Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         graphics CC0

 

 

ludziom zaczyna zdrowo odczapiać

na porodówkach z Tyfona i Echidny

głowami do przodu wyłażą same Chimery

 

z łon grzesznych

bez tożsamości

w poplątanych płciach i helisach

 

najłagodniejsza z bogiń Hestia

Olimpu macicy nie opuszcza

z chaosu wyłania się Gaja – w trybie zarazka

 

Chimery się stroszą

płoszą gołąbki z rydwanu Afro-Pandemoski

bo na co im mirt i róża? atrybuty płodności

 

choć z przodu jeszcze jako lwy dumne

to od tułowia

wychynie z nich koźla natura

 

a odwłok przypomina węża

oto kara lecz nie

od chrześcijańskiego Boga

 

za zdradę ideałów

i butę beztroskiego stworzenia

córa Zeusa przywdziewa zbroję

 

choć krążą plotki że papą Minerwy

jest Pallas tytan na kozich nogach

którego wywołuje do pojedynku

 

córka przeciw ojcu

syn przeciw matce

łono przeciw embrionom

 

stworzenie przeciw Protoplaście

kosmos ma zodiak z mitologii

a Bóg ma klasę - i wolę miłosierdzia

* utwór fantastyczny bez żadnych podtekstów personalnych. Autor nawet nie próbował dokonywać jakichkolwiek porównań do zdarzeń, miejsc, osób, lub inklinować w potrzeby i nurty społeczne. Charakterystyka utworu we wrażliwości prokatolickiej ale z elementami symboliki z mitologii greckiej. Do czasów współczesnych treść – ustawiona jest tylko w subiektywnej trosce o demografię i równowagę w komforcie dla godnej egzystencji całej cywilizacji (i bez różnicowania na lepsze i gorsze sumienia, oraz wszelkie wrażliwości i preferencje społeczno-polityczne - od których autor zawsze woli stać w subiektywnym dystansie), utwór w mentalnej propozycji - ku propagowaniu szacunku dla nestorów i tradycyjnych wartości rodziny - do których autorowi naturalnie bliżej.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
  • Tomasz Kucina zmienił(a) tytuł na Rachunek sumienia z greckiej mitologii
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeżeli utwór potraktujemy w perspektywie pewnego ładu społecznego, choćby i umownego, i odniesiemy do współczesności, teraźniejszości, to dziś --> chociażby nienoszenie maseczek przez ludzi młodych wydarza się dokładnie w tej perspektywie występowania dzieci przeciw rodzicom czy nawet i starszym pokoleniom. Oczywiście zgadzam się Valerio z twoim zdaniem. Dlatego o tym właśnie wyraźnie mówię w tekście w następnej zwrotce. Gdzie --> stworzenie działa przeciw Protoplaście. Protoplasta --> to zasadniczo Bóg w tym rozumieniu treści. 

Oczywiście. Też tak uważam - Miłosierdzie Boga jest nieograniczone. Dziękuję za opinię. Pozdrawiam.

Opublikowano

@valeria Muszę dodać, bo nie wiem, czy odczytujesz kierunek utworu, skoro napisałaś w komentarzu: "o pokoleniowym występowaniu przeciwko Bogu"

 

 Ogólnie Valerio, treść nie wynika z trybu orzekającego a idąc dalej --> życzeniowego. NIE. Treść ma charakter przestrzegający, UPOMINAJĄCY. Ponieważ w czasach współczesnych pokoleniowa różnica zdań czy sposobów analizujących świat... (która notabene naturalnie dotyczyła i pokoleń poprzednich - i od początku życia na ziemi)... MA SZCZEGÓLNE ZNACZENIE -->  biorąc pod uwagę te uwarunkowania pandemiczne.

 

Tekst jest lekko poruszający, ale pomimo tej "karykatury Chimerycznej", i wstrząsu w zastosowanych środkach ekspresji, konkluzja treści -->  idzie ku pokrzepieniu i nadziei na lepsze jutro. Wstrząs ma charakterystykę quasi dydaktyczną. Pozdrawiam.

