwycił go w stronę upragnionego parku, lecz szybko zmienił kierunek i zawrócił. Listek wylądował na śmietniku. - Nie panikuj, jesteś na koszu nie w koszu...Patrz nadal przed siebie, nie zerkaj do środka. Być może za chwilę, wiatr ponownie cię porwie...- Szeptała z góry gałązka. Z kosza dobywał się nieprzyjemny zapach. Listek starał się tam nie zaglądać. Z nadal mocno bijącym sercem, patrzył na wysokie drzewa. - Przepraszam piękny listeczku, czy mógłbyś mnie zabrać ze sobą?...Przypadkiem usłyszałem, że wybierasz się do parku. - - Nie zabieram ze sobą żadnego brzydko pachnącego papierka...- Listek odwrócił się od wnęki kosza. - To świetnie się składa, bo nie jestem papierkiem. Mam na imię Feliks. - Przed listkiem stanęła mała, choć dość pulchna, mrówka. - Ledwo się wygrzebałem z tego śmierdzącego worka. - Przedstawił się Feliks, zlizując z łapek resztki jakiegoś lepkiego płynu. -Witaj mróweczko... A jak się tam znalazłeś? - Zapytał, przyjemnie zaskoczony listek. - Noo wiesz... Czasami w parku coś niecoś skubnę, liznę... Człowiek wyrzuca na trawnik różne rzeczy. Tym razem napiłem się kilka kropelek słodkiego napoju i ktoś z pustą butelką wrzucił mnie do tego kosza. Ludzie to takie dziwne istoty, jedni śmiecą, a drudzy po nich sprzątają. -Wyjaśniła mrówka. - Tak...Zauważyłem, że to bardzo dziwne stworzenia. Podobo wiedzą że słodycze im szkodzą, a mimo to, objadają się nimi. Dużo dzieci ma przez to chore ząbki. Ty też lepiej uważaj, bo w końcu się pochorujesz, albo ugrzęźniesz w tym śmietniku, jeśli jeszcze raz tutaj trafisz...- Z wielką ochotą, listek wdał się w rozmowę. - Zgadzam się z tobą listeczku, od dzisiaj przechodzę na dietę. Koniec z ludzkimi smakołykami - Uśmiechnął się Feliks, zlizując ukradkiem przyklejony do tylnej łapki, kryształek cukru. - Wdrap się na plecy i trzymaj się mocno. Jeśli nam się trochę poszczęści, z wiatrem dostaniemy się do parku. -Zachęcił go listek. Nawet nie zauważył, że przestał się bać. Sympatyczna mróweczka, wdrapała się na jego plecy. Po chwili oczekiwania, wiatr ponownie objął listka swoim silnym ramieniem. Tym razem, nie zamykał oczu. Patrzył odważnie przed siebie, zachwycając się lotem i siłą wiatru. -Uff, co za ulga. Bardzo Ci dziękuję, nie spotkałem jeszcze tak życzliwego i odważnego liścia. - Dziękowała z entuzjazmem mróweczka, kiedy delikatnie wylądowali pod wymarzonymi drzewami. - Nie ma za co Feliksie. Cieszę się, że mogłem Ci pomóc. Obiecaj, że już nie będziesz podjadał słodyczy...- - Obiecuję, hi hi hi. Być może do zobaczenia wkrótce. - Mrówka ześliznęła się jego pleców i podreptała swoją drogą, znikając pod kolorową falą liści. - Do zobaczenia Feliksie. Uważaj na siebie. - Zaszumiał w harmonii z falą, szczęśliwy liść brzozy.
    • Mam dziewięć, może dziesięć lat. Jadę windą w stronę nieba, stamtąd wszystko wygląda inaczej: miejski park zamienia się w głęboki dywan, w zatoczce pod blokiem cumują resorki, a ludzie, na pierwszy rzut oka z jedenastego piętra,  są tacy mali.        
    • siedzę przy stole, zimna kawa udaje sens życia, a ja nawet nie mam siły żeby wstać po świeżą. świat kręci się dalej, jak stary pies, który już nie powinien, ale nadal macha ogonem z przyzwyczajenia. kiedyś myślałem, że miłość to wybawienie, ty przyszłaś jak papieros o północy — rozgrzałaś gardło, a potem zostawiłaś smak popiołu. teraz dni ciekną po ścianach, jak woda z przeciekającej rury: kap, kap, kap — aż człowiek przestaje liczyć, bo i po co. niespełnione zakochanie to najtańszy sposób na bezsenność, a niemoc nauczyła mnie jednej rzeczy: że czasem nawet oddech jest zbyt ciężki, żeby go unieść. ale wciąż tu jestem, jak brudna szyba w oknie — nikt nie patrzy, nikt nie czyści, a jednak trzyma cały świat po drugiej stronie.
    • @Alicja_Wysocka   Aluś.   a więc uznajemy, że jest to tajemnica Zielonego Przylądka :)   przyjemności wszelakie dla Ciebie :)    
    • @huzarc Ładnie komentujesz nasze pisanie, dziękuję :) @Kamil Olszówka, dziękuję :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...