Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dzień wolny sobotni, ja zmęczony pracą...
I znów przed budzikiem  budzę się o czwartej,
a w ciemnym pokoju jak zjawy majaczą 
kontury przedmiotów, z kolorów odarte.

 

Od strony fotela cichutko się niosą,
oddechy psa z kotem chrapiących do spółki.
Tuż obok małżonkę pokrytą snu rosą,
boga - morfeusza obsiadły jaskółki.

 

Za oknem niebiosa w kolorze grafitu,
wiatr niesie dyskretne pogłosy, pomruki,
wyrwane z nicości, z szarego niebytu
obsiadły mózg myśli niepokornych kruki.

 

Rozmienia na drobne zegar - terrorysta
lata na minuty - przejęty swym cyklem -
(niczym rytm w ,Bolero" nadaje artysta)
spocony sekundnik los zakreśla cyrklem.

 

Czym dalej tym bliżej - myślę sobie czasem - 
coraz częściej muszę, coraz rzadziej chce się -
To już smuga cienia - wykrzykuje basem
czas - a wiatr sopranem, echo w eter niesie.

Edytowane przez Bogdan Brzozka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W tym cieniu, ciemności i szarości odczytuję coś pozytywnego.., jakby uspokojenie czy zakrycie rzeczy codziennych i powierzchownych i obudzenie przez to głębszej świadomości własnego istnienia i istnienia jako takiego... Wiersz pociaga mnie w tę świadomość i to mi się w nim podoba, ale też jego piękny, wypracowany styl.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Bardzo dobry tekst.

W tej ostatniej strofie, w drugim wersie, wystarczyłoby gdybyś napisał "coraz częściej muszę, coraz rzadziej chce się".

 

Pozdrawiam. FK.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...