Opublikowano

wiem, że ciągle się trzymasz tego upominania, tkwieniu w poczuciu katolickim, że jest hiper dobry, ale tak nie jest, to się ciągnie od momentu przerwania więzi Adama z Bogiem :)

Bóg jak przyjdzie, to nie przyjdzie po jedną osobą, tylko po zgraję, czy Twój kościół jest na to gotowy?:) podejrzewam, że są w proszku.:)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie rozumiem? Upominania kogo? Że ja upominam? W upominaniu chyba nie ma nic złego, jeżeli dązy się do społecznego ładu. Zresztą w tym tekście to nie jest upominanie, tylko autorefleksja. Warto pisać o czymś istotniejszym – pustka w treści jest nudna. Nie jest to też głos z pozycji Absolutu (Absolut nie potrzebuje - samozwańczych lektorów), raczej tylko całkiem ludzka osobista potrzeba, oparta na altruizmie. To lepiej pisać o nieładzie i ciągle kontestować rzeczywistość? Przecież nawet w tym i tak napisanym wierszu – jest – istnieje ta norma kontestacji. Tyle, że to kontestowanie dysproporcji społecznych. Dosyć mam czasem krytyki i introwersji w negacji wszystkiego. Różne mentalności, poglądy, preferencje, wiary, nie są i nie były w mojej krytyce. Doskonale rozumiem, że społeczeństwo jest emanacją różnych mentalności i poglądów, celów, opinii. Nigdy z tym nie walczyłem, a choć mam poglądy raczej centro-konserwatywne mam wielu przyjaciół --> po lewo, i nigdy ale to nigdy nie ignorowałem i nie kontestowałem ich wrażliwości, wręcz przeciwnie. To tyle w sferze społecznej.

 

A w kwestii Boga. To mam rozumieć, że według ciebie Bóg nie jest dobry, uważam, że – JEST, i chyba zależy mu na człowieku, skoro zesłał do nas swojego Syna by Ten → wybawił nas o tego grzechu Adama o którym napisałaś. Czy to nie jest ogromne Miłosierdzie? Zaprzeczasz dobroci Boga? No nie rozumiem Valerio? Czymże jest ta twoja mocno deklarowana wiara, skoro wyklucza – DOBROĆ BOGA?? Bóg przyjdzie po zgraję? No nie --> Bóg przyjdzie po każdego z nas z osobna. jakby miał przyjśc po zgraję, to mielibyśmy proces odpowiedzialności zbiorowej. To po co Sąd Ostateczny. I co, ja będę grzeszył, a odpowiadać będzie Valeria --> albo cała jej junta? hehehe. Ciekawa perspektywa ;)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Bóg jest dobry i przyjdzie po tą naszą zgraję. a może przyjdzie, póki jeszcze żyjesz? to co tylko do Ciebie przyjdzie? a do mnie? Bóg chce się przenikać z nami, tak jak ja z Tobą:) chciałbyś wszystkich szufladkować, nazywać, że czeka nas jakiś tam sąd? a skąd wiesz jak będzie?:) ja przyjmuję ten inny wariant, bardziej pozytywniejszy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bóg przyjdzie do mnie i do ciebie i do każdego z nas Z OSOBNA ale i jednocześnie do nas wszystkich razem → to znaczy w tym samym czasie. Więc razem Go zobaczymy, usłyszymy, ale przez każdego z nas przeniknie z osobna i do każdego życiowego spektrum wniknie SWYM BOSKIM MAJESTATEM. Ja tak to rozumiem. Wtedy dokona się podział w nas na to co było --> dobre i to co było złe – i było grzechem. Nastąpi Boska Sprawiedliwość a nasza ludzka odpowiedzialność. Może to stać się nawet w jednej milisekundzie albo nawet poza wymiarem ludzkiego rozumienia czasu i przestrzeni. W jednej chwili możemy zostać rozliczeni wszyscy → ale KAŻDY Z OSOBNA OPOWIADAŁ BĘDZIE ZA SIEBIE. Może to mieć zupełnie inny przebieg, bo nie do człowieka należą instrumenty działania Boga. Ale INDYWIDUALNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ jest faktem. Jeżeli masz inne perspektywy → prawdopodobnie błądzisz, ktoś zdejmuje z ciebie odpowiedzialność za twoją subiektywną ludzką naturę, jeżeli jesteś pod czyimś wpływem, ten ktoś działa dla własnych partykularnych celów. Ja tego nie wiem nie mam prawa i nie chce weryfikować. To twój osobisty problem, a może nie problem a pogląd i sposób interpretacji sumienia.

 

Nikogo nie szufladkuję. Określam system mojej Wiary → jeżeli kwestionujesz Sąd Boży, cała moja wypowiedź nie miała sensu. Wtedy nie mamy w zasadzie o czym dyskutować, bo nasze poglądy to zbiory odrębne.

Nie jestem pozytywistą, nigdy nie byłem, ale realistą już tak, to nie są definicje tożsame. Pozytywizm zakłada, --> hulaj dusza piekła nie ma, realizm mówi --> nie czyń nikomu co tobie nie miłe, bo Sprawiedliwość Boska  tego wymaga. Memento mori.

Opublikowano

żyjesz w innym przeświadczeniu, dlatego, że wychowano cię tak. ja mam o 180 stopni inny punkt widzenia. wiesz ja chciałabym z kimś się połączyć, żeby te ciepło przenikało wręcz, scalało nas, aż elektryzowało by się.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Że we mnie? ;)) Valerio, ja nie jestem Tytanem jak chociażby Saturn, który pożerał własną dziatwę :D. Nie wiem ile masz lat, ale o to nie pytam. Kobiet nie wolno pytać o wiek, zresztą to mało istotne. No ale skoro mnie lubisz --> to bardzo miło mi, i vice versa ;)) Chyba tyle z tego da się wyciągnąć przed nawias ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Prosiłbym o doprecyzowanie, bo nie za bardzo wiem do czego odnieść komentarz. Jeżeli zaś chodziłoby o tytułowy "rachunek sumienia" --> to tak, zgadzam się, każdy ma własne sumienie, więc powinien dokonywać rachunku we własnym sumieniu. Treść wiersza można śmiało potraktować subiektywnie, nie mam nic przeciw temu, ale także jako opis ogólny ;) Dziękuję za słowo, pozdrawiam. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To o czym piszesz ma dla mnie charakter całkiem ludzki, poza religijny. Może ty potrzebujesz po prostu partnera w życiu, a niekoniecznie trzeba to wszystko i twoją potrzebę naturalną → ubierać w system wiary i - w Majestat Boga? W moim wymiarze i w dedukcji nad Bogiem → nie ma żadnej potrzeby implikować samej Wiary do sfery cielesnej. Mój Bóg katolicki – nie neguje ciała – ale traktuje ciało jako produkt ułomny – Wiara ma przebiegać bez motywów seksualności, seksualność może być bowiem świadomością zorganizowaną przez zło (w kontekście sumowania jej z Wiarą) - a prawdopodobnie miała początek w Edenie. Ale niekoniecznie musi tak być. Grzeszność o której teraz piszę nie musi wynikać z takiej tylko perspektywy. Ja tego nie wiem. Dowiemy się o tym kiedyś – w trybie poza doczesnością.

 

Jeżeli zaś rozmawiamy o energii w kontekście czysto ludzkim doczesnym i o cieple między człowiekiem a człowiekiem, elektryzowaniem się wzajemnym ludzi (o czym napisałaś), czyli generalnie → fascynacją, miłością, cielesnością, → to tu w ludzkiej perspektywie doskonale to rozumiem. Natomiast, chyba nie mogę spełnić oczekiwań, nie znamy się, poza tym → mamy swoje światy i organizacje życia, zresztą nigdy nie przekładam wirtualnych znajomości na realne życie. To byłoby totalnym absurdem. Skoro lubisz moje teksty → w tej perspektywie czuję z tobą więź, to jest wielka więź humanistyczna, i to mega doceniam, Valerio. 

 

Sam tekst--> ten utwór- jest dość destrukcyjny w samym docelowym klimacie, więc chociażby w tego powodu trudno tu mówić o dość przyziemnych wrażeniach. To lepiej rzeczywiście już o wierze dywagować, bo tytuł wiersza --> wdrożony jest w perspektywę -rachunku sumienia. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No tak. hehes! ;D Stare "babskie" numery. Na kakao wilka chcesz teraz przywabić ;P Kakao lubię (tylko tu --> bez podtekstów ;D), na koncentracje --> idealne, natomiast w sferze twojej części wypowiedzi dotyczącej profanum jestem --> milczący, nie znam się nie wypowiadam nie krytykuje i nie oceniam ;), zaś sferze sacrum (w tematach wyższego i teologicznego "apetytu") --> czyli dokarmiania DUCHOWEGO, to chyba Kościół Katolicki potrafi to robić precyzyjnie i głodny DUCHOWO --> nikt tam nie chodzi. Chyba, że nie rozumie wiary. O skuteczność praktyk przekonywania Katolickiego Kościoła -  to musisz dopytać już gdzieś u źródeł, u jakiegoś kapłana czy teologa --> ja jestem świeckim parafianinem, ale na lekcjach religii byłem pilnym uczniem ;) 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję Iwon. W rzeczy samej, trochę ta treść jest zbyt pikantna. Teraz z perspektywy kilku godzin to zauważam. No ale na szczęście, że taka właśnie jest ta treść to lepiej widać --> że przebiega w perspektywach tylko i wyłącznie abstrakcyjnych. Dziękuję za ślad. Pozdrawiam szczególnie. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